Rozdział 9 🇩🇪

553 24 0
                                    

Z rana zadzwonił budzik. Najgorszy moment każdego dnia. Niechętnie wstałam, by pójść ubrać się w rzeczy które przygotowałam sobie poprzedniego wieczoru. Później zrobiłam delikatny makijaż i zeszłam na dół do kuchni. Nikogo tam nie było, jak zawsze. Mama pewnie znowu musiała wcześniej pójść do pracy, a ojciec zapewnie trenuje z chłopakami. Nie przejmując się tym zrobiłam sobie śniadanie, czyli moją ulubioną owsiankę. Jak zjadłam, spakowałem kanapki do plecaka i wyszłam z domu.

Po dziesięciu minutach przekroczyłam próg szkoły. Udałam się do klasy, w której zaraz odbędzie się pierwsza lekcja i usiadłam na swoim miejscu. Miałam jeszcze pięć minut do dzwonka, więc wyjęłam telefon i napisałam do Andreasa, mając nadzieję, że odpisze.

:Hej

Po chwili jednak dostałam wiadomość.

:Hej

:Co tam?

:jestem na treningu i uwierz nie chcesz ćwiczyć od siódmej rano

:ojoj wierzę ci

:a ty nie w szkole?

:jestem w klasie, zaraz lekcja historii, której nienawidzę

:ja tam byłem niezły z historii

:może kiedyś mi pomożesz

:no okej hehe

:dobra muszę kończyć pa

:pa

Zadzwonił dzwonek. Wszyscy byli już w sali, oprócz nauczycielki. Po paru minutach wreszcie zjawiła się niska brunetka w okrągłych okularach. Lecz nie była sama, bo tu za nią szedł jakiś chłopak.

— Dzień dobry.

— Dzień dobry — odpowiedzieliśmy całą klasą

— Zanim zaczniemy lekcję, przedstawi się wasz nowy kolega, który będzie chodził z wami do klasy.

— Hej, jestem Jakub, ale nie lubię jak ktoś do mnie tak mówi, wystarczy Kuba. Przeprowadziłem się tutaj z Polski, dokładnie z Zakopanego. Interesuje się koszykówką oraz trochę skokami narciarskimi.

Lepiej być nie mogło, pomyślałam. Już widziałam ten jego wzrok, który wbijał we mnie. Skoro zna się trochę na skokach, to pewnie zastanawia się czy to tylko zbieżność nazwisk, czy nie. Brunet usiadł w tym samym rzędzie co ja, tylko w innej ławce, bo na szczęście obok mnie siedzi Lidia. Dopiero wtedy zaczęła się lekcja historii. Starałam się uważnie słuchać, jednak coś mi nie wychodziło. Po kilkunastu minutach zaczęło mi się chcieć spać i to w takim stopniu, że oczy same mi się zamykały. Nagle wybudził mnie czyjś głos:

— Ej, Caro! — wyszeptała Lidia.

— Co?

— Nie śpij! A poza tym, popatrz jak ten nowy się na ciebie patrzy.

— Nie mam ochoty.

Nareszcie zadzwonił upragniony dzwonek na przerwę. Wyleciałam z sali jak nowonarodzona, ale nie mogło być tak pięknie.

— Hej! — był to Kuba.

— Hej. — a będę miła, a co mi tam.— Carolina jestem.

— Wiem, ale miło mi. Słuchaj, mogłabyś pożyczyć mi notatki z historii? — jak on zapamiętał jak mam na imię, skoro słyszał je tylko przy sprawdzaniu obecności?

— No dobrze.

— To dzisiaj o 16, park w centrum?

Taki był jego plan, umówić się ze mną.

Secret love: Andreas Wellinger Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz