Rozdział 26 🇩🇪

273 7 4
                                    


— Gdzie cię wcięło na tyle czasu? — zaczepił mnie Markus.

— Musiałem się przebrać. — przewidziałem tą opcję, a że mój pokój jest naprzeciw pokoju Caroliny, mogłem szybko tam się udać i zmienić chociaż koszulkę.

— Faktycznie, jakoś czyściej wyglądasz. — odezwał się Stephan, zgromiłem go wzrokiem. — Przynajmniej z zewnątrz, wewnątrz wątpię że jesteś taki czyściutki. — puścił mi oczko, chyba już za dużo wypił.

— Stephan, zamknij twarz. — starałem się zachować spokój.

— Oj tam, oj tam. Ja już wiem jakie brudne myśli chodzą ci po głowie. — poklepał mnie po ramieniu.

— Oczywiście, panie wszystkowiedzący. — przewróciłem oczami.

Reszta świętowania minęła niesamowicie szybko, nie zdążyłem się obejrzeć a wszyscy zbierali się do swoich pokojów. A jako, że mi także alkohol trochę uderzył do głowy, wpadłem na błyskotliwy pomysł powrotu do pokoju Caroliny. Po upewnieniu się, że nikt mnie nie zobaczy, ostrożnie wszedłem do środka. Dziewczyna nadal głęboko spała, cicho pochrapując. Delikatnie, a przynajmniej na tyle na ile potrafiłem, położyłem się obok niej. Mimo że w pokojach były jednoosobowe łóżka, udało mi się na nim zmieścić ( i nie zepchnąć Caroliny), a żeby dodatkowo zaoszczędzić trochę miejsca, jeszcze mocniej przytuliłem się do niej.

***

Moja głowa, chyba jednak przesadziłam z alkoholem. Z wielkim trudem podniosłam się z łóżka i zauważyłam, że nadal mam ubrania, które miałam wczoraj. A co najważniejsze, że jestem w swoim pokoju. Od pewnego momentu poprzedniego wieczoru miałam dziurę w pamięci, co potęgowało i tak już spore wyrzuty sumienia. Więc nie wiedziałam kto mnie przyprowadził, ani co robiłam. Oczywiście miałam pewne podejrzenia, które potwierdziły się dosłownie kilka sekund później, kiedy zauważyłam małą karteczkę na szafce nocnej i szklankę wody obok.

"Jestem teraz na konferencji prasowej, widzimy się później.
PS. Cudownie spało się obok ciebie - A."

Faktycznie, teraz sobie przypominam, że na chwilę się przebudziłam, pewnie kiedy Andreas położył się obok mnie. Oby to była cała tajemnica, a ja nie zrobiłam już nic więcej głupiego. Napiłam się wody i ruszyłam pod prysznic.

Może i nadal nie wyglądałam najlepiej, ale przynajmniej nie śmierdziałam szampanem, dlatego mogłam iść na późne śniadanie. Akurat trafiłam na wywiad Andreasa, przeprowadzany pewnie przez jakiegoś niezależnego dziennikarza. Cóż za perfekcyjne wyczucie czasu. Podeszłam trochę bliżej, żeby móc coś usłyszeć, ale jednocześnie pozostać niezauważoną.

— To pytanie zawsze nurtuje wiele twoich fanek, pewnie się domyślasz.

— Jasne — zaśmiał się.

— Niech tradycji stanie się zadość. Czy Andreas Wellinger ma dziewczynę? — w końcu zadał to pytanie, a ja aż wstrzymałam oddech, sama byłam ciekawa jak odpowie.

— Nie będę zdradzał — znowu śmiech. —  Ale spostrzegawcze osoby zauważą.

Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. Myślałam, że od razu zaprzeczy, rozwieje wątpliwości, a tymczasem on zasiał ich jeszcze więcej. Może zrobił to dla mnie, żebym nie myślała, że się do mnie nie przyznaje.

Wieczorem odbyła się tradycyjnie ceremonia medalowa, ogromne i uroczyste wydarzenie. Wzruszeniom, gratulacjom - a także zdjęciom - nie było końca. Dopiero potem sportowcy mogli zjeść upragnioną kolację - upragnioną przynajmniej dla Andreasa, bo wyglądał jakby zaraz miał mnie zjeść.

Czułam na sobie jego wzrok kiedy zmierzałam do stolika, lecz tym razem nie do tego, przy którym siedział. Stwierdziłam, że muszę spędzić trochę czasu z ojcem, no i przy okazji z resztą sztabu, żeby nie wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń. Jednak podczas jedzenia nie mogłam już wytrzymać, więc napisałam do Wellingera.

:Możesz przestać się na mnie gapić? 🙂

:Nie nie mogę, czemu nie usiadłaś ze mną? 😟
:Przy okazji informuję, że porywam cię po kolacji

:Mam się bać?

:Niee, wręcz przeciwnie

I tak się zaniepokoiłam. Na wszelki wypadek zjadłam trochę więcej niż zazwyczaj, w końcu nie mogę umrzeć głodna. Po kolacji zręcznie wymknęliśmy się z Andreasem na prawie nocny spacer. Mróz na zewnątrz szczypał nosy, ale cóż się dziwić, jest środek zimy. Na ulicach nie było praktycznie nikogo,  delektowałam się przyjemną ciszą koreańskie go miasteczka. Przynajmniej dopóki nie odezwał się Andreas.

— Musimy porozmawiać, to bardzo ważne. — jak zestresować każdą osobę w pięciu słowach

— Zrywasz ze mną? — wypaliłam bez zastanowienia

— Co? Oczywiście, że nie ty głuptasku. — objął mnie ramieniem, przysuwając bliżej siebie.

— Nie strasz mnie tak. Co to za ważna sprawa? — nic konkretnego nie przychodziło mi do głowy

— Czy ty pamiętasz cokolwiek, co działo się wczoraj w nocy? — spojrzał na mnie z niedowierzaniem

— Nie? A coś się stało?

— Oj stało się, stało.

Jego opowieść była długa i z każdym słowem coraz bardziej żenująca. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię i nigdy stamtąd nie wyjdę, ewentualnie że się przesłyszałam. Jakim cudem zrobiłam tyle strasznych rzeczy, a zupełnie ich nie pamiętałam?! Spoglądałam na Wellingera z przerażeniem.

— Carolina, wiesz że możesz, a nawet powinnaś rozmawiać ze mną o takich sprawach. — Schowałam twarz w dłoniach. — Hej, nie musisz się wstydzić jasne? Chce znać wszystkie twoje pragnienia. — ostatnie słowa wyszeptał mi do ucha, od razu zapomniałam, że kiedykolwiek było mi zimno

— Jeszcze nigdy tego nie robiłam. — przyznałam — Ale chciałabym spróbować. — słowa ledwo przechodziły mi przez gardło, a kiedy już to z siebie wydusiłam, Andreas tylko się zaśmiał

— Słodka. — chciał pocałować mnie w nos, ale ja zręcznie odwróciłam głowę tak, że trafił w usta i pogłębiłam pieszczotę

Po tym zaczęłam biec, jak to po większości zrobionych psikusów, a Andreas po chwili w osłupieniu zaczął mnie gonić. Oczywiście był o wiele szybszy ode mnie, więc nie zajęło mu to zbyt długo.

— O ty... — Całował mnie po całej twarzy, a ja śmiałam się w niebogłosy. — Kocham cię ty wariatko.

— Ja ciebie bardziej.

I tak przekomarzaliśmy się do końca drogi do hotelu. Tata musiał być niezłe zdezorientowany, czemu nagle jestem cała w skowronkach, ale nie zadawał żadnych pytań.

Całe igrzyska były dla mnie niesamowitym przeżyciem, którego nie sposób zapomnieć. Co prawda kadra Niemiec - w tym ja - opuściła imprezę na kilka dni przed zakończeniem, więc nie mogłam zobaczyć zamknięcia, jednak aż tak bardzo tego nie żałowałam. Doświadczyłam tylu nowych rzeczy i stworzyłam mnóstwo wspomnień - i to w zupełności mi wystarczyło. Nawet randki po kryjomu z Andreasem były jakoś bardziej ekscytujące, ale także i stresujące.

Nie sądziłam, że ta sielanka może kiedykolwiek dobiegnąć końca i chciałam kurczowo trzymać się tej myśli. Jednak życie potrafi zmienić się z sekundy na sekundę i miałam się o tym doskonale przekonać...

***
U

h ale to były cringy rozmowy, ale przebrnęliśmy przez to

Witam witam i o zdrowie pytam... or something. Mam nadzieję, że mimo *małego* opóźnienia rozdział nadawał się do czytania, a ja od razu zabieram się za kolejny, bo nigdy nie wiadomo kiedy powstanie xD

~Lavender 💜

Secret love: Andreas Wellinger Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz