×One shot napisany na zamówienie wikaaxx ❤️ mam nadzieję, że Ci się spodoba, tak jak i pozostałym. Miłego czytania!×
Skąpane pół mrokiem, za dnia tętniące życiem, przepiękne miasto Buenos Aires, szykowało się do co nocnego spoczynku. Jednakże, tego wieczoru nie było tak jak zwykle, zazwyczaj przenikliwe niebo, okalane milionem jaśniejących gwiazd, odkryte było grubą warstwą ciemnych chmur, które nie zwiastowały niczego dobrego. Cienkie lecz zagęszczone, krople deszczu, siarczyście uderzając o strukturę parapetu, wystukiwały nierównomierne bicia.
Osamotniona nastolatka, zajmując niewielki odsetek miejsca, na podokienniku, zasiadała na nim z podkulonymi nogami, kładąc na wierzch kolan, czubek podbródka. Głowa jej, skierowana była lekko w prawą stronę, mając nieco przymrużone oczy, które barwą przypominały letni nieboskłon na, którym nie zamieszkiwała ani jedna, nawet najmniejsza, kłębiasta chmureczka.
Wpatrywała się ona, bezwładnie w przestrzeń za okienną szybą, po której miarowo spływały, niedoścignione kropelki, zupełnie tak jak krystaliczne łzy, wydobywające się spod jej powiek, które wolno i dostojnie, zraszały każdy kawałek jej perłowej cery. Dziewczyna jak zaklęta, będąc w swym własnym wyimaginowanym świecie, poszukiwała jakby odpowiedzi na wszystkie, swoje niewytłumaczalne pytania. Myśląc, iż rozwiązanie jej doczesnych problemów, znajduję się właśnie za szkłem, które oddzielało ją od rzeczywistości.
Odkąd tylko pamiętała, jej życie zamienione zostało, w nieodwracalne tortury, które raz po raz, stawały się coraz to gorsze. Mówią, że koszmary ujawniają się jedynie podczas naszego spoczynku, w którym to zapadamy w senną wyobraźnię a po pobudce, nie pozostaje po nich żaden ślad. Jednak nie wszystkie koszmary, mają swój koniec, tuż po przebudzeniu, ponieważ niektóre z nich, trwają nadal.
Piękna, złotowłosa siedemnastolatka, każdego dnia, modląc się o polepszenie swej domowej sytuacji, coraz to bardziej tracąc już jakąkolwiek chęć, do rannego podnoszenia się z łóżka. Tęsknota, za swymi biologicznymi rodzicami, która z każdą przemijaną sekundą, zalewała ją ze wszystkich stron, była jedną z pierwszorzędnych argumentów, utwierdzających ją iż jej egzystencja, nie ma tutaj najmniejszego sensu ani znaczenia.
Ciągły nacisk, ze strony znienawidzonej przez nią chrzestnej, która to od nagłej śmierci swojej siostry oraz małżonka, psychicznie oraz fizycznie, znęcała się nad swoją chrześnicą. Próbując kreować jej osobowość i charakter, w taki sposób aby spełnić swoje uwiędłe marzenia.
Ambar, pałała do niej czystą nienawiścią, która była jak najbardziej uzasadniona, tym co z niej zrobiła, tym w co ją zmieniła, tym, że zabiła w niej wszelkie uczucia, poczucie winy na rzecz bycia najlepszą, najdoskonalszą i najpotężniejszą panią wszechświata.Początkowo Smith, nie przeszkadzał taki styl bycia, mając wszystko na pstryknie palcem, ustawiając każdego pod swoje dyktando, ciesząc się z cudzego nieszczęścia, którego to często była powierniczką. Jednak pewnego razu, ktoś odmienił jej los, jednym, szczerym uśmiechem, który wywołał na jej ustach odwzajemnienie, które to pierwszy raz, nie było puste i nic nie znaczące.
Od tego dnia, poczęła spoglądać na każdy szczegół ją otaczający, zupełnie w innym świetle, które to wcześniej było dla niej zakryte, którego po prostu nie chciała dostrzec.Jednakże, za metamorfozą samej siebie, nie szły jedynie same profity, ale również i masa kłopotów. Szaron, która zaobserwowała znaczną modyfikacje osoby młodej blondynki, w przeciągu kilku chwil, jakby zamieniła się mózgiem z najgroźniejszym tyranem, tułając nastolatką, gorzej niż zużytą ścierką do podłóg. Czując, iż jej wieloletni plan budowania wymarzonej niegdyś siebie, właśnie runął niczym kostki domina. Wściekła oraz podirytowana tą nagłą znaną a jednocześnie, ewidentnym i definitywnym przekreśleniem jej scenariusza, poprzysiągła zemstę. A było nią, całkowite odcięcie niebieskookiej od wszelkich kontaktów międzyludzkich, które to jedynie ograniczały się do zabudowy rezydencji.
CZYTASZ
Soy Luna × one shots
Fanfic×JUŻ NIE PRZYJMUJE ZAMÓWIEŃ× One shoty na zamówienie. Moja wena często płata mi figle i ulatuje z mej głowy jak przyswojony materiał do szkoły. Dlatego też jest to książka bardzo wolno pisana. Jakiekolwiek pretensje i nieścisłości proszę kierować wł...