XVI

190 12 33
                                        

*Kayn

-lepiej się stąd zmywać... zaraz się dowiedzą-Złapałem Rakana za dłoń, splatając nasze dłonie. Posłałem mu ciepły uśmiech i zacząłem z nim biec.

Chłopak widocznie zadowolony, ścisnął moją dłoń i przyśpieszył niechcąc zostać w tyle.

Odwróciłem na chwilę głowę w tył, żeby spojrzeć czy dziewczyny za nami podążają. Oczywiście tak było, tylko Zoe zniknęła gdzieś w portalu żeby nas wyprzedzić. Xayah rozmawiała z zaciekawioną Ahri. Zapewne jej wszystko opowiadała. Chyba się polubiły, to nawet w porządku~

Dało się za nami słyszeć krzyki czy przekleństwa wojowników i straży.

-Ha! Te głęby nie próbują nas nawet dogonić!-

A ten oczywiście, musiał rzucić jednym z swoich komentarzy~ za długo siedział cicho i w końcu nie wytrzymał. No cóż, przynajmniej nie jest nudno.

Szczerze... to zauważyłem, że zmieniłem się przez tą całą wyprawę. I chyba na dobre, a wszystko dla pewnego ptaszka, u mojego boku. Nie w spodniach! Nie mylić czasem. Cieszę się z ,,przemiany" jestem tylko ciekaw czy ktoś inny ją zauważył. A ty już nic lepiej nie mów...

-Nic nawet nie chce~ fajnie się ciebie tak słucha, a raczej twoich myśli-

Rakan spojrzał na nas pytająco. Nie wiedziałem zbytnio co mu powiedzieć. A raczej wytłumaczyć. Dałem mu szybko buzi w policzek.

*Zoe

Skakałam z portalu do portalu w odległości od reszty. Mogłam dzięki temu sprowadzić czy przed nami nie ma żadnych wojowników i przy okazji pokazać Kaynowi jaka jestem mądra~ >^<

Przy okazji zabrałam ze straganu jakąś wstążke. Różową, specjalnie dla Rhaasta. Na pewno się ucieszy, ba... będzie mi dziękował~

Wróciłam do reszty. Przekazałam im że droga czysta i dostałam pochwałę od braciszka!~ Tak się cieszę.

Xayah rzuciła mi w nagrodę poro chrupka. Tak dawno ich nie jadłam! Są strasznie dobre, ciekawe skąd je ma~

-Dzięki! Dzięki~-

-Nie ma sprawy, mała~ dobrze się spisałaś-

Byłam naprawdę szczęśliwa~ w końcu mogłam się znów poczuć ważna, a przecież nie zrobiłam nic wielkiego.

*Rakan

Chwilę później byliśmy za wioską a przed lasem. Nieźle się zmachałem. Zrobiliśmy sobie chwilę przerwy na odpoczynek. Usiadłem z Kaynem obok drzewa i oparłem się ramieniem o jego. Chłopak mnie objął i wtulił w siebie.

Byłem naprawdę szczęśliwy. Udało się pozbyć Swaina, a Vastajowie wrócą spokojnie na swoje ziemie. Najlepszy dzień jaki pamiętam! Spojrzałem na Xayah i Ahri, które również wyglądały na szczęśliwe. Chociaż ta druga była jakaś taka...zagubiona? Próbowała to ukryć pod uśmiechem.

Może nie ma do kogo wracać? To bardzo możliwe... Ja najpewniej wrócę z Kaynem i niestety pożegnam się z Xayah. No cóż. Mam nadzieję, że będziemy się chociaż spotykać. Bardzo ją polubiłem~

Zrobiłem się głodny, co dało się słyszeć. Kayn spojrzał na mnie z politowaniem, pogłaskał mnie i pocałował w ucho.

-Pójdę po jakieś owoce~ zaczekajcie tu- Wstał, zostawiając Rhaasta na ziemi. Zoe od razu się pojawiła obok kosy z dziwnym uśmiechem. Kayn wszedł w las, znikając nam z oczu.

*Rhaast

-Kayn! Nie zostawiaj mnie tu! Nie z nimi!-  Myślałem, że mu zajebie... zostawił mnie z tym małym szatanem i bandą debili. Po prostu zajebiście...

Dziewczynka zaczęła owijać wokół mnie jakieś różowe gówno. Robiąc kokardę na tępej stronie ostrza. Będę wyglądał jak jakiś debil!

-Zabieraj to! Weź ktoś to zdejmij!-

-Aww! Teraz wyglądasz tak jak powinieneś!~- Zoe wstała i zaczęła tańczyć swoje gówno szczęścia.

Spojrzałem na Rakana, proszącym wzrokiem... co za żenada. Chłopak tylko uniósł ręce w górę i odsunął się z uśmiechem na ryju. No jeszcze kurwa lepiej... Kayn wracaj do mnie prędko!

*Ahri

Siedziałam z Xayah na trawie, zupełnie ignorując towarzystwo. Nawet miło mi się z nią rozmawiało. Nie sądziłam, że może być tak w porządku.

Dziewczyna opowiadała o swojej rodzinie. Że teraz do nich wróci i kontynuuje swoje życie. Zazdrościłam jej... ja nie miałam gdzie wracać.

Podkuliłam nogi do brody i zawinęłam się w ogony. Xayah już wcześniej zauważyła, że jest coś nie tak. Usiadła bliżej mnie i położyła rękę na moim ramieniu.

-Co się stało? Możesz mi na spokojnie powiedzieć...- To naprawdę miłe z jej strony. Martwiła się o mnie, a znamy się zaledwie z godzinę czy dwie, to dziwne ale jednak... nie wiem jak to określić, urocze?~

-Chyba nie powinnam tak prosto z mostu...ale muszę się wygadać..- Zabrałam ogony i usiadłam na nogach

-Tak? Mów proszę...-

-Chodzi o to, że... tak wspaniale o wszystkim opowiadasz. Widać masz szczęście w życiu. I widzisz...ja nie mam do kogo ani gdzie wracać...- Podrapałam się po karku i spojrzałam dziewczynie w oczy.

-Jak to nie masz? Jesteś Vastajem, czyli jedną, nas. Może nie z mojego plemienia(?), ale to nie ma znaczenia... wracasz ze mną lala~- Mimo tego jak mnie nazywała, moje serce wypełniło uczucie szczęścia.

Tak bardzo się cieszyłam... Będę wśród swoich~ Rzuciłam się na nią i mocno przytuliłam. Xayah mnie nie odpychała, jedynie objęła i mocniej w siebie wtuliła. Miałam małe łzy w oczach.

*Xayah

Nie sądziłam, że aż tak się wzruszy. Zaczęłam gładzić jej plecy i ,,czesać" włosy. Puściła mnie gdy się uspokoiła. Przetarła oczy i posłała mi ciepły uśmiech, który odwzajemniłam.

Spojrzałam na to co robi reszta. Gdy zobaczyłam Rhaasta, zaczęłam się śmiać

-Słodko się śmiejesz dziunia~- skomentowała Ahri, chcąc mi się odwdzięczyć za ,,lale". Skinęłam głową, dziękując jej za komplement.

-Słyszałem! To nie jest śmieszne!-

Uniosłam ręce w górę, przepraszając. Chwilę później wrócił Kayn. Miał, ze sobą kosz malin. Zdziwiłam się skąd ma kosz, bo na pewno nie od kogoś z nas.

-Nie pytajcie...pozbyłem się Aliny- Położył przed nami kosz-Częstujcie się~- Nie musiał dwa razy powtarzać. Każdy od razu wziął się za jedzenie.

*Kayn
Spojrzałem na Rhaasta i zakryłem usta dłonią, żeby się nie śmiać. Ten już nawet nie miał sił, żeby jakoś skomentować. Mogę się założyć, że to robota Zoe. Wziąłem go w ręce i stanąłem za resztą. Czekałam aż skończą jeść.

-A co z Tobą? Nie jesz?- spytał Rakan, spoglądając na mnie.

-Ja już zjadłem~ w czasie drogi powrotnej- Odpowiedziałem, klepiąc się po brzuchu, wolną ręką. Chłopak uśmiechnął się w odpowiedzi i wrócił do jedzenia.

Jego uśmiech naprawdę mnie cieszy... a już niedługo będę go widział codziennie. Codziennie rano, gdy się obudze. Będę mógł spojrzeć w jego oczy i całować go ile mi się będzie podobało...

-O mnie tak nie myślisz -,- ja też chce buzi~- śmiał się, ze mnie...Jak zawsze z resztą. Tobie głupi szpadlu, też by się ktoś przydał...

Only One Kiss /KaynXRakanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz