Kołdra, ciepły sweter i kubek herbaty, to właśnie było mi potrzebne od dłuższego czasu. Cały grudzień spędziłam na nauce, doprowadzając moje oceny do porządku. W całym zamieszaniu nawet nie zauważyłam, że brakuje mi czasu tylko dla siebie. Więc kiedy mogłam odsapnąć trochę od codziennego życia, chciałam żeby to mogło trwać wiecznie.
Całą wizję nieco psuła moja mama która nie mogła siedzieć w jednym miejscu przez pięć minut. Ciągle albo coś jej przeszkadzało, i musiała to posprzątać, albo zupa na obiad właśnie zaczęła się gotować. Przyznam, że podziwiam ją za to, cudem zdobyła ten dzień wolny, a teraz przeznacza go na ogarnięcie domu po świątecznej gorączce, co do łatwych zadań nie należy.
Uzupełniam zapasy jedzenia, i już wygodnie ułożyłam się na kanapie, jednak dźwięk dzwonka przerwał chwilę beztroski. Nie wyrażałam chęci do ponownego wstania, ale krzyk mamy wystarczająco mnie przekonał. Dokonując lekkich poprawek w swoim wyglądzie, udałam się na korytarz. Delikatnie uchyliłam drzwi, a w nich zobaczyłam moją kuzynkę i jej chłopaka. Dwie osoby, których za nic w świecie nie spodziewałabym się u mnie w domu.
Johanna nawet nie przywitała się uprzednio ze mną, tylko wparowała do środka, ciągnąc za sobą Finna. Wyglądała na bardzo podekscytowaną, co wzbudziło we mnie sporą ciekawość. Wymieniła się z mamą całusami w policzek i obie usiadły w kuchni na ploteczki, tak przypuszczam. Dołączyłam do nich, bo w sumie co lepszego miałam do roboty, a podsłuchiwanie ich z pokoju obok byłoby co najmniej dziwne.
Blondynka była jedną z niewielu osób w mojej rodzinie, z którą miałam dobry kontakt. O wiele lepiej dogaduje się z rodziną mamy niż ojca, a Johanna jest właśnie taką osobą. Choć jest ode mnie dużo starsza, bo aż o siedem lat, zawsze potrafiłam znaleźć z nią wspólny język. Pewnie miał wpływ na to fakt, że jest nieco bardziej dziecinna niż inni, czego oczywiście nie uznaję za jakąkolwiek wadę.
Sączyłam herbatę, zrobioną moment wcześniej przez mamę, i obserwowałam towarzystwo. Biedny Finn niezbyt ogarniał co się wokół niego dzieje, ale nie dziwię mu się, temat włosów nie jest zapewne jego domeną. Ale tu nie mogło chodzić tylko o jakieś nudne pogaduszki, dlatego cierpliwie czekałam, aż Johanna w końcu przejdzie do sedna całej sprawy.
— W sumie to przyjechaliśmy, żeby przekazać wam coś ważnego — zaczęła nieco tajemniczo blondynka, po czym chwyciła za rękę Finna. — Pobieramy się!
Okej, przyznam, że zaskoczyła mnie tym. Ale z drugiej strony każdy w rodzinie wiedział, że tak się stanie, oni są praktycznie nierozłączni. Wcześniej przyjaźni się dobre kilka lat, a w związku są już od chyba pięciu.
— Ależ to cudownie! — mama wręcz wybuchła z zachwytu.
— Tak zajęliśmy się przygotowaniami, że zapomnieliśmy o najważniejszym. — wyjęła z torebki dwie koperty, i położyła na stole. — Ta jest dla cioci i wujka, a ta dla mojej kochanej Caroliny. A teraz niestety musimy się zbierać, zostało nam jeszcze parę miejsc do odwiedzenia.
Johanna pożegnała się z nami, i z prędkością światła poszła z Finnem do samochodu. Odprowadzałam ich wzrokiem, a kiedy już zniknęli mi z widoku, zajęłam się kopertą. Zaczęłam czytać jej zawartość, póki nie trafiłam na jeden szczegół. "Z osobą towarzyszącą"?! No nie. Moja kochana kuzynka założyła, i słusznie, że mam z kim pójść na jej ślub. Nie byłoby problemu, ale myślę, że nie chce się ujawniać już po miesiącu, bez przesady. Ojciec by tego nie przeżył, a co ważniejsze, nigdy by na to nie pozwolił.
Chwilę potem zauważyłam mały dopisek, że jeśli nie trafiła, to mam zadzwonić. I właśnie chciałam to zrobić, żeby było po sprawie, gdy pojawiła się za mną mama, wyrywając kartkę z rąk.
![](https://img.wattpad.com/cover/121697191-288-k89025.jpg)