Rozdział 7

223 15 8
                                    

Wchodząc do mieszkania Weroniki przywitał mnie jej labrador. Byłem cały w sierści o czekoladowej barwie.
- Cześć Riki- powiedziałem do psiaka. Zdjąłem kurtkę i buty idąc za Weronika w głąb domu. Usiadłem na kanapie a dziewczyna oznajmiła że zaraz wróci. Po pięciu minutach była z powrotem wraz z kanapkami i ciepłą herbatą. Postawiła mi przed nosem.
- Zjedz pewnie jesteś głodny- powiedziała i oparła się o kanapę. Z tego wszystkiego zapomniałem o jedzeniu. Byłem bardzo głodny i jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu. Weronika tylko się zaśmiała i pogłaskała psa leżącego na dywanie.
- Powiesz mi co się stało- zapytała- no chyba że przypadkiem o pierwszej w nocy chodziłeś po Warszawie- dokończyła i spojrzała na mnie zmartwionym wzrokiem.
- Pokłóciłem się z Sylwią- postanowiłem nie mówić jej całej prawdy lepiej niech wie jak najmniej osób. Może ona myśli tak samo jak Sysia.
- Coś mi się nie wydaje że to wszystko co się dzisiaj stało-powiedziała- ale jak nie chcesz to nie mów, czasem warto pomyśleć w samotności- nie zamierzałem się odzywać.
- Wiesz Artur, to widać- zamyśliła się chwile-widać jak na niego patrzysz- powiedziała a ja wybałuszyłem oczy- uważaj lepiej jeśli chcesz żeby to pozostało tajemnica - powiedziała całkiem poważnie, pościeliła mi kanapę i przytuliła na dobranoc. Zaczynałem lubić tą dziewczynę. Może jest jeszcze dla mnie nadzieja. Co prawda zmartwiły mnie jej słowa, ale nie zamierzałem teraz o tym myśleć chciałem się chociaż raz porządnie wyspać.

Werczii2

Dlaczego ?||AremiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz