Lotnisko było kompletnym bałaganem dzisiaj. Zresztą, kiedy nie jest, westchnąłem, patrząc na menagera Xiumina, który odpowiedział mi dokładnie tym samym wzrokiem. Zaraz wyszedł chłopak, który zgarnął uwagę wszystkich ludzi i udał się w głąb razem ze sztabem swoich ochroniarzy. Zostałem na trochę. Nie było potrzeby, abym szedł razem z nimi, a nie chciałem być zmiażdżony przez tłum, który i tak by mnie nie zauważył.
Chińskie fanki były... trudne. To dobre słowo. Nigdy jeszcze nie widziałem tutaj spokoju, a jesteśmy tutaj średnio co dwa tygodnie. Współczuję trochę Minseokowi. Posiadanie fanów, który patrzą na ciebie z uznaniem i wspierają jest przyjemne, ale kiedy nie pozwalają ci nawet przejść...
Czy to nazywa się miłością? Wykorzystać każdą okazję, żeby obmacać idola i pozbawić go jakiejkolwiek prywatnej przestrzeni? To nie był dotyk, dotyk jest na fansignach. Xiu był uważany za mistrza w nich. Do każdej osoby zwracał się indywidualnie i wymyślał coś innego. Nieraz na forach czytałem, że przez tą minutę czy nawet pół potrafił pogłębić ich marzenie, że jest blisko. Chyba dlatego sprzedaż płyt cały czas się podnosiła.
Dołączyłem do niego godzinę później, już w studiu, gdzie poprawiałem jak zwykle jego wygląd. Był to jeden z tych dosyć głupich programów, w których zadania są... co najmniej żenujące. Mimo wszystko Minseok świetnie sobie radził i nawet ja zaśmiałem się nie raz zza kulis.
- Dziękuję - powiedziałem po chińsku do obsługi, która zostawiła nasze walizki w pokoju. Chwyciłem telefon i zamówiłem kurczaka, nie miałem ochoty przygotowywać czegokolwiek o drugiej nad ranem. Xiu od kilku minut siedział skulony na kanapie, a w telewizorze leciała jakaś drama. On jednak objął rękami nogi i schował twarz. Usiadłem obok niego, przejeżdżając dłonią po jego plecach.
- Zmęczony? - spytałem, patrząc na niego - Może zjesz dopiero rano?
Młodszy pokręcił głową, a później wzruszył ramionami.
- Coś się stało? - oparłem się wygodniej, ziewając. Odpowiedziało mi znowu pokręcenie głową na co nie chciało mi się drążyć tematu. Minseok prędzej czy później mi powie, on już taki jest. Przynajmniej do mnie. Nie potrafi przy mnie trzymać w sobie myśli i emocji.
Przełączyłem kanał na coś bardziej interesującego i skupiłem tam wzrok starając się nie zasnąć. Dopiero po jakiś piętnastu minutach wstałem, słysząc pukanie do drzwi. Wróciłem do salonu z pudełkiem pachnącego mięska, jednak ten nawet nie drgnął. Wziąłem więc jedno udko i umoczyłem w jego ulubionym sosie, zaraz szturchając Xiu. Podziałało, jednak szybkie potarcie policzków i schowanie się w kapturze nie umknęło mojej uwadze.
- Dlaczego płaczesz? - spytałem, przybliżając się trochę.
- Co? Nie - odparł od razu, bardzo słabo i cicho - Zdawało ci się. Jestem zmęczony, to tyle.
Zlustrowałem go uważnie i szybkim ruchem zdarłem z jego głowy kaptur, pokazując zaczerwienione oczy. Wzdrygnął się, ale zaraz zatopił jak gdyby nigdy nic zęby w kawałku mięsa.
- Widzę coś innego - stwierdziłem.
- Nie, to naprawdę nic - zaczął skubać palcami panierkę, wkładając sobie do ust jej małe kawałki.
Wiedziałem o co chodziło. Od kiedy tylko należał tylko do tej wytwórni był uczony jednego, tak jak wszyscy. Nie żalić się, nie narzekać i nie skomleć. Żeby zadebiutować trzeba trzymać język za zębami, chociaż miałbyś występować ze złamaną nogą.
- Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko - westchnąłem, wracając dłonią do jego pleców i zacząłem je pocierać zachęcająco - Nie powiem nic menagerowi, przeskrobałeś coś?
Kolejne pokręcenie głową, jednak jego dłonie zadrżały, a on zagryzł mocno wargę.
- No, Xiuminnie...
Odłożył jedzenie do pudełka, wkładając jednocześnie palce do ust, aby je oblizać, jednak nie minęła sekunda, kiedy się rozpłakał. Schylił głowę, więc widziałem tylko jak ksztusi się własnymi łzami. Od razu wciągnąłem go na swoje kolana, przytulając mocno, ale tak naprawdę zrobiło się jeszcze gorzej
- Ja... ja... zaraz... - złapał się mocno mojego ramienia - