XIII

332 19 24
                                        

*Kayn
W drodze do wioski, Xayah mi wszystko wytłumaczyła, bo Rakan nie mógł sobie nic przypomnieć. Ciągle szedł szczęśliwy. Cieszył się, że postanowiłem pomóc dziewczynie.

Niestety ja nie popierałem jego entuzjazmu...

Chciałem jak najszybciej wrócić, z chłopakiem do Zakonu. Mam nadzieję, że ten nie zmieni zdania co do mnie bo chyba się powieszę...

-Mogę pomóc...-jak zwykle ten musiał się odezwać. Rhaast teraz już w postaci kosy, musiał się wlec z nami. Jemu też się ta podróż nie spodobała, ale gdy Xayah mu powiedziała, że będzie mógł wszystkich zabić, od razu mu się jakoś humor poprawił...

Gdy byliśmy już w wiosce, dziewczyna zaprowadziła nas do jakiejś, starej knajpy. W środku śmierdziało alkoholem. Ludzie, którzy przebywali w środku, byli najebani w trzy dupy...

Rakan zbliżył się do mnie. Bał się...
Póki był przy mnie nie musiał się o nic martwić, obronię go przed wszystkimi.

-Witaj śliczny chcesz się pobawić?- jakiś oblech, zaczął się dobierać do chłopaka.

-Zostaw go, bo inaczej porozmawiamy!- przyłożyłem mu do gardła kosę.

-Na co te nerwy? Heh już mnie tu nie ma...- ulotnił się z pomieszczenia, po drodze jeszcze się wypierdalając.

Rakan posłał mi dziękujące spojrzenie, na co ja objąłem go ramieniem. Teraz będzie ciągle blisko mnie.

Xayah dosiadła się do stolika, przy którym siedział już zakapturzony mężczyzna. Wymienili kilka zdań. Dziewczyna dała mu sakiewkę ze złotem, a on jej zwiniętą mapę.

Pożegnali się, chwilę później Xayah wyszła z nami na dwór.

-Załatwione...- spojrzała na kartkę i odczytała z niej, że musimy się udać na północny wschód. Tam jest pewne przejście w zamku. Dostaniemy się przez z nie prosto do komnaty samego Swaina.

-Wszyscy wszystko zrozumieli? A ty Rakan nie zapomnij...-

-Coś mówiłaś?- chłopak odwrócił się w jej stronę, ze śpiącym spojrzeniem. Musiał być zmęczony. Z resztą tak jak ja...

-ahh dobra zatrzymamy się w tej wiosce...-

Ruszyłem przed siebie, a reszta za mną. Poznałem to miejsce byłem tu kiedyś z Zedem. Gdzieś powinna tu być knajpa, gdzie dawają przenocować...

Wychyliłem się zza zakrętu. Jest! Budynek stał przed nami, wyglądał tak samo jak go zapamiętałem.

-Skąd wiedziałeś?- Xayah była zaskoczona, nic dziwnego. Niech nie myśli, że na nic jej się nie przydam

-Byłem tu kiedyś- gdy byliśmy w pomieszczeniu, podszedłem do baru i porozmawiałem z właścicielem.

Upierał się, że nie ma wolnych miejsc, ale gdy zaproponowałem mu pokaźną sumę, miejsca nagle się zwolniły.

-Xayah tu masz klucz od pokoju- podałem jej przedmiot-A ty skarbie idziesz ze mną- chwyciłem Rakana za rękę i zaczęłam go prowadzić w stronę pokoju.

Otworzyłem drzwi, oczywiście wypuszczając chłopaka pierwszego.
W końcu ptaszyny i dzieci przodem.

Kosę odłożyłem na mały stolik, który stał przy oknie. Pokój był dość zadbany, przynajmniej nie będziemy musieli nocować w jakieś dziurze...

-Ahh w końcu mogę odpocząć, mięciutkie łóżko tylko dla mnie!- chłopak od razu się rozgościł.

-A ja to co?- spytałem, siadając mu na plecach

Only One Kiss /KaynXRakanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz