*Kayn
Gdy wziąłem szybki prysznic, ubrałem jakieś spodnie które znalazłem w szafie i ruszyłem w stronę łóżka, na którym spał Rakan. Ostrożnie położyłem się obok chłopaka, żeby go nie obudzić.Leżałem twarzą do niego, zaś on spał na plecach. Miałem go pilnować, opiekować, troszczyć się o niego. Niestety zawaliłem, został ranny, bo go nie dopilnowałem. Jestem głupi...
-Dokładnie- usłyszałem głos Rhaasta, przynajmniej w jednym się zgadzamy. Dłużej nie myślałem, po prostu szybko zasnąłem.
Time skip
Zostałem obudzony, przez promienie światła wpadające do mojego pokoju. Spojrzałem obok siebie, Rakan nadal spał. Wyglądał tak spokojnie... postanowiłem nie wstawać, chciałem jeszcze trochę z nim zostać. Leżał tak spokojnie, jego oddech był równy. Pogładziełem go po policzku.-ohh, Kayn! Szybciej!- usłyszałem. Oczywiście wiedziałem kogo był to głos. Nie chciałem żeby ten głupek obudził Rakana, dlatego szybko rzuciłem w niego poduszką. Ten się szybko zamknął. Po chwili poczułem jak chłopak się do mnie przytula. Boże!!! On jest taki zimny. Szybko go objąłem żeby trochę go rozgrzać. Ucałowałem go w ucho, i wróciłem do obserwacji chłopaka.
*Rakan
Czułem ogromne ciepło, byłem przytulony do jego źródła. Było mi tak przyjemnie...Otworzyłem oczy, i było to błędem. Ujrzałem że przytulałem się do Kayna. Szybko go odepchnąłem, sam omal nie spadając z łóżka.-Coś nie tak? Przecież ci się podobało- zaczął
-No, bo...-Ma rację, podobało mi się, ale mam mu tak po prostu przyznać rację?
-Żadne ,,bo", chodź tu do mnie szybko- wykonałem jego polecenie. Przesunąłem się do niego z powrotem. A chłopak mnie objął, pieszcząc moje uczy...no co? To jest przyjemne...
-Umm... mogę cię o coś spytać?-zacząłem
-Oczywiście-
-Co Darkin...-
-Rhaast, mów na niego Rhaast- poprawił mnie, to tak on się nazywa...
-Więc, co Rhaast miał na myśli mówiąc, że kłamiesz gdy powiedziałeś mi jak się nazywasz?-
-Ehh... Nazywam się Shieda, ale wolę żebyś mówił mi Kayn. Nie lubię tamtego imienia- odpowiedział, całując mnie w policzek, już nic nie mówiłem, tylko posłusznie leżałem w jego objęciach. Leżeliśmy jeszcze przez dobrą godzinę aż do pokoju, ktoś nie zapukał.
-Proszę!- zawołał Kayn, w drzwiach pojawiła się dziewczyna, widząc mnie leżącego w ramionach chłopaka, trochę się zdziwiła i zrobiła, zła?
-Wybacz, myślałam że wróciłeś sam...- zaczęła
-Jak widzisz nie. Coś chciałaś?- spytał Kayn, dość zimno. Czyżby jej nie lubił? Chyba czegoś nie rozumiem. Znają się bo mówią sobie na ,,ty", więc może są pokłóceni?
-Wolę porozmawiać na osobności-
-Jeśli jest to ważne, mów tu i teraz...- Kayn, robił się coraz bardziej zły, przez co zaczął ściskać, mocno moje ramię. Bolało... Ledwo powstrzymywałem się od jęku.
-W takim razie, zapomnij że tu byłam, pa- odpowiedziała i wyszła, trzaskając drzwiami. Zaraz po tym nie wytrzymałem. Jękłem, a chłopak zorientował się co robi. Szybko mnie puścił.
-Wybacz! Nie chciałem- przeprosił, muskając ustami, moje czoło.
-N nic się nie stało- odpowiedziałem. Chciałem go spytać o tą dziewczynę, ale odpuściłem.
-Pora wstawać, zaraz dam ci jakieś ubranie i pójdziemy na dwór, coś zjeść- powiedział, wystając z łóżka i idąc w stronę szafy. Wyciągnął z niej dwa kimona. Jedno czarne, dla niego i drugie zielono-żółte dla mnie. Podał mi moje, a sam zaczął się rozbierać i ubierać czarne kimono. Odwróciłem wzrok, co ten zauważył.
-Nie wstydź się, nie będę patrzył, dobrze?- spytał, już ubrany.
-No dobra, ale jak się spojrzysz to łeb ci urwę- odpowiedziałem, chłopak się odwrócił. Ja ściągnąłem, moje podarte od ostrz spodnie i zrzuciłem narzute od plenery, zamieniając te rzeczy na kimono. -skończyłem- poinformowałem Kayna.
-Do twarzy ci w tym- skomentował, podchodząc i obejmując mnie w pasie. Na co wydałem z sobie kolejny jęk bólu.
-Wybacz zapomniałem o twojej ranie- odpowiedział, delikatnie gładząc miejsce gdzie znajdowała się rana.
-chodźmy, Rhaast idziesz z nami?- zupełnie, zapomniałem o nim
-Na żarcie? Dwa razy nie musisz mi powtarzać- odpowiedział, przybierając formę demona. Z ,,małej" kosy, taki demon... Gdy stanął przede mną, serce zaczęło mi szybciej bić. Co ten najwyraźniej wyczuł.
-Nie musisz się mnie obawiać, dopóki Kayn jest przy tobie, nic ci nie zrobię- powiedział, unosząc mój podbródek do góry, tak abym patrzył mu w oczy. Nieco się spłoszyłem.
-Rhaast przestań- powiedział kayn, obejmując mnie ramieniem. -chodźmy już-
Szliśmy przez korytarz, mijając podobno uczniów niejakiego Zeda. Każdy kogo mijaliśmy, patrzył się na mnie. Wiem że jestem boski ale bez przesady... Doszliśmy do jadalni. Gdy weszliśmy, do pomieszczenia wszystkie wzroki skierowane były na nas.
-Na co się gapicie?!- spytał Rhaast, na co wszyscy skierowali swoje oczy ku dołowi.
Kayn zaprowadził mnie do stolika i kazał na sobie czekać. Rozejrzałem się, nawet ładnie tu było. Rhaast dosiadł się do mnie, jedząc kurczaka, którego przyniósł z kuchni. Kayn przyszedł po nas, dając nam znak, że mamy za nim iść.

CZYTASZ
Only One Kiss /KaynXRakan
RomanceOdpowiadanie yaoi, jeśli nie lubisz, nie czytaj. Jak sam tytuł wskazuje będzie to opowiadanie o Kaynie i Rakanie. Więc co tu dużej pisać... Zapraszam do przeczytania.