7.

668 61 3
                                    

-Żeby mi to było ostatni raz, paskudne stworzenia!- Grozi im palcem, aby po chwili pozwolić im odejść. Dopiero wtedy odwraca się przodem do mnie, a jego mina nie wróży niczego dobrego.

-Gdzie ty byłaś?!- Podnosi głos, przez co czuję się jakbym była jednym z tych uprzykrzających się każdemu dzieci.

-W sumie to nie jest ważne. Ważne jest to, że nie było cię, kiedy ci młodzi bandyci oblali wodą twoją siostrę!- Mrugam powiekami i na siłę próbuję wymyśleć jakąś sensowną wymówkę, choć zasadniczo nie wiem dlaczego. Nie muszę się przed nim tłumaczyć.

-Nie powinno cię obchodzić gdzie byłam.- Mówię szybko, aby nie pozwolić mu po raz kolejny dojść do słowa. Odsuwa się ode mnie na krok i wbija dłonie w kieszenie, obserwując mnie tymi swoimi zielonymi oczami. Chyba chce samym spojrzeniem wywołać u mnie wyrzuty sumienia.

-W każdym razie dziekuję, że wstawiłeś się za moją siostrą.- Dodaję, a jego wzrok łagodnieje. Zaciska usta w wąską linię i zastanawia się co powiedzieć.

-Nie zrobiłem tego dla ciebie.- Tłumaczy się, jakby nie było to dla mnie oczywiste. Uśmiecham się lekko i kiwam głową.

-Wiem. Mimo wszystko dziękuję.- Odwracam się i chcę odejść, kiedy znów się odzywa. Patrzę na niego, gdy wypowiada moje imię i krótką chwilę milczy.

-Chcesz wybrać się w ten piątek do klubu?- Otwieram usta ze zdziwienia, jednak widząc jego wyraz twarzy, wyrażający jedynie kpinę, reflektuję się.

-Słucham?

-Nie myśl sobie, że to randka.- Śmieje się i przeczesuje włosy dłonią. Jego szmaragdowe tęczówki zaczynają błyszczeć.

-Zabierz Nialla, zacząłem się z nim dobrze dogadywać.- Kiwam głową ze zmarszczonym czołem i wracam do domu. Nie mam czasu dłużej się nad tym zastanowić, ponieważ przypomina mi się Reeva, której nakazałam pójść do łazienki. Odnajduję dla niej czyste i co ważniejsze, suche ubrania i daję jej je, wcześniej pytając czy wszystko w porządku.

-Tak. Czy Harry porozmawiał z tymi chłopcami?- Uchylam drzwi i patrzę na siostrę, która aktualnie ubiera krótkie, zielone spodenki.

-Tak, dlaczego pytasz?- Opieram twarz o dłoń, którą przytrzymuję drewnianą powłokę.

-To on mi pomógł. Obiecał, że da im nauczkę.- Spojrzenie Reevy jest utkwione w jasnych płytkach. 

-Nie musisz się tym martwić. Harry zrobi wszystko, żebyś się lepiej poczuła.

-Chciałabym, żebyś poszła z nim na randkę.- Niemal zakrztuszam się własną śliną, słysząc słowa dziewczynki. Wychodzi z pomieszczenia, a ja mimowolnie kroczę tuż za nią.

-Dlaczego tak mówisz? Nie znamy się.- Mówię i wchodzę do kuchni, aby zawiązać fartuch. Reeva przynosi sobie rozkładane krzesełko i siada na nim, obserwując to, co robię. Wracam do krojenia warzyw i jednocześnie czekam na jej odpowiedź.

-Ale możecie się poznać na randce. Harry jest miły i przystojny i bardzo go lubię. Jest dla mnie za stary, ale dla ciebie w sam raz.- Uśmiecham się i zerkam na nią kątem oka. Wpatruje się we mnie uważnie, chcąc wyłapać wszelkie uczucia z mojej twarzy.

-Reeva, Harry jest moim sąsiadem i wątpię, że to kiedykolwiek zmieni się tak, jakbyś ty tego chciała.

***

Po wspólnym obiedzie, na który Charlie przyjeżdża z samą porę, udaję się do swojego pokoju. Piszę do Olivii, jednak dziewczyna nie daje znaku życia. Z westchnieniem opadam na łóżko i zaczynam się zastanawiać nad tym, co usłyszałam od Harry'ego. Nie biorę tego na poważnie i w sumie nawet nie mam po co nad tym rozmyślać. Chwytam telefon i wybieram numer Nialla mając nadzieję, że odbierze.

Last Breath || h.s.Where stories live. Discover now