Rozstałem się z Sylwią pod moim blokiem, wchodząc po schodach myślałem o tym co powiedziała mi moja udawana dziewczyna, że nigdy nie wiem co się wydarzy. Może na rację mówiąc że Jeremi czuję do mnie to samo, mimo wszystko nie powiem mu tego co czuję, nie dzisiaj i na pewno nie w najbliższym czasie.
-Jestem- krzyknąłem i odłożyłem klucze na stół w salonie. Chwilę po tem przybiegła Kosia. Jej wyraz twarzy nie wróżył nic dobrego.
- Artur chodź szybko- powiedziała- Jeremi nie chce się obudzić- oznajmiła płacząc.
Szybko pobiegłem do pokoju brata i uklękłem przed jego łóżkiem.
- Jeremi, Memiś, Jeremi- próbowałem go jakoś ocucić, gdy z jego strony nie otrzymałem żadnej reakcji, sprawdziłem oddech. Oddychał.
- Konstancja przynieś mi telefon, jest w salonie- powiedziałem rozkazujac dziewczynie. Byłem przerażony tym co się działo, jednak musiałem zachować zimną krew dla swojego rodzeństwa.Jesteśmy już w szpitalu, czekam na informację o swoim bracie. Rodzice są poinformowani, ale stwierdzili że sami sobie poradzimy, a oni muszą jeszcze parę dni spędzić u swoich znajomych w górach. Wyszedł lekarz, a ja wraz z siostrą poderwaliśmy się z krzeseł i szybko zmierzaliśmy w jego stronę.
- Doktorze co z Jeremim- zapytałem i złapałem młodą za ręke.
- Pan Jeremi jest w dość dobrym stanie. To że nie reagował na sygnały z zewnątrz było spowodowane nadużyciem środków nasennych - powiedział- jednak nie wygląda to na próbę samobójczą, więcej dowiecie się od brata- dokończył i odszedł.Werczii2
CZYTASZ
Dlaczego ?||Aremi
FanfictionArtur zakochał się w swoim starszym bracie. Ukrywa swoją orientację i to że kocha Jeremiego. Boi się reakcji rodziców fanów i przyjaciół. Jednak prawda zawsze wychodzi na jaw. Co się teraz stanie ? Czy fani opuszcza Arcziego ? * FF stworzone w cela...