22.

152 16 2
                                    

Diana

Zgodnie z planem, następnego ranka z ukrycia obserwowałam gabinet Enyo. Gdy tylko go opuściła, wkradłam się do środka. Załatwiłam kilku strażników, którzy pilnowali pomieszczenia przy wejściu. Nie zdążyli nawet mrugnąć.

Podeszłam do biurka i zaczęłam szukać czegokolwiek. Nie było tutaj nic, co mogłoby mnie zainteresować. Nagle jakby jakiś tajemniczy głos w mojej głowie, kazał mi spojrzeć w prawo. To też zrobiłam. Ujrzałam tam wielki regał z książkami. Zaintrygowana podeszłam bliżej. Przyjrzałam się kilku książkom, gdy nagle ujrzałam I Tom książki traktatów Clio o przyjemnościach ciała. Skąd to się tu wzięło? Chciałam wyciągnąć książkę, lecz gdy to zrobiłam coś zaczęło się dziać. Nagle regały z książkami rozsunęły się niczym jakieś wrota, a przede mną ukazało się wejście do jakiegoś pomieszczenia. Bez wahania weszłam do środka. Poczułam absolutny niepokój, gdy zobaczyłam kilka portretów Steve' a powieszonych na ścianach. Na samym środku stało coś co wyglądało absolutnie jak on, tylko, że było plastikowe i ani drgnęło. Stało tutaj kilka stołów ze stertą papieru. Jakieś projekty. Obliczenia. Rozpiski.

— Nie jesteś tu bezpieczny, Steve. — szepnęłam sama do siebie, gdy nagle usłyszałam czyjeś kroki. Natychmiast odwróciłam się w tamtą stronę.

— Chyba masz rację. — odparł brunet, a ja byłam zszokowana tym, że go tutaj widzę. — Dopiero teraz zrozumiałem, co się tak naprawdę dzieje, Diano. Ja, ty, Enyo. To jakaś gra. — szepnął, a ja patrzyłam na niego nie mogąc oderwać wzroku. — Nie wiem dlaczego, ale ma na moim punkcie obsesję. Jest bardziej szalona niż myślałem. Sprowadziła mnie tutaj, bo chciała być ze mną. Potrzebowała miłości, ale nie wiedziała, że ja kocham kogoś innego. — powiedział, a teraz stałam absolutnie nieruchomo. Dlaczego coś podpowiadało mi, że mówi teraz o mnie? — Przepraszam za wszystko. Absolutnie wszystko. Za to, że wtedy wsiadłem do samolotu. Za to, że chciałem Cię zabić. Za to, że się od ciebie odsunąłem. To był mój własny plan, ale okazał się być najgorszym pomysłem w moim życiu, bo przez to zbliżyłaś się do tego faceta, a ja Cię straciłem. Gdy zobaczyłem Cię z nim, coś we mnie pękło. Ona wciąż sprawiała, że byłem na Ciebie zły, ale dotarło to do mnie dopiero wczoraj. — szepnął z żalem, a ja tylko wsłuchiwałam się w jego kojący głos. Tylko on tak na mnie działa. Quill był przystojny, dobry i szczery, ale był jednynie przyjacielem. Steve był tylko jeden. Nikt nie mógł mi go zastąpić.

— Tęskniłam za tobą. — szepnęłam a on z podszedł do mnie z poważną miną i złapał mnie za rękę. Poczułam dreszcz. — Obiecaj, że tym razem nie znikniesz. — poprosiłam, a on się lekko uśmiechnął.

— Obiecaj, że cokolwiek się stanie zabijesz ją i odejdziesz stąd razem z naszymi przyjaciółmi. — powiedział, a ja tylko pokręciłam głową.

— Znowu to robisz, Steve. Znowu chcesz uratować świat. Uratować mnie. Dlaczego tak trudno zrozumieć, że chcę żyć, tylko jeśli ty będziesz obok mnie. — wyznałam szczerze czując łzy w oczach, a on spoważniał i trochę niepewnie przybliżył się jeszcze bardziej. Objął mnie w pasie i pocałował namiętnie w usta. Boże! Tam mi tego brakowało. Czekałam na to przez tyle lat. I stało się. Byłam w siódmym niebie.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Wonder Woman {ciąg dalszy} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz