W domu byłam cała zestresowana. Niall i jego koledzy mieli zjawić się za moment, a ja dostawałam ataku paniki. Ryan nic sobie z tego nie robił, tylko siedział przed telewizorem i jadł chipsy. Usłyszałam dzwonek do drzwi i moje serce stanęło. Weszłam do korytarza i odetchnęłam głęboko. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się uśmiechnięty blondyn.
- Hej - powiedział i cmoknął mnie w policzek.
- Hej - uśmiechnęłam się. - Wchodźcie - otworzyłam szerzej drzwi i zaprosiłam jego kolegów do środka. Chłopcy weszli do salonu, a ja zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Odetchnęłam i odepchnęłam się od niech. Weszłam do salonu, gdzie Ryan nadal siedział przed telewizorem, a koledzy i sam Niall rozsiadali się na kanapie i fotelach. - Więc jaką pizzę chcecie? - spytałam i wyciągnęłam telefon z kieszeni.
- To my powinniśmy kupic pizze - odezwał się Ashton.
- Przestań, to ja was zaprosiłam - uśmiechnęłam się do niego. - Margarita? Hawajska?
- Maragrita - powiedzieli wszyscy na raz. Przytaknęłam głową i weszłam do kuchni, by w spokoju zamówić pizze. Po złożeniu zamówienia rozłączyłam się i odłożyłam telefon na wyspę kuchenną. Oparłam ręce o nią i odetchnęłam głęboko.
Mers, jaką ty jesteś idiotką.
Weszłam do salonu i chciałam spytać czy nie chcą czegoś do picia, ale przerwał mi dzwonek do drzwi.
- To pewnie Brad - powiedział Ryan i zerwał się z kanapy.
- Ja otworzę - powiedziałam i wzrokiem skierowałam go z powrotem na kanapę. Weszłam do korytarza i otworzyłam drzwi. Tych dwóch osób w życiu bym się tutaj nie spodziewała. - Co tu robicie? - spytałam.
- Usłyszałyśmy od Niall'a, że on i jego paczka przychodzą dzisiaj do ciebie - zaczęłam Vivien.
- Więc też postanowiłyśmy wpaść - dodała Jessica. Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo obydwie wepchnęły się do środka. Wywróciłam oczami i już chciałam zamknąć drzwi, ale w ostatniej chwili do środka wszedł Brad.
- Hej - powiedział i przytulił mnie. - Coś się stało? - spytał.
- Vivien i Jessica postanowiły wpaść - szepnęłam.
- Żartujesz?
- Dopiero co weszły - powiedziałam i zamknęłam drzwi. - Zapraszam - uśmiechnęłam się i wskazałam mu ręką na salon. Chłopak wszedł do środka, a ja oparłam się o drzwi.
To będzie tragedia.
***
Po godzinie atmosfera się rozluźniła. Jedynie Vivien i Jessica rzucały jakieś głupie teksty, ale nic sobie z nich nie robiłam. Rozmawiałam ze wszystkimi, nawet z Jason'em, jak ze starymi kolegami.
Przyjaciółmi na pewno nie mogę ich nazwać.
Usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu, więc odłożyłam szklankę i spojrzałam na wejście do salonu. W środku pojawił się Louis i od razu, gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się.
- Jak było w szkole? - spytał.
- Dało się przeżyć - powiedziałam. Louis przywitał się z każdym po kolei, po czym podszedł do barku i nalał sobie whiskey. - Na obiad oferujemy pizze - odparłam, a brunat upił łyk alkoholu.
- Nie jestem głodny, zrobię później coś na kolację - powiedział. - Nie przeszkadzam wam, sam mam jeszcze trochę pracy - dodał.
- Okej - uśmiechnęłam się. Louis uśmiechnął się do wszystkich, po czym wyszedł z salonu. Spojrzałam na Vivien, która jeszcze patrzyła na wyjście z salonu z głupim uśmieszkiem. Zmarszczyłam brwi, ale po chwili to zignorowałam i zaczęłam tłumaczyć James'owi zadanie z chemii.
***
Następnego dnia, po szkole Ryan odwiózł mnie prosto do domu. Miałam masę nauki i naprawdę nie miałam ochoty szlajać się po mieście, a później nie zdać z matematyki. Wyciągnęłam klucze z plecaka i wsadziłam je do zamka, ale nie chciały się przekręcić. Wyciągnęłam klucze i zmarszczyłam brwi. Nacisnęłam klamkę i drzwi okazały się być otwarte. Rozejrzałam się po podjeździe i nigdzie nie zauważyłam auta Louis'a. Weszłam do domu i od razu skierowałam się do salonu. Sądziłam, że brunetowi popsuło się auto i zamówił taksówkę. Zawsze tak robił, więc się nie martwiłam. Rzuciłam plecak i klucze na stolik w jadalni, i podeszłam do lodówki. Wyciągnęłam z niej sok jabłkowy i kanapki z dzisiejszego śniadania. Podstawiłam wszystko na stoliku i usiadłam na krześle. Z plecaka wyciągnęłam książkę i zeszyt oraz długopis, po czym zaczęłam rozwiązywać zadania.
- Mers, wróciłem! - usłyszałam. Zmarszczyłam brwi i odłożyłam długopis.
- Jestem w jadalni! - krzyknęłam. Do środka wszedł Louis ubrany w garnitur.
- Coś się stało? - spytał.
- Nie było cię w domu? - spytałam i spojrzałam na jego strój. Był ubrany w garnitur, czyli tak jak zawsze wraca z pracy.
- Nie, dopiero wróciłem - powiedział. - Mers coś się stało?
- Drzwi były otwarte - powiedziałam, a brunet się spiął.
- Zaczekaj tu - odparł.
Okej, zaczynam się bać.
Brunet wyszedł jadalni, a ja wstałam pomału z krzesła i ruszyłam do salonu.
Chyba naprawdę powinnam sprawdzić, czy to Louis był w domu.
- Wynoś się - usłyszałam. Weszłam do korytarza i widok, który zastałam, zszokował mnie.
- Vivien co ty tu robisz? - spytałam. Fakt, dziewczyny nie było dzisiaj w szkole, ale nie sądziłam, że będzie u mnie.
- Zastałem ją nagą w moim łóżku - odezwał się Louis, a moja szczęka chyba dosięgała już ziemi. - Wyjdź natychmiast - zwrócił się do dziewczyny.
- Pożałujesz tego - powiedziała tylko i wyszła.
- Mers, zaprosiłaś ją tu? - spytał.
- Co? Oczywiście, że nie - powiedziałam. - Nawet się nie lubimy, więc dlaczego miałabym ją tu zapraszać?
- Wczoraj tu była.
- Wczoraj się wprosiła, podsłuchała Niall'a jak mówił, że przychodzi do mnie razem z kolegami - powiedziałam.
- Dobrze, przepraszam - powiedział i przeczesał ręką włosy. Wszedł do salonu, a ja zaraz za nim. Zacisnęłam usta, gdy podszedł do barku i nalał sobie całą szklankę whiskey.
- Lou? - zaczęłam niepewnie.
- Hm? - odwrócił się w moją stronę.
- Ona cię o coś oskarży? - spytałam.
- Nie wiem, Mers - westchnął. - Ale nie pozwolę, żebyś została z nią - podszedł do mnie i przytulił mnie.
Wiedział jak bardzo jej nienawidzę.
XXXX
Witam was w pierwszym rozdziale w nowym roku! Jak po sylwestrze? Ile będziecie mieć lat w tym roku?
Na nowy rok życzę wam szczęścia, a przede wszystkim zdrowia, przyjaźni, która przetrwa wiecznie i oczywiście spełnienia wszystkich marzeń.
Postanowiłam, że w tym roku postaram się dodawać częściej rozdziały oraz, że poprawię swoje opowiadania. Nie mówię tu o dodawaniu do każdego opowiadania jakiegoś poprawionego rozdziału. Chcę, żeby to zostało jak teraz. Jestem na wattpadzie od 10 lutego 2015 roku i chcę zobaczyć jak moje opowiadania się poprawiły. Będzie to taka nasza mała oś czasu.
Wiedźcie, że bez was nic by mi nie wyszło. Pewnego dnia po prostu zaczęłam pisać opowiadanie o takim Neymar'ze, a potem po prostu zaczęłam Niall'a i jestem z tego jak najbardziej dumna. Chciałabym wam również podziękować za to, że każde moje opowiadanie dobrze przyjmujecie i przeżywacie praktycznie każdą scenę z bohaterami. Każdy dziwi się, że potrafi stworzyć inne opowiadanie, ale z takimi samymi bohaterami. Po prostu, pewnego dnia zobaczyłam tak zwyczajne imię Mercy i to wy przyjęliście shipp Nercy. Wyobrażacie sobie moje opowiadania z innym shippem? Ja na pewno nie.
Jeszcze raz wam dziękuję ♥
Marcelina x
CZYTASZ
I Don't Wanna Live Forever||n.h. ✔️
Fanfictionw szkole udaję, że go nie znam, po za nią jestem w nim szaleńczo zakochana. okładkę wykonała @_mayka_