1.

490 38 12
                                    

Donośne pukanie do drzwi wyrwało mnie z głębokich rozmyślań na temat tego czym właściwie jest wszechświat. Wpadłam ostatnio na jakiś reportaż i wręcz się nim zachwyciłam, ale nadal niewiele z tego rozumiałam.

Spojrzałam w stronę drzwi, mówiąc ciche - proszę. Wtedy do mojego gabinetu wszedł wysoki i wysportowany mężczyzna. Od roku był moim sekretarzem, pomocnikiem i przyjacielem.

- Witaj Filipie. W czym mogę Ci pomóc? - spytałam wskazując jednocześnie ręką na fotel naprzeciw mojego. Brunet usiadł na wskazanym miejscu.

- Widzisz Diano, w recepcji pojawił się pewien mężczyzna o imieniu Charlie. Twierdzi, że jest Twoim bliskim przyjacielem i prosi o pilne spotkanie. Chciałem spytać, czy masz teraz wolną chwile? - wyjaśnił, podczas gdy w mojej głowie pojawił się obraz, zabawnej twarzy rudzielca o szerokim uśmiechu. Nie widziałam go tyle lat. Nie słyszałam jego głosu. Tego, który rozweselał każdą naszą wędrówkę.

- Oczywiście. Zawołaj go. - powiedziałam potakując głową. Z jednej strony się cieszyłam, po części jednak miałam mieszane uczucia. Wiedziałam, że to spotkanie wywoła wspomnienia. Wiele wspomnień. Pięknych, ale przede wszystkim bolesnych. Bolesnych dla mnie.

Filip skinął głową, po czym wstał i wyszedł z mojego gabinetu. Po kilku sekundach drzwi otworzyły się ponownie. Szybko poderwałam się na równe nogi i udałam w tamtym kierunku.

- Charlie! - powiedziałam z ulgą w głosie. Objęłam go po przyjacielsku i poklepałam lekko po plecach.

Mężczyzna nie wyglądał już tak samo jak kiedyś. Miał o wiele mniej włosów. Bardziej siwych niż rudych. Pod oczami pojawiły się zmarszczki, a z zabawnego uśmiechu ubyło kilka zębów. - Tyle czasu! Dobrze Cię widzieć. - wyznałam z całkowitą szczerością. Odsunęłam się nieco.

- Przyznaję, że wypiękniałaś Diano. - oznajmił przyglądając mi się uważnie. Czy to prawda? Nie wydaje mi się, ale to i tak bardzo miłe z Jego strony.

- Dziękuję. - mruknąłem i zaprowadziłam go na kanapę. Oboje usiedliśmy. - Więc... Czym sobie zasłużyłam na Twoją wizytę? - spytałam nabierając dużo powietrza. Po chwili wypuściłam je z cichym świstem.

- To dość skomplikowane. Bo widzisz... mamy pewne podejrzenia co do tego... - zaczął jednak szybko mu przerwałam.

- My to znaczy, kto? - spytałam natychmiast, chcąc mieć jak największą ilość informacji. Nie lubiłam niedomówień.

- Ja, Sameer i wodzu. - odparł bez namysłu. - Chodzi o to, że ostatnio w naszym miasteczku pojawił się złodziej. - wyznał Charlie, a mnie zdziwiło to, że nie zostałam o tym chociażby poinformowana.

- I?

- I ludzie twierdzą, że to... - zaczął wahając się na końcu. Dlaczego po prostu nie powie o co chodzi.

- Kto, Charlie, powiedz to w końcu. - ponagliłam przewracając lekko oczami. Byłam dosyć narwaną osobą, ale o tym to chyba wszyscy wiedzą.

- Steve. - powiedział, a ja dostałam jakby paraliżu ciała. Dlaczego mi to robi? Dlaczego kłamie? Nie obchodzi go to, że przez kilka lat byłam zamknięta w sobie. Unikałam kontaktu z ludźmi. I to wszystko z powodu Jego śmierci. Wszystko, przez Steve' a. Dlaczego, właśnie teraz przyszła im ochota na gierki? Nie zrobiłam im nie złego. Dlaczego wbijają mi nóż w niezagojone rany?

