08.

1.8K 115 26
                                    

Przez cały dzień Niall ani jego koledzy mnie nie zaczepiali. Było to dla dość dziwne i takie...nowe. Westchnęłam cicho spoglądając na zegar wiszący nad tablicą. Zostało jeszcze dziesięć minut lekcji, a mi kompletnie się nudziło. Jason stał przy tablicy i rozwiązywał przykład z matematyki.

Nienawidzę takich zastępstw. 

Chłopak w końcu skończył obliczenia, a do tablicy został poproszony mój przyjaciel. Ryan mruknął coś pod nosem i wstał z krzesła. Przepisałam przykład z tablicy i szybko go rozwiązałam, wiedząc, że mój przyjaciel kompletnie nie rozumie matematyki i będzie tam stał do końca lekcji. Poczułam wibracje telefonu, więc dyskretnie wyciągnęłam go z kieszeni i odczytałam wiadomość. 

Od Niall: możemy dzisiaj porozmawiać? na spokojnie? 

Do Niall: nie wiem 

Od Niall: proszę, Mers, ja naprawdę nie mogę cię stracić :( kocham cię

Do Niall: przyjedź do mnie. 

Zablokowałam telefon i schowałam go do kieszeni. W końcu zadzwonił upragniony dzwonek, więc wstałam z krzesła i wpakowałam książkę do plecaka, wiedząc, że na jutro muszę odrobić zadanie. Wyszłam z klasy i skierowałam się w stronę mojej szafki. Musiałam zabrać z niej swoje ciuchy, które rano mi przemokły. Z ledwością schowałam je do plecaka i zatrzasnęłam drzwiczki. Wyszłam ze szkoły i zaczęłam rozglądać się po parkingu, poszukując samochodu mojego brata. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i gdy chciałam napisać wiadomość do Louis'a, w tym samym czasie dostałam sms'a od mojego brata. 

Od Louis ♥: Mers, mam dzisiaj ważne spotkanie, nie dam rady odebrać cię ze szkoły, proszę pojedź autobusem, oddam ci później a bilet

Do Louis ♥: nie wygłupiaj się, przecież mogę się przejść :) 

Wyciągnęłam z kieszeni słuchawki i podłączyłam je pod telefon. Włączyłam moją ulubioną piosenkę i ruszyłam w stronę mojego domu. Wcisnęłam dłonie do kieszeni bluzy i wsłuchiwałam się w muzykę. Nagle obok mnie zatrzymał się samochód i od razu wiedziałam do kogo należy. Wyciągnęłam słuchawki z uszu i wsiadłam do środka, rozglądając się, czy przypadkiem ktoś mnie nie widział. 

- Gdzie podwieźć piękną panią? 

- Daruj sobie, Niall - mruknęłam. 

- Przepraszam - powiedział cicho i ruszył. Przez całą drogę patrzyłam na swoje buty. Blondyn zatrzymał się na podjeździe, więc wysiadłam z samochodu i nie oglądając się, podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i weszłam do środka czekając na blondyna. Nagle pojawił się w środku z dużym bukietem czerwonych róż. - To dla ciebie - uśmiechnął się. Podniosłam lekko kąciki ust i odebrałam od niego kwiaty. Zaprosiłam go do kuchni, gdzie do wazonu wlałam wodę i wsadziłam bukiet do wody. 

- O czym chciałeś pogadać? - spytałam i oparłam się o blat kuchenny, krzyżując ramiona na piersi. 

- Nie wiem od czego zacząć - powiedział. 

- Najlepiej od początku - mruknęłam. 

- Ja naprawdę nie chciałem cię skrzywdzić, Mers - zaczął. - Nie wiem co wtedy we mnie wstąpiło i cholera przepraszam za dzisiaj. Nie powinienem cię wyzywać. Wiem, że jestem zadufanym w sobie dupkiem, ale chcę się stać lepszy. Moja uczucia do ciebie są cholernie prawdziwe i nie chcę żadnej Vivien, Holly, Jade czy żadnej innej, chcę ciebie, Mers, bo to ty zmieniasz mnie na lepsze - powiedział. - Wiem, że krzywdzę cię na każdym kroku. Doskonale wiesz, dlaczego to robię, ale cholera, jeżeli mam cię stracić, to wolę, żeby to mnie upokarzali niż ciebie, bo ty na to nie zasługujesz. Proszę cię o jeszcze jedno wybaczenie moich błędów. Jeżeli tym razem spieprzę, to obiecuję, że już nigdy więcej się do ciebie nie zbliżę, nawet na krok i nie skrzywdzę cię - skończył. - Proszę, Mers - dodał, a ja przygryzłam wargę. 

- Nie wiem, Niall - odparłam. - Naprawdę nie wiem. 

- Mers, kocham cię, tak cholernie cię kocham - podszedł do mnie i położył dłonie na moich biodrach. - Nie mogę cię stracić, jesteś zbyt ważna dla mnie - dodał i oparł swoje czoło o moje. - Proszę cię o ostatnią szansę - szepnął. 

- Zastanowię się nad tym, Niall - również szepnęłam. 

- Poczekam - uśmiechnął się lekko. - Mogę cię pocałować, Mercy? - spytał, a ja niepewnie przytaknęłam głową. Blondyn przyciągnął mnie do siebie lekko i złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. To nie znaczy, że mu wybaczyłam. Oczywiście, że tego nie zrobiłam. Zarzuciłam ręce na jego szyję i oddałam powoli pocałunek. 

Cholera, kocham go. 

Blondyn powoli odsunął się ode mnie i przygryzł dolną wargę. 

- Powiedz Ryan'owi, że mi się należało - odezwał się jako pierwszy. Zaśmiałam się i pokręciłam głową. - Do zobaczenia, Mers - uśmiechnął się. 

- Pa - powiedziała cicho. Blondyn wyszedł z kuchni, a po chwili usłyszałam trzask drzwi, co znaczyło, że wyszedł z mojego domu. 

Dlaczego życie jest takie skomplikowane? 

XXXX

Hejka :) 

I jak wam się podoba? 

Marcelina x 

I Don't Wanna Live Forever||n.h. ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz