5.

795 85 11
                                    

-Dzień dobry, sąsiadko.- Harry uśmiecha się miło i mam już pytać, dlaczego jest taki wesoły i, przede wszystkim, przyjazny, jednak kiedy zza jego ramion wychyla sie drobna postać jego matki, wszelkie moje wątpliwości ulatują. Zakładam na twarz najmilszy uśmiech, na jaki jest mnie stać i odsuwam się trochę przypominając sobie, że powinnam wpuścić ich do środka. Harry mruga do mnie, kiedy jego ramię jest tuż naprzeciwko mojej twarzy, a moje policzki, nie wiem czemu, rumienią się. Pani Anne całuje mój policzek, po czym zamykam drzwi i przechodzę powoli do salonu. Mama biega w tę i z powrotem, aby ustawić na stole ostatnie półmiski, a babcia stoi, oparta o blat i obserwuje ją uważnie. Jej ręce są założone, a mina świadczy jedynie o niezadowoleniu. Ten jeden raz mogę przyznać jej rację w związku ze wspólną kolacją z sąsiadami. Mogłoby się bez tego obejść.

-Zapraszam do stołu.- Mówi rodzicielka, uśmiechając się szeroko. Wymienia z babcią gniewne spojrzenie i odwraca się przodem do mnie.

-Gage, pozwól do kuchni.- Idę za nią, dopóki nie staje w miejscu, z telefonem w dłoni. Jej dzisiejsze zachowanie mnie zadziwia.

-Możesz zadzwonić po Nialla.

-Nie wiem czy jest w domu.

-Sprawdź.- Zachęca mnie z uśmiechem. Z westchnieniem odbieram od niej urządzenie i wyklepuję znane na pamięć cyferki. Czekam kilka sekund, zanim po drugiej stronie słuchawki odzywa się zachrypnięty głos.

-Halo?

-Cześć, Niall. Miałbyś ochotę wpaść na kolację?- Jestem przekonana, że mój telefon go obudził.

-Będę za pięć minut.- Mówi i rozłącza się.

Wracam do jadalni, gdzie czeka na mnie miejsce tuż przed Harry'm. Nie chcę być niegrzeczna, dlatego bez żadnych pomruków zajmuję krzesło i zawieszam wzrok na oknie po prawej stronie. Dzięki lampie, stojącej po drugiej stronie ulicy, mogę obserwować co dzieje się za ścianą. Czekam z niecierpliwością na pojawienie się Nialla, a ciarki na moich plecach świadczą o czyimś spojrzeniu skierowanym na moją osobę. Odwracam głowę i łączę wzrok z, jak się okazuje, brunetem. Uśmiecha się ironicznie, a ja mam ochotę go spoliczkować.

-Więc, jak ci minęły ostatnie lata nauki, Gage?- Pyta Anne, przez co patrzę na nią. Jej uśmiech jest łagodny i pasuje do całości matczynego wyglądu twarzy. Mogę powiedzieć, że jej uroda nie niknie wraz z wiekiem.

-Przyjemnie.- Odpowiadam, nie mając pojęcia co jeszcze dodać. Harry zakrywa usta dłonią i spuszcza głowę, a ciocia Adelaine odchrząkuje. Adrien siada na swoim krześle i zaczyna rozglądać się za ciastkami, które upiekła babcia.

-Miałaś tam kogoś znajomego?- Dopytuje.

-Pojechałam sama, ale tamtejsi uczniowie są bardzo towarzyscy i od razu złapałam z nimi wspólny język.

-Mój Harry to raczej nie dałby rady...- Zagryzam dolną wargę, aby powstrzymać śmiech, a chłopak patrzy na rodzicielkę piorunującym spojrzeniem. Ona jednak czule głaszcze jego sterczące włosy, jakby wcale nie widziała morderczego wzroku syna.

-Jest nieśmiały i ciężko mu nawiązać nową znajomość.- A może to przez jego niewyparzony język i ironiczność? Tak, to na pewno przez to.

-Sądzę, że z moimi znajomymi szybko by się zaprzyjaźnił.- Do cholery, po co ja to mówię?

-Gage, Olivia będzie?- Dopytuje ciocia, a ja uśmiecham się lekko. Od samego początku, odkąd je sobie przedstawiłam, ciocia szaleje na punkcie mojej przyjaciółki. Kupuje jej prezenty i dużo rozmawiają, a co najlepsze, Olivii wcale to nie przeszkadza.

