XIV

242 12 12
                                        

*Rakan
Polana była dość mała, obok niej stała stara stodoła. Tam przenocujemy.
Na miejscu, Xayah przywiązała konie i poszła po coś do jedzenia. W końcu nie pójdziemy spać głodni.

Wszedłem do środka. Jest tam dużo słomy, dlatego nie będzie nam w nocy zimno, gdy temperatura spadnie.

Kayn zgarnął ze środka słomę, robiąc ze znalezionych, kamieni kółko. Miało to być miejsce na ognisko. Przyniosłem kawałki drewna, kładąc je w kółku.

-Gotowe...- Kayn westchnął, podchodząc do mnie.-Mamy teraz chwilę dla siebie- Wziął mnie na pannę młodą i rzucił w słomę.

Miękkie lądowanie. Zaśmiałem się, rozkładając szerzej ramiona, tak aby chłopak mógł się obok mnie położyć i mnie przytulić.

Kayn zaczął pieścić moją skórę za uszami. To było takie przyjemne... Chyba nigdy mi się to nie znudzi. Do tych pieszczot dołożył jeszcze namiętny pocałunek. Za dużo przyjemności na raz. Jęknąłem mu w usta.

Musiało mu się spodobać torturowanie mnie. Przejechał wolną dłonią po moim policzku.

-Jesteś taki piękny...-Zrobił malinkę na mojej szyi, nie potrzebowałem kolejnej. I tak już cały w nich jestem...
Jak na złość chlopak, zrobił ją na widoku...

-Wróciłam!- Do stodoły weszła Xayah, kładąc na ziemi, upolowane zwierzęta, czyli króliki.

-Idziemy!- Odpowiedziałem, wstając i pomagając chłopakowi. Dziewczyna rozpaliła ognisko, kładąc nad nie króliki.

*Kayn
Z samego rana ruszyliśmy w dalszą drogę, zamek Swaina powinien być dwie godziny drogi stąd. Już nie mogłem się doczekać...

Szybko się go pozbędziemy i wrócimy do zakonu. Co może nam stanąć na drodze?

-Kayn!~- Tylko Nie To...-Kayn! Czekajcie na mnie!- zatrzymałem konia. Moi towarzysze byli bardzo, zdziwieni. W sumie ja także.

Skąd to małe paskudztwo się tu wzięło?

-Zoe? Dlaczego tu jesteś?...- spytałem, zchodząc z konia. Dziewczyna była moją przyjaciółką, ale dawno jej nie widziałem. Minął chyba rok, odkąd ją ostatni raz widziałem.

Szczerze to cieszę się. Mogłem jej powiedzieć wszystko, czego nie mogłem Zedowi. Była moim ,,małym" wsparciem.

-Szukałam cię! Przeleciałam połowę kosmosu w poszukiwaniu ciebie, ale wreszcie mi się udało- Zoe, rzuciła mi się na szyję. Prawie upadłem na ziemię. Była lekka, ale posiadała siłę, jak na dziecko...

-To ten twój chłopak, o którym mówił Zed?- spytała, wskazując na Rakana. Zanim dostała odpowiedź, podbiegła do niego, po czym go przytuliła.

-Ale ty jesteś słodki, mam nadzieję że dbasz o Kayna-

-Chyba raczej on o mnie- odpowiedział chłopak, śmiejąc się pod nosem.

-A ty jesteś?-

-Xayah, przyjaciółka- odpowiedziała ,,Pani Ptaszek".

-Oh to wspaniale- Zoe była strasznie energiczna... no ale cóż, za to ją lubię.

Po zachowaniu dziewczyny, wywnioskowałem, że zamierza z nami iść...ahh

Ponownie dosiadłem konia, obejmując jedną ręką Rakana. Moje towarzystwo, dopiero w tym momencie było zdziwione...

Ruszyłem przed siebie, zaraz po mnie Xayah. Chwilę później Zoe dogoniła nas. Tworzyła portale, którymi się przemieszczała. Według niej, są  najlepszymi środkami transportu.

Po jakimś czasie dostaliśmy się do centrum Noxusa. Nie daleko był zamek. Oczywiście każdy miał na sobie pelerynę. Nikt nie mógł się dowiedzieć o obecności Vastajów wśród Noxian.

-Chcesz nauczyć się grać w bańkowe gwiazdy?- Zoe zaczepiła już z dziesięć osób. Zwracała na siebie za dużą uwagę. Jak tak dalej pójdzie to na pewno nas odkryją...

Przyciągnąłem dziewczynę do siebie.

-Zoe, za bardzo się wyróżniasz...-

-Ohh racja, przepraszam. Już będę cicho- odpowiedziała, trzymając się blisko mnie.
Xayah rozłożyła mapę. Zaznaczyła na niej miejsce w którym każdy z nas będzie działał. Xayah i ja pójdziemy po Swaina a Zoe, i Rakan będą pilnować czy nikt nie idzie. W razie czego odwrócą uwagę.

Staliśmy pod zamkiem. Ta strona była zarośnięta. Nikt jednak nie wiedział, że pod roślinami znajduje się przejście. Prowadzi ono prosto do ,,biura" Swaina.

-czerwony-

-różowy-

-czarny-

-Fioletowy-Zoe przez cały czas kłóciła się z Rhaastem o kolor, w którym mi bardziej do twarzy... W tym momencie muszę przyznać, Darkinowi rację. Chodź raz.

Xayah oczyściła ścianę. A ja szybko otworzyłem przejście. Nie było to zbyt trudne.

-Uważaj na siebie...- powiedziałem, głaszcząc Rakana.

-Nie musisz się o mnie martwić. Powodzenia- odpowiedział mi chłopak, uśmiechając się.

-Oooo jakie to słodkie^^- Zoe skakała z radości. Heh nic dziwnego, w jej przypadku to normalne. Ona tak zawsze. No ale cóż, da się przyzwyczaić.

-Oooo zaraz się porzygam...-

-Nie przesadzaj!- Zoe trwale była przy swoim...

-...-

Dałem znak Xayah aby ta ruszyła. Dziewczyna szybko zniknęła w przejściu. Ostatni raz spojrzałem na Rakana, wziąłem Rhaasta i ruszyłem w ślad za dziewczyną. To nie będzie takie łatwe.

-Powodzenia braciszku!- usłyszałem za sobą... no tak. Zapomniałem wspomnieć, że Zoe mnie tak nazywa, mimo iż jestem tylko jej przyjacielem.

Only One Kiss /KaynXRakanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz