12.

99 6 0
                                    

Naprawię to, co schrzaniłam w mojej relacji z Niallem.

-Halo?- Odzywa się babcia przyjaciela, więc mimowolnie wzdycham z ulgą. Gdyby słuchawkę podniósł Niall, nasza rozmowa nie wyglądałaby zbyt dobrze. W zasadzie w ogóle by nie wyglądała, bo zakończyłby ją zaraz po usłyszeniu mojego głosu.

-Dzień dobry, babciu.- Mówię, uśmiechając się. Słysząc jej głos uśmiech sam wkrada się na moje usta, ponieważ przypominają mi się te liczne czasy w naszym dzieciństwie, kiedy to przesiadywałam w domu Nialla i słuchałam opowieści jego babci jak oczarowana.

-Gage, kochanie! Co u ciebie? Dawno cię nie widziałam. Masz ochotę na spacer lub herbatkę?

-Oczywiście, jak najbardziej.- Odpowiadam, aby nie sprawić jej przykrości. Poza tym, chętnie spędzę z nią trochę czasu. Muszę przyznać, że nieco ją zaniedbałam, oprócz tego jednego razu, kiedy odwiedziłam ją w szpitalu. Byłam zbyt zajęta własnymi problemami.

-Pewnie dzwonisz do Nialla, tak? Niestety, skarbie, wyszedł dosłownie pięć minut temu. Pamiętasz, jak opowiadałam ci o tych dziwnych, strasznych chłopcach, z którymi się zadaje? To znów byli oni. Rodzice nie zwracają na to uwagi, ale Maura zawsze taka była. Większość czasu poświęca karierze, zamiast zapytać swojego syna co u niego.- Babcia dostaje słowotoku i zaczyna żalić się na wszystko, co do tej pory jej się przydarzyło. Przerywam jej po chwili mówiąc, że mogę za kilka minut do niej wpaść i porozmawiamy twarzą w twarz. Kobietka bardzo cieszy się z mojej propozycji i zanim się rozłącza informuje mnie, że idzie nastawić wodę w czajniku. Śmieję się pod nosem, zmieniam buty i chwytam klucze do domu. Już mam wychodzić, kiedy zatrzymuje mnie Charlie.

-Gdzie idziesz?- Pyta, schodząc ze schodów.

-Do babci Nialla.- Mówię, zaciskając pęk kluczy w dłoni.

-Och, okej. Pozdrów ją ode mnie.

-Jasne.

-Gage?- Odzywa się znów, kiedy jedną nogą stoję już na tarasie. Odwracam się i okazuje się, że chłopak stoi tuż za mną.

-Tak?

-Będziesz dziś wieczorem w domu?

-Raczej tak, niczego nie planowałam.

-Dobrze. Mam dla ciebie niespodziankę.- Unoszę brwi ku górze i już mam spytać co to do cholery za niespodzianka, ale Charlie mnie uprzedza.

-I nie, nic ci nie powiem. Po prostu poczekaj do wieczora, dobrze?- Kiwam głową, jednocześnie wzruszając ramionami. Myślę o jego słowach tak długo, jak mojego umysłu nie zaprząta widok Nialla, stojącego na końcu naszej ulicy z jakimiś trzema podejrzanymi typami. Marszczę brwi i automatycznie przyśpieszam w kroku, aby szybciej znaleźć się obok nich. Przyjaciel stoi tyłem do mnie, więc nie jest w stanie mnie zauważyć, jednak robi to jeden z chłopaków. Klepie Nialla w ramię i kiwa głową w moim kierunku. Blondyn odwraca się, widocznie w bardzo dobrym humorze. Kiedy jego oczy spotykają się z moimi, uśmiech na jego twarzy natychmiast znika, lecz zanim on sam zdąża zrobić to samo, jestem już przy nim. Patrzę na niego z zainteresowaniem, jednocześnie niemo pytając, o co tu chodzi i co to za ludzie.

-Cześć, Niall.

-Stary, nie wiedziałem, że twoja laska jest jednocześnie twoim ochroniarzem.- Odzywa się jeden, a reszta zaczyna dziko rechotać z tego mało śmiesznego „żartu".

-To nie jest...- Zaczyna blondyn, ale dość cicho. Mój głos jest o wiele donośniejszy, kiedy bez ogródek mówię to, o czym w tej chwili myślę.

-Zamilcz, nikt nie pytał cię o zdanie. Jak słyszałeś, przyszłam porozmawiać z Niallem, nie z tobą.- Wyrzucam z siebie na jednym tchu, a chłopak marszczy brwi, skanując mnie od stóp do głów.

-Niall, co ty robisz? Kim oni są?- Zwracam się bezpośrednio do przyjaciela, który chwilę wcześniej wcisnął dłonie w kieszenie ciemnych spodni.

-To moi znajomi. Zdziwiona, że mam innych kumpli prócz ciebie?

-Przestań wygadywać bzdury. Dlaczego nie odbierasz moich telefonów?

-Bo nie chcę z tobą rozmawiać.- Auć. Cofam się o krok.

-Niall, co ci odbiło? Dlaczego się tak zachowujesz? Możemy normalnie porozmawiać? Bez tej szopki?- Dobrze widzę, że chłopak zgrywa się przed nowymi znajomymi. Znam go zbyt długo, aby nie móc wyczuć tej gry, w którą właśnie się bawi.

-Idę do twojej babci. Jeśli postanowisz jednak ze mną porozmawiać, wiesz gdzie mnie szukać.- Mówię i odwracam się na pięcie, nie czekając na jakąkolwiek reakcję z jego strony. Oddycham głęboko, żeby uspokoić się przed wizytą u starszej kobiety, aby dodatkowo nie zmartwić ją swoim zachowaniem.

Babcia Nialla od progu wita mnie wczoraj upieczonymi ciastkami i gorącą herbatą, która już czeka na mnie na stole w niewielkim saloniku jej domu. Spędzam u niej niemal całe popołudnie, wysłuchując wszystkiego, czym chce się ze mną podzielić. Sama również opowiadam o paru sprawach, które mnie gnębią, a babcia jak zwykle stara się jak może, aby pomóc mi rozwiązać moje problemy.

Niall nie zjawia się przez cały czas, który spędzam z jego babcią. Wczesnym wieczorem postanawiam wrócić do domu, wciąż pamiętając o tym, co powiedział mi Charlie. Dziękuję kobiecie za miłe popołudnie i obiecuję, że następnym razem odwiedzę ją szybciej, niż zrobiłam to teraz. Macham jej na pożegnanie i po kilku minutach jestem już w domu. Zerkam do kuchni i salonu, jednak w żadnym z tych pomieszczeń nie zastaję brata, więc udaję się do sypialni, aby zostawić wszystkie rzeczy, które mam przy sobie. Gdy chcę już z niej wyjść i udać się do pokoju Charliego, ten pojawia się w progu niczym zjawa. Nawet nie usłyszałam kiedy przyszedł.

-No, co to za niespodzianka?- Pytam, zakładając ręce.

-Przyjdzie tu za dziesięć minut. Możesz się przebrać?- Unosi brew, znacząco patrząc na moje znoszone spodenki i bluzkę, przybrudzoną jakimś środkiem czystości.

-Co ci się nie podoba w moim stroju?

-Nie pasuje na... na niespodziankę.- Prawie się wygaduje, jednak w odpowiedniej chwili gryzie się w język. Klnę na niego pod nosem i podchodzę do szafy, zarzucając na siebie czyste legginsy i koszulkę z rękawem trzy czwarte. Nie jestem pewna jakiego rodzaju niespodzianka mnie czeka, jednak jeśli wymaga ona wyjścia na zewnątrz, wolę ubrać coś cieplejszego, aby nie zmarznąć.

Ostatnie kilka minut spędzam siedząc na ostatnim stopniu schodków i obserwując jak Charlie chodzi w tę i z powrotem przy drzwiach, nie mogąc się uspokoić.

-Masz owsiki? Usiądź żesz.- Mówię, bawiąc się telefonem i co chwila rzucając mu zdziwione spojrzenie.

-Czy moje włosy wyglądają dobrze?- Pyta, zupełnie ignorując moje słowa. Kiwam głową, jednocześnie zastanawiając się o co do cholery może mu chodzić.

Gdy rozlega się dzwonek do drzwi, Charlie podskakuje w miejscu, a ja podnoszę się i opieram lewym ramieniem o ścianę, stając tuż za bratem.

-Śmierdzi?- Odzywa się znów chłopak i dmucha w moją stronę. Wącham chwilę, jednak nie wyczuwam niczego, oprócz miętowej gumy do żucia.

-Nie.- Odpowiadam i łączę dłonie z przodu ciała, wcześniej zakładając pasmo włosów za ucho. Charlie naciska klamkę i otwiera drzwi, zza których wyłania się ładna, niska blondynka. Jej uśmiech jest piękny i dziwnie znajomy, jakbym widziała go już wcześniej...

-Cześć, Charlie.- Odzywa się i przechodzi przez próg, po czym zostawia na policzku mojego brata całusa. Chłopak rumieni się lekko i odwraca tak, aby stać bokiem i do mnie i do nieznanej mi dziewczyny.

-Gage, to Gemma. Gemma, to moja siostra.- Wyciągam dłoń, aby poprawnie się z nią przywitać. Dziewczyna obdarza mnie kolejnym, zniewalającym uśmiechem, a ja w tej samej chwili łączę wszystkie wątki. Uśmiech, oczy i imię. Gemma. Gemma, siostra Harry'ego. Zaciskam dłonie w pięści i spinam się, kiedy obydwoje odwracają się w stronę otwartych wciąż drzwi, a zza futryny wychyla się ciemnowłosy, trzymając w dłoniach czerwoną różę.

Last Breath || h.s.Where stories live. Discover now