- Steve? - pychnęłam wracając do świata żywych. Wstałam z kanapy łapiąc się za głowę. Dlaczego to robią? - On nie żyje, Charlie! Widziałam jak ginie i ty również! Jak wsiada do samolotu. Jak wybucha. Widziałam to na własne oczy! - krzyczałam nie dając mu dojść do słowa. Sama nie pozwalałam dopuścić do siebie tej informacji. Nie chciałam od nowa z tym walczyć. Nie miałam na to siły. - I naprawdę nie rozumiem, jak możesz tak zmyślać? Z tego co pamiętam, był waszym przyjacielem. Teraz, gdy już prawie pogodziłam się z Jego śmiercią, teraz twierdzicie, że on żyje? - nie płakałam. Prawie nigdy. Jednak w tej chwili, czułam jak zaczynają mnie piec oczy. Jak te cholerne łzy, pchają mi się do oczu.

- Diano, rozumiem co czujesz, ale uznaliśmy, że powinnaś o tym wiedzieć. - wyznał, podnosząc się na równe nogi. Podszedł do mnie kładąc dłoń na moim ramieniu. Zrzuciłam ją szybko.

- Sądziłam, że jesteśmy przyjaciółmi. - szepnęłam odwracają się do niego plecami. Spojrzałam przez okno.

- Jesteśmy nimi. - zapewnił, na co zdołałam jedynie pokręcić głową. Nie wiem, czy po tym co powiedział, nadal mogę być ich przyjaciółką.

- Powinieneś już iść. - powiedziałam zakładając ręce na piersi. Mężczyzna westchnął ze zrezygnowaniem.

- Wiedz, że nigdy bym Cię nie okłamał. - usłyszałam kilka sekund przed tym, jak drzwi otworzyły się i zamknęły z lekkim trzaskiem.

Podeszłam do wieszaka na ubrania i ściągnęłam z niego płaszcz. Założyłam go na siebie, po czym na nos założyłam okulary przeciwsłoneczne. Nie przeszkadzało mi nawet to, że od samego rana lał deszcz. Chciałam się ukryć. Przed wszystkimi. Przed całym światem.

Opuściłam gabinet. W recepcji doszedł mnie donośny głos Filipa.

- Wszystko w porządku? - spytał mężczyzna z troską w głosie.

- Koniec na dzisiaj. Możesz wrócić do domu. - oznajmiłam nie zatrzymując się nawet na moment. Nie zwracając uwagi na pytania dobiegające z jego ust zbiegłam schodami na sam dół budynku. Wyszłam na zewnątrz po czym wsiadłam do swojego samochodu, którym udałam się do domu.

***

- To już koniec.

- Nie. Steve, o czym ty mówisz?

- Nadszedł nasz koniec.

- Przestań. Powiedz co mam zrobić, a zrobię to. Proszę.

- Nie, Diano... To muszę być ja. Nikt inny, tylko ja.

- Nie zgodzę się na to.

- Ja uratuje chwilę, a ty cały świat.

- Steve nie, proszę Cię.

- Kocham Cię.

***

Obwiniałam się za to, że go wtedy nie powstrzymałam. Obwiniałam też Jego, za to, że zostawił mnie zupełnie samą. Zastanawiałam się, czy gdyby wtedy usłyszał ode mnie te dwa słowa. Czy wtedy by został? Czy zostałby dla mnie? Teraz myślenie o tym, nie miało najmniejszego sensu.
I od jakiegoś czasu, faktycznie przestałam o tym myśleć. Jednak zjawił się Charlie, powiedział to co powiedział i przez chwilę jakby dał mi nadzieję. Jednak powróciłam na ląd.

On nie żyje. Zginął i tutaj kończy się Jego historia. Jego, ale i moja.

No i jest pierwszy rozdział

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

No i jest pierwszy rozdział. Nie lubię zwlekać więc no, od razu jest adrenalinka 😂 nie no żartuje, jeżeli ktoś tu w ogóle zajrzy to będę wdzięczna za gwiazdki i opinie. Opinie w szczególności. Rozdział na zachętę, bo tak na przyszłość napewno będą pojawiały się rzadziej.

Pozdrawiam serdecznie ❤️❤️

Wonder Woman {ciąg dalszy} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz