VII

335 23 10
                                    

*Kayn
Zaprowadziłem Rakana i Rhaasta do ogrodu. Zasiedliśmy na kocu. Po chwili przyszła do nas jedna z uczennic i dała nam jedzenie, o które ją poprosiłem.

-Smakuje?- spytałem chłopaka

-I to bardzo... co to?- odpowiedział, zakładając się mięsem.

-Mięso od kurczaka- odpowiedziałem, na co ten wypluł pokarm i wytarł język w chusteczkę.

-Potworze! Mnie też zjesz?!- spytał, śmiejąc się

-Wyglądasz apetycznie, więc czemu nie?- odpowiedziałem, przyciągając Rakana do siebie. Połóżyłem go sobie na kolanach i zacząłem karmić lodami.

Chłopak zaczął się nudzić, wziąłem go na ręce i ruszyłem w stronę stawku. Ten domyślając się co chcę zrobić, przyczepił się do mnie. Gdy chciałem go wrzucić, przez przypadek poślizgnąłem się i wpadłem z nim.

Ja wypłynąłem na powierzchnie, ale Rakan nie. Szukałem go wzrokiem, niestety na marne.-Rakan?!-
Zanurkowałem, nadal go nie zauważyłem-Rakan!-

Po chwili poczułem, jak coś mnie obejmuje w pasie od przodu. Chwyciłem chłopaka, przytulając go.
-Nigdy więcej mnie tak nie strasz!-

-Trzeba było mnie nie wrzucać do stawu!- odpowiedział.

Wziąłem go na barana, wychodząc z wody. Rhaast poszedł do kuchni po więcej jedzenia, a ja i Rakan wróciliśmy do pokoju.

Postanowiłem wziąć kąpiel, długą kąpiel. Ruszyłem do łazienki, zostawiąc mojego ptaszka w pokoju.
Nalałem do wanny ciepłej wody, i prawie całą butelkę płynu. Zrobiłem pianę i rozebrałem się do naga. Pomyślałem że przyda mi się małe towarzystwo.-Rakan, chodź do łazienki!-
Chłopak, wszedł do pomieszczenia, ale gdy mnie zobaczył, nagiego, od razu się odwrócił.

-Mogłeś ostrzec!- oburzył się, podszedłem do niego, i zacząłem go rozbierać. -C co robisz?!-

-Spokojnie...Weźmiesz ze mną kąpiel- odpowiedziałem zdejmując z niego kimono. Gdy był już nagi,starał się zakryć rękoma, jak najwięcej.

Był piękny...nagi...stał nagi przede mną. Tak strasznie mnie kusiło, aby wziąć go tu i teraz, nawet na podłodze... ale nie! Kayn, spokojnie, opanuj się. Na to przyjdzie jeszcze pora. Wszedłem do wanny, zapraszając do niej również chłopaka. Rakan usiadł plecami do mnie, pomiędzy moimi nogami. Pociągnąłem go w tył, tak aby się na mnie położył.

-I co? Strasznie?- spytałem, błądząc dłońmi po jego klatce piersiowej.

-Nie...- odpowiedział, rumieniąc się. Zacząłem go myć, oczywiście moje ręce wędrowały tam gdzie nie powinny, pod pretekstem dokładnego mycia. Umyłem mu również włosy. Siedzieliśmy jeszcze przez chwilę, ale woda wystygła. Wyszedłem z wanny, wyciągając z niej, również chłopaka.
Wokół swojego pasa, owinąłem się ręcznikiem. A Rakana dokładnie wytarłem. Dałem mu ubranie i bieliznę, szybko się ubrał, tak samo jak ja.

-Co robimy?- Spytał Rakan, wychodząc ze mną z łazienki. Objąłem go od tyłu. I wyszeptałem do ucha.-Możemy się zabawić...-

-Dobrze, ale według moich zasad, zgoda?- odpowiedział

-Zgoda- powiedziałem

-Berek!- Rakan, klepnął mnie w ramię i wybiegł z pokoju. Liczyłem na inną zabawę, ale to też może być. Pobiegłem za nim.

*Rakan
Uciekałem ile sił w nogach. Ale Kayn mnie złapał na zakręcie. -Berek!- Czyli teraz moja kolej.

Ruszyłem w ślad za chłopakiem. Kurde zgubiłem go... Skręciłem w korytarz po lewej, co było błędem.

Wpadłem na kogoś i upadłem na ziemię. Chłopak pociągnął mnie za włosy w górę, przez co wydałem z siebie niechciany jęk.

-Mam nadzieję, że nie zamierzałeś uciec. Kayn wie, że biegasz bezpańsko po zakonie?- chciałem mu odpowiedzieć, ale ktoś mnie wyprzedził.

-Ja się nim zajmę- Rhaast, przerzucił mnie, sobie przez ramię.

-Powiedz Kaynowi, żeby go lepiej pilnował-

-Dobra, dobra- Gdy chłopak zniknął nam z widoku, Darkin przyszpilił mnie do ściany.

-C co robisz?!- spytałem, gdy demon wsadził mi rękę w bokserki.

-Uratowałem Cię przed Zedem, więc chyba należy mi się nagroda- odpowiedział, chciałem zawołać pomoc, w nadziei że może Kayn mnie usłyszy, ale demon zakrył mi usta dłonią. Zacząłem się szarpać i płakać, nie chciałem tego, do czego on zmierzał, a na pewno nie z nim i nie w takim miejscu.

-Rhaast! Zostaw go kurwa!-usłyszałem Kayna, chłopak przywalił Darkinowi i podszedł do mnie. Objął mnie, a już chwilę później byłem w jego objęciach. -On jest mój, i nie waż się go ponownie tknąć!-

Kayn zabrał mnie do pokoju i położył na łóżku, samemu kładąc się obok mnie.

-Dziękuję...- powiedziałem

-Nie dziękuj, ja powinienem cię teraz przepraszać że do tego dopuściłem- przytuliłem się chłopaka, zaś ten pocałował mnie w policzek. Kayn zaczął zchodzić z pocałunkami niżej. Na moim obojczyku, zrobił malinkę, tak samo na szyi i obok sutka. Za każdym razem wydobywały się ze mnie ciche jęki. Co podniecało Kayna, mogę to wnioskować po spodniach chłopaka.

-K kayn czekaj!- powiedziałem, ale ten się nie hamował, zdjął ze mnie kimono. Teraz leżałem pod nim w samych bokserkach. Je również chciał już ze mnie zdjąć ale nie pozwoliłem mu na to.-Kayn, ja nie chcę! Proszę...-

Ten chyba zrozumiał, że zgwałcenie mnie nie będzie najlepszym pomysłem i opamiętał się.

-Wybacz...jesteś zbyt pociągający, nie mogę się od ciebie oderwać- powiedział w końcu.

-No to wiem, ale nie chcę jeszcze tego robić...-odpowiedziałem, przytulając się do niego.

-Rozumiem, prześpimy się z godzinkę albo dwie, a później zobaczymy co dalej, dobrze?-

-Dobrze-

Only One Kiss /KaynXRakanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz