X

288 20 2
                                    

*Kayn
Gdy ,,goście" opuścili zakon, z rozkazu Zeda, wróciłem do pokoju.
Rhaast powiedział mi że Rakan jest zamknięty w łazience. Byłem strasznie zdenerwowany, prawie nad sobą nie panowałem.

Otworzyłem drzwi, chłopak siedział na podłodze, opierając się o wannę.
Gdy mnie zobaczył, od razu wstał i ruszył w moją stronę.

-Dlaczego?!- spytał, podnosząc głos.

-Zamknij się i chodź...- powiedziałem, wracając do sypialni. Usiadłem na łóżku. Zaczęła mnie boleć głowa.

-Czego ode mnie chcesz?!- ciągle naciskał. Po prostu nie mogłem tego znieść... Podszedłem do niego.

-Powiedziałem żebyś się zamknął!-

-Mam być twoją dziwką?!- Nie wytrzymałem... uderzyłem go...

Chłopak chwycił się za obolałe miejsce. Po chwili zaczął płakać. Nie mogłem znieść tego widoku...

-Idź...-powiedziałem, nie chciałem jego krzywdy... a właśnie go uderzyłem-Powiedziałem żebyś szedł, jesteś wolny...-

-Słucham?- spytał nadal płacząc

-Ruszaj, zanim zmienię zdanie...-

*Rakan
Chyba mi się przesłyszało, czy on, naprawdę? A jeśli to ściema i za chwilę znów oberwę?

-Głuchy jesteś?! Idź!-

Nie chciałem się mu narażać, więc szybko, podszedłem do drzwi. Otworzyłem je, na pożegnanie wypowiedziałem tylko:

-Żegnaj Shieda Kaynie...- wyszedłem, zamykając za sobą drzwi. Obok nich, stał Rhaast opierający się o ścianę. Gdy mnie zobaczył, stanął równo.

-Wyprowadze Cię z Zakonu, chodź-

-Dzięki...- ruszyłem za nim, nie chcąc się już nikomu narażać. Darkin nie kłamał, faktycznie doprowadził mnie do wyjścia. Otworzył wielkie drzwi.

Zbliżył się do mnie i pocałował w czoło.

-To tak na pożegnanie, idź już...-

Ruszyłem przed siebie, zrobiłem kilka kroków, aby sprawdzić czy Rhaast nie pójdzie za mną. I nie poszedł. Prędko zacząłem biec w stronę lasu.

Gdy byłem już kawałek od Zakonu, zatrzymałem się i spojrzałem na swój brzuch i biodro. Rana nadal była, ale już przynajmniej nie tak głęboka jak wczoraj.

Usiadłem na ziemi opierając się o pień drzewa. Znów płakałem. Bałem się... nawet nie wiem czego. Bałem się tak po prostu.

Kayn, uderzył mnie ale mimo wszystko był dla mnie dobry. A teraz pozwolił mi iść wolno. Dlaczego? Przecież powiedział że jestem jego...
Jeszcze chwilę temu go widziałem, a już za nim tęsknię, tak cholernie tęsknię. Za jego dotykiem, głosem, zapachem, za jego oczami pełnymi miłości i delikatności...

Chcę do niego wrócić... ale nie mogę. Sam mnie odesłał. Nie uciekłem. Chcę znów poczuć te wspaniałe uczucie- bezpieczeństwa, troski i miłości gdy byłem w jego ramionach. Ja nie wiem... ale chyba go...

Kocham?

Czy to możliwe abym pokochał kogoś kto dał mi tyle miłości i zadał tyle bólu, w tak krótkim czasie? Sam nie wiem. Ja już nic nie wiem.

-Rakan?!- spojrzałem przed siebie, stała tam Xayah. Wstałem i poszedłem do niej, przytulając ją.

-Tak Xayah, to ja-

-Tak się cieszę, więc Akali nie kłamała!- Zaraz, kim jest ta Akali?

-Akali?- spytałem

-Tak, jakaś dziewczyna przyszła do nas i powiedziała nam że Kayn cię wypuści...ale powiem ci Kiedy indziej-

-Dobrze, chodźmy do tych z którymi przyszłaś- powiedziałem, dziewczyna zaprowadziła nas do jej towarzyszy. Cieszyli się, że chociaż coś udało im się odzyskać. Wszyscy kolejno mi się przedstawili. Udało mi się nawet dowiedzieć że Yi jest chłopakiem Yasuo...co szczerze trochę mnie przybiło, ale co tam.

Powoli robiło się ciemno, więc rozpaliłem ognisko, Yasuo poszedł po jedzenie a reszta, szykowała miejsce do spania.

Gdy każdy zjadł, pozostało nam tylko jedno...iść spać.

Położyłem się, nie musząc długo czekać na nadchodzący sen.

*Xayah
Obserwowałam Rakana, gdy spał. Chłopak owinął się swoim płaszczem. Leżał na boku, trzymając ręce na wysokości głowy, tak jak by chciał kogoś przytulić. Wcześniej spał zupełnie inaczej.

Zauważyłam, że zaczął się również inaczej zachowywać. Stał się tak jakby delikatniejszy, cichszy... Wiem że jest gejem, a Kayn mówił że Rakan należy do niego. Czyżby do czegoś pomiędzy nimi zaszło?

Rakanowi przydałoby się trochę górującej miłości, szkoda tylko że trafił mu się taki typ jak Kayn. Chcę szczęścia chłopaka i nie mogę wytrzymać gdy widzę że staje mu się krzywda.

Ahh rozmyślanie to jedna z czynności, których nienawidzę. Na dzisiaj koniec. Również położyłam się spać. Jutro czeka nas kawał drogi, ja z Rakanem tak naprawdę jeszcze nie wiem gdzie pójdziemy, a Yasuo i reszta muszą wrócić do domu. Trzeba się porządnie wyspać.

-Dobra noc...- powiedziałam cicho

-Dobra noc...- odpowiedział mi Rakan, czyli nie spał...

Only One Kiss /KaynXRakanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz