III

481 29 21
                                        

*Kayn

-Co za debil hahaha-

-Skończysz w końcu...robisz się nudny- odpowiedziałem poirytowany. Rhaast przez całą noc nawijał tylko o mojej porażce z tym chłopakiem...

Z samego rana, wyszedłem z knajpy, w której spędziłem noc. Oczywiście przeszedłem przez ścianę, bo po co płacić. Z powrotem ruszyłem w stronę lasu. Nie obchodziło mnie teraz zabijanie innych ludzi i stworzenie Noxusu najsilniejszym, teraz liczył się tylko ten Vastaj. Zapamięta mnie do końca życia... Szczerze to miałem co do niego trochę inne plany, niż zabicie go.

-A po prawej stronie widzą państwo, Kayenusa Pospolitusa, człowieka który postanowił uratować gatunek Vastajów hahaha- Nie no kurwa, koniec, teraz to przesadził. Jednym porządnym zamachem wrzuciłem kosę gdzieś w krzaki i ruszyłem szybko przed siebie.

-A ty co kurwa robisz!? Wracaj tu i mnie podnieś!!!- Nie słuchałem go, ciągle szedłem przed siebie, później po niego wrócę... albo i nie.

Długo szedłem aż w końcu natrafiłem na ślad po ognisku. Ślad był świeży, to oznaczało że ten chłopak musiał z godzinę temu ruszyć w drogę. Wnioskuję że to ognisko było jego, bo obok dużego kamienia leżało jego pióro, które oczywiście zabrałem ze sobą.

*Rhaast

-Jak ja tylko złapie tego smroda w swoje ręce to mu nogi z dupy powyrywam...- powiedziałem wkurzony. Jak on mógł mnie tu zostawiać przecież beze mnie jest tylko słabym człowiekiem... No nic teraz trzeba wymyśleć jak się poruszyć.

-em halo... jest tu kto?...- nagle usłyszałem jakiś głos, był przerażony i załamany, należał do jakieś dziewczyny. Niestety nie mogłem jej zobaczyć, bo te głupie krzaki mi przeszkadzały. Po chwili wpadłem na genialny plan... ja nie mogę się sam poruszyć, ale ktoś może poruszyć mną...

-Podejdź tutaj dziewczynko- powiedziałem, próbując brzmieć miło.

-Gdzie jesteś?- Spytała przerażona

-Tu sobie leże, na ziemi w krzakach- odpowiedziałem, słyszałem jak podchodzi do mnie, odsłaniając krzaki.

-C czym ty jesteś?-

-Najwspanialszą bronią jaka istnieje, weź mnie do ręki a staniesz się nie zwyciężona- Jak powiedziałem, tak też uczyniła. W jednej chwili zawładnąłem jej ciałem. Właśnie przybrałem postać demona. Spojrzałem na swoje odbicie w wodzie.

-wyglądam znakomicie- powiedziałem sam do siebie i ruszyłem tropem tego zjeba.

*Rakan

Razem z Xayah szliśmy szybko w stronę południowego zachodu. Dziewczyna powiedziała że idziemy do Noxusu odzyskać dawną chwałę.
Co może pójść nie tak?

-Pora na chwilę przerwy- zaczęła dziewczyna, siadając pod drzewem.

-W końcu myślisz jak ja- odpowiedziałem kładąc się na trawie. Po chwili usłyszałem dźwięk spadającej wody. Gdzieś w pobliżu musiał być

-wodospad!- powiedziałem i pobiegłem w stronę dźwięku.

-Tylko nie wpadnij w tarapaty!-

Po chwili znalazłem mój wymarzony obiekt. Szybko się rozebrałem i wskoczyłem do wody. Była chłodna, ale to nie sprawiło mi kłopotu.

Zanurkowałem, myjąc przy tym włosy.

-ahh jakież wspaniałe uczucie- oznajmiłem do ptaszka, który usiadł na skale obok wody. Ten tylko odpowiedział mi krótkim śpiewem.

*Kayn

Po godzinie znalazłem tego chłopaka, jak się okazało nie był sam. Podróżowała z nim jakaś Vastajska dziewczyna, a raczej to on podróżował z nią.

Chłopak poszedł nad wodospad, więc zakradłem się tam  za nim. Może to dobry moment żeby go złapać? Jeśli mi się to uda, nie zabiję go lecz uczynie moim niewolnikiem(zabawką XD).
W końcu przyda mi się czasem trochę rozrywki.

Po chwili usłyszałem cieche zbliżające się kroki. Odwróciłem się a za mną stał...

-Rhaast?- spytałem szeptem

-Nie, twoja matka. Oczywiście że ja- odpowiedział również szeptem

-Co ty tutaj robisz? Przecież zostawiłem cię w tamtych krzakach-

-Długa historia... Później się na tobie odegram, a teraz mi powiedz jak chcesz go złapać?-

-Gdy wyjdzie z wody i się ubierze, zagrodzę mu drogę, a tu mu LEKKO przywalisz- powiedziałem szybko, przygotowując się do ataku, widząc że się ubiera. Trzeba przyznać, że ciało to ma nawet ładne...

-Nie ślin się tak-

-Nie gadaj tyle... teraz!- powiedziałem dając znak Rhaastowi.

*Rakan
Gdy wyszedłem z wody i się ubrałem, chciałem wracać do Xayah. Nie chcę żeby myślała że znów się w coś wpakowałem...

Nagle zobaczyłem przed sobą tego Kayna, który mnie wcześniej zaatakował, a później to już tylko ciemność...

*Xayah
Rakan coś długo nie wracał. Mam nadzieję że w nic się tym razem nie wpakował. Postanowiłam że pójdę go poszukać. Z tego co wiedziałam to poszedł nad wodospad. Więc ruszyłam w tym kierunku.

Na miejscu, zobaczyłam tylko pare jego piór z płaszcza i trochę krwi na ziemi. Czyli jednak znów w coś się wpakował. Zaczęłam szukać jakichkolwiek śladów, które mogłyby mnie do niego doprowadzić.

Po chwili zobaczyłam dwie pary odcisków. Jedne wyglądały jak ślady jakiegoś demona, albo czegoś w tym stylu. A drugie jak ślady normalnego człowieka. Bez zawahania ruszyłam za śladami.

Szłam za tropem ale po chwili ślady się skończyły.

-agh cholera!- krzyknęłam zła

Przez chwilę nie wiedziałam co zrobić, ale pomyślałam że poproszę o pomóc mojego dawnego znajomego. Tak to był dobry pomysł. Szybko ruszyłam w stronę jego szopy, którą nazywał domem.

*Kayn

Gdy udało nam się złapać chłopaka, szybko go związałem i przerzuciłem sobie przez ramię. Był nadal nie przytomny. Rhaast, teraz już w postaci kosy, nieźle mu przywalił.

Szliśmy tak dobre pięć godzin, aż nie zapadła noc. Jak zwykle byliśmy w środku lasu, więc szybko rozpaliłem ognisko i usiadłem obok chłopaka, którego położyłem wcześniej na ziemi.

Korzystając z okazji, bliżej mu się przyjrzałem. Miał piękne niebieskie oczy i duże uszy, które idealnie pasowały do jego ogona. Był śliczny...

Przesunąłem się do niego bliżej i złożyłem krótki pocałunek na jego policzku.

-Brawo, pierwszy krok do miłości za tobą hehe-

-Błagam zamknij się, psujesz atmosferę- powiedziałem, przez tego debila odechciało mi się gwałtu na tym chłopaku.

Chwilę później zobaczyłem, że zaczyna się powoli budzić. Otworzył wolno oczy, a gdy zobaczył gdzie i z kim jest zaczęł się szarpać. Chciał krzyczeć, ale chusta na jego ustach, którą zakneblowałem mu je, uniemożliwiała mu krzyk. Chwyciłem go za włosy i pociągnąłem go za nie mocno, zmuszając do klęknięcia przede mną.

-Uspokuj się, albo dostaniesz po pysku! Zrozumiałeś?- spytałem. Znów zrobiło mi się go żal, ale musiałem pokazać kto tu rządzi. Ten zaś na mój ruch pokiwał, głową. Co oznaczało że będzie się zachowywać.

-oh Kayn ty brutalu hahaha-

Only One Kiss /KaynXRakanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz