*Akali
Udało się! Rakan opuścił zakon! Tamtego dnia, gdy weszłam do pokoju Kayna, omal serce mi nie pękło...Kocham Kayna, a on sprowadził sobie jakiegoś... ahh. Spokojnie, już po wszystkim. Vastaj opuścił to miejsce więc chłopak jest tylko dla mnie.
Ruszyłam w stronę jego pokoju. Teraz muszę go tylko pocieszyć po stracie ,,Miłości", on uzna że to ja jestem wszystkim co ważne i gotowe.
Plan idealny.Zapukałam do drzwi, ale nie usłyszałam pozwolenia na wejście. Weszłam do środka, Kayn leżał na łóżku, rzucając nożami w rysunek przedstawiający...mnie.
-Wypad stąd!-
-Kayn ja wiem że jest ci teraz trudno, ale może chcesz ze mną pogadać?- spytałam podchodząc do niego.
-Nie, wypad!!!-
-Dobrze, w takim razie przyjdę później...- odpowiedziałam, wychodząc z pomieszczenia.
Kurwa, może to jednak nie był dobry plan...
*Kayn
Zupełnie nie wiem co robić... czuję się śmieć. Moje jedna czwarta mojego ciała jest opętana przez Darkina, uderzyłem osobę, na której mi zależy i na dodatek już nigdy go nie zobaczę.Nie tak to sobie wyobrażałem. Sądziłem że uda mi się włamać do jego serca, ale jak widać nie.
Muszę jeszcze przeprosić Zeda, za to wszystko, co się stało. Narobiłem zamieszania i niezłego bałaganu. Mam nadzieję że nie jest aż tak zły.
Niechętnie wstałem z łóżka, i ruszyłem w stronę łazienki. Wziąłem kąpiel i jak nowo narodzony(ale nadal z depresją) poszedłem w stronę pokoju, Zeda.
Gdy stałem już przed jego drzwiami, usłyszałem głos Akali. Stała za ścianą do salonu(pokój Zeda jest naprzeciwko).
-To okazało się łatwiejsze niż myślałam haha... Ten Vastaj opuścił zakon i Kayn jest tylko mój- mówiła, nie wiedziała jednak że stoję za ścianą i wszystkiego słucham...
-Akali... co ty znów zrobiłaś?- spytała Syndra... tak to musiała być ona. Od razu poznałem jej głos.
-pff nic takiego. Do herbaty Kayna dosypałam, proszku z kwiatów Lirysa którego Darkin nie cierpi, przez co Kaynuś się wkurzył i wyjebał Rakana na zbity pysk, hehe-
Nie wierzę... jak mogła. Myślałem że po ostatnim razie się opamiętała.
Wtedy gdy próbowała rozkochać w sobie Zeda, prawie zabijając Shena, dostała porządną karę, ale widzę że to za mało.Szybko przeleciałem przez ścianę i podniosłem dziewczynę w górę, chwytając ją za szyje. Przy czym trochę ją dusząc.
-Ty wredna... niczego się nie nauczyłaś?!- rzuciłem nią o ścianę.
-Kayn spokojnie...- Syndra próbowała ją bronić, ale ja mam to w dupie. Trzeba było się nie wtrącać.
-Nie broń jej! A ty wynoś się stąd, bo nie mogę na ciebie patrzeć...- Dziewczyna wstała, chwytając się za głowę. Powoli podeszła do mnie, kładąc swoje brudne od kłamstw łapy, na moich ramionach.
-Kayn słońce moje, wybacz mi. Ja to zrobiłam dla nas! Przecież wiesz, że Cię kocham- odepchnąłem ją tak, że prawie się wyjebała.
Nerwy mi znów puszczały. Miałem ochotę ją zabić ale, miała szczęście. Chwilę później obok nas pojawił się Shen. Długo go nie widziałem...
-Nie tędy droga Kayn...- powiedział, stając przed dziewczyną. Shen zawsze był opanowany. Mogłem tylko brać z niego przykład. Uczył mnie, jak szybko się opanować czy zachować spokój. Jego rady były cenne, więc postanowiłem go posłuchać.
-Akali zbłądziła i otrzyma karę. Już ja tego dopilnuje. Syndro, zabierz ją do pokoju...-
Dziewczyna wykonała polecenie. Wyszła z pokoju zostawiając mnie i Shena samych. Chłopak westchnął, zdejmując maskę.
-Dziękuję, po raz kolejny mi pomogłeś- powiedziałem
-Nie dziękuj... wzamian odpowiedz mi co się takiego wydarzyło, pod moją nieobecność-
-Sprowadziłem do Zakonu pewnego chłopaka...pokochałem go, a przez Akali go straciłem- odpowiedziałem, spuszczając głowę w dół.
-Skoro go pokochałeś to znajdź go i sprowadź z powrotem. Serce nie sługa- Miło się z nim rozmawia. Wie jak poprawić humor, lub podnieść na duchu.
-Masz rację... pewnie daleko nie odjechali, mam jeszcze szansę go złapać!- wybiegłem z pomieszczenia na dwór, po drodze zabierając jeszcze Rhaasta i kosę. Dosiadłem konia i wyjechałem z Zakonu.
Muszę go odzyskać, kocham Rakana i znajdę go za wszelką cenę. Choć bym miał przejechać cały świat.
*Rakan
Z samego rana ruszyliśmy z Xayah w dalszą drogę. Yasuo i Yi, razem z Taliyah wrócili do domu.Jedyne o czym ciągle myślę to Kayn. Straszenie tęsknię, chcę do niego wrócić. Pragnę znów usłyszeć jego głos, spojrzeć w jego oczy, czy dotknąć jego skóry.
Chodziłem z głową w chmurach, co moja przyjaciółka zauważyła. Pytała się czy wszystko w porządku, a ja za każdym razem odpowiadałem jej że tak. Co oczywiście było kłamstwem.
Moja rana już się zagoiła, a ja jestem w świetnej formie. Ale co mi po tym skoro nie ma przy mnie, obiektu moich westchnień... nawet mi się żartować nie chce...
Nagle przed nami pojawiło się czterech typów...ehhh byli brzydcy jak, ee jak... jak morda swaina. Co z tego, że nie wiem jak wygląda. Skoro jest zły to na pewno brzydki.
-Zejdzcie nam z drogi, ostrzegam że taniec ze mną kończy się rozlewem krwi...- Xayah jest taka urocza gdy komuś grozi...
-Spokojnie, możemy pójść na kompromis...- powiedział jeden z nich, podając drugiemu broń.
-Kompromis. Co za męka- Xayah zabiła go jednym ze swoich piór. To był sygnał dla mnie, że pora działać.
-Pora brać się do roboty. Tańcz albo giń!- rzuciłem się na drugiego z nich, podrzucając go w górę, dzięki czemu dziewczyna mogła go łatwiej zabić.
Zacząłem również atakować pozostałych dwóch.
-Dobrze się tam bawisz?-
-Nie słyszę, zbyt dobrze się tu bawię!- już chwilę później, z każdego uszło życie. To było nawet łatwe i szybko poszło. Od razu poprawił mi się humor, choć nadal tęsknię za chłopakiem.
-Rakan, możemy porozmawiać?-
-Oczywiście, coś się stało Miyala?- chyba mnie przejrzała... To teraz jestem w dupie, co ja mam jej powiedzieć? Że kocham typa, który mnie porwał?
-Odkąd znów razem podróżujemy, jesteś straszenie przybity... jeśli chcesz wrócić, proszę. Ja nie będę chować urazy- spojrzałem na ziemię. Z wielką przyjemnością, wrócił bym do Kayna, ale nie chcę zostawić dziewczyny samej.
Polubiłem ją i obiecałem, że będę jej towarzyszyć. Przecież jej tak nie zostawię. Zresztą Kayn puścił mnie wolno. Był wtedy strasznie zły. Boję się, że gdybym wrócił mógł by mi coś zrobić...
Co ja mam zrobić?!

CZYTASZ
Only One Kiss /KaynXRakan
RomanceOdpowiadanie yaoi, jeśli nie lubisz, nie czytaj. Jak sam tytuł wskazuje będzie to opowiadanie o Kaynie i Rakanie. Więc co tu dużej pisać... Zapraszam do przeczytania.