-Nie, ciociu.

-A Natalie?- Nie daje za wygraną.

-Natalie nie wróciła jeszcze z Florydy, a Olivia wyjechała na krótki kurs informatyczny zaraz po skończeniu szkoły. Obydwie będą tutaj w następnym tygodniu.- Ciocia kiwa głową, dość niepocieszona.

-Ale będzie Niall.- W momencie, w którym wypowiadam te słowa, Harry i Anne urywają swoją cichą rozmowę i zatrzymują na mnie swoje oczy. Czuję się niekomfortowo pod ostrzałem spojrzeń, niepotrzebnie w ogóle się odzywałam.

-Niall to ten chłopiec, który często tu przychodzi?- Ciocia odwraca moją uwagę od szklących się oczu Anne i Harry'ego wpatrzonego we własne dłonie. Powiedziałam coś złego?

-Tak, to mój przyjaciel.- Kiwam potakująco głową i w tym samym momencie słyszę dzwonek do drzwi. Szybko wstaję, przez co moje kolano zderza się z drewnianą nogą stołu. Ciocia zaczyna się śmiać, kiedy staram się dojść do wejścia szybciej niż ciekawska babcia, która mimo wszystko niezbyt toleruje blondyna. Do tej pory nie wiem dlaczego.

-Cześć, Niall.- Uśmiecham się miło, widząc jego rozjaśnioną twarz. Wpuszczam go do środka, a chłopak, bez żadnych skrupułów wchodzi dalej. Spędził w moim domu wystarczająco dużo czasu, aby opanować każdy jego zakamarek do perfekcji.

-Powinieneś poczekać, aż ktoś cię wprowadzi, chłopcze.- Wzdycham jedynie, słysząc uwagę babci, jednak nie rozpoczynam z nią tego tematu, nie przy gościach. Zapoznaję przyjaciela z sąsiadami i zajmuję swoje wcześniejsze miejsce, podczas gdy Niall idzie przywitać się z moją mamą.

***

Kolacja mija w dość przyjemnej atmosferze i jestem szczerze zaskoczona tym, że Harry powstrzymuje swoje głupie komentarze. Rzadko kiedy się odzywa, jedynie obdarza Nialla srogim spojrzeniem za każdym razem, kiedy coś mówi. Powoli zaczyna mnie to zastanawiać, dlaczego jest do niego tak wrogo nastawiony zwłaszcza, że przecież prawie wcale się nie znają. Moje usta wyginają się w uśmiechu, kiedy przyjaciel po raz kolejny sprawia, że moja mama się śmieje. Ma do niego słabość i doskonale o tym wiem.

Kiedy wstaję z krzesła, Harry unosi głowę, jednak po chwili odwraca spojrzenie na moją mamę.

-Pójdę odnieść talerze.- Odzywam się, zabierając te naczynia, które znajdują się najbliżej mnie. Przechodzę ostrożnie do kuchni, nie chcąc niczego potłuc i odstawiam wszystko do zlewu. Odwracam się, a tuż za mną stoi Harry. Jego wyraz twarzy jest nie do odczytania i jestem ciekawa, dlaczego za mną przyszedł.

-Kim on dla ciebie jest?- Pyta gniewnym głosem który sprawia, że mam ochotę się odsunąć, jednak tego nie robię. Stoję twardo na swoim miejscu, dodatkowo zakładam ręce i unoszę brwi.

-To mój przyjaciel, o co ci chodzi?- Nie rozumiem jego nastawienia do całej tej sytuacji.

-Nie zachowujecie się jak przyjaciele.- Marszczy brwi i robi krok w moją stronę.

-Dlaczego w ogóle cię to obchodzi?- W momencie kiedy wypowiadam te słowa, chłopak obejmuje moją talię ramieniem, a jego twarz zaczyna się niebezpiecznie zbliżać ku mojej.

_____________________

Przepraszam was bardzo bardzo bardzo ;-; kompletnie nie miałam czasu i nie wiem co jeszcze napisać żeby wam to wynagrodzić. W końcu dodaję nowy rozdział, ale nie wypowiem się na jego temat xd nie wiem jak długi jest, bo nie mam komputera i pisze na telefonie. Przepraszam równiez za wszelkie błędy, które mogą sie pojawic. Mam nadzieję, ze wciąż to czytacie:) kocham was bardzo❤️

Last Breath || h.s.Where stories live. Discover now