BARDZO WAŻNA NOTKA POD OS'EM! Proszę, doczytaj do końca :)
×One shot napisany na zamówienie Emi_sia ❤️ mam nadzieję, że Ci się spodoba tak jak i pozostałym. Miłego czytania!×
Przechodząc krętymi uliczkami starego, wyblakłego już miasta, mogłam poczuć paraliżujące powiewy ubiegłych lat, które jak nieokiełznany cyklon wirowały nad głowami, bujających w obłokach przechodniów. Myśląc, iż uporczywy dziadek, noszący tak znaną wszystkim nazwę czas, już dawno zabrał ze sobą wszystko to co niepotrzebne. Jednak, niezmiernie ciężko jest wziąć na swe barki cały otaczający świat wraz z trudnymi jak i błahymi problemami ludzkości. Dlatego też co poniektóre sprawy, wspomnienia muszą pozostać naszą własnością, aż po kres naszego istnienia.
Dzisiejszy kwietniowy dzionek, zapowiadał się dość pogodnie, gdyż delikatne promyczki, widniejącego na rozpostartym, przejrzystym jak łza niebie, słońca co raz, zawzięcie próbowały przedzierać się na otwartą przestrzeń.
— To może być mój dzień. — pomyślałam, idąc pewnie po stalowym chodniku, myśląc jedynie o tak wielu 'interesach', które miałam obecnie zaplanowane.
Studenckie życie, nie było wcale takim prostym jak mogłoby zdawać się osobom z zewnątrz, które posiadały jeno licencje stałych obserwatorów, przyglądających się wszelkim zajściom z wyliczonej odległości. Jedni sądzą, iż dalsza nauka wykraczająca poza przysłowiowy przymus odgórny, jest aż nazbyt bezsensowna oraz marnująca każdą, najcenniejszą sekundę przebywania na ziemi. Zaś drudzy uważają, że samo wykształcenie jest najwyższą wartością, wyznaczającą rangę jak również wartość umieszczoną w portfelu. Istnieje także i trzeci typ określany mianem, spełniania własnym a nie cudzych marzeń, dążenie do indywidulanych, wykreowanych przez siebie samego celów, by pokazać samemu sobie na co nas stać.
Mnie można, by przypisać właśnie do owego ostatniego przytoczenia, gdyż kroczenie wyznaczoną trasą prowadzącą do spełnienia pragnień, było moim guru. Czasem, aby zagłuszyć w sobie niemy krzyk tęsknoty, zastępujemy go czymś innym, zupełnie nowym, byleby wymazać z pamięci ból pozostałości.
Czy jest to dobrym czy też złym rozwiązaniem, nie mnie oceniać, ponieważ każdy odpowiada za własne poczynania, jako że cudze nie są po prostu naszymi.
— Luna, Luna — usłyszałam za sobą, doskonale znany mi krzykliwy pisk mojej wieloletniej przyjaciółki Ambar, która, jako że była moją nieodzowną częścią, musiała przecież wybrać tę samą uczelnię co i ja.
— Ambar, Ambar — energicznie odwróciłam się na pięcie w stronę oddźwięku, naśladując wcześniej wypowiedziane słowa dziewczyny, zmieniając jedynie kontekst na jej własne imię.
— Czy Ty zawsze musisz być taka zjadliwa? — prychnęła w moim kierunku blondynka, widząc kpiący uśmieszek wymalowany na moich ustach.
Naprawdę kochałam ją jak rodzoną siostrę, jednak donośne wrzaski były katorgą dla mych uszu, a jakby tego było mało, to i samego umysłu, gdyż znając tę blond piękność już dobre kilkanaście lat wiedziałam, że te wiwaty sugerują coś o wiele gorszego, albowiem wypatrzenie w tłumie samców tego jedynego, najprzystojniejszego z grupy. A kiedy Argentynka rozpoczynała temat chłopców, wiedziałam, iż te kilometrowe wywody nie będą miały końca a zwłaszcza jeśli chodziło o mnie i jej niezliczone godziny bezsensownego bełkotu, na temat odnalezienia dla mnie idealnego kandydata.
Nawet patrząc na wzgląd, iż nasza przyjaźń posiadała już wieloletni stan, ona nadal nie nauczyła się tego, że jeśli ja coś wyryje sobie w mózgu, to nikt nie będzie w stanie wynaleźć takiego przedmiotu, który by wymazał me postanowienia.
CZYTASZ
Soy Luna × one shots
Fanfiction×JUŻ NIE PRZYJMUJE ZAMÓWIEŃ× One shoty na zamówienie. Moja wena często płata mi figle i ulatuje z mej głowy jak przyswojony materiał do szkoły. Dlatego też jest to książka bardzo wolno pisana. Jakiekolwiek pretensje i nieścisłości proszę kierować wł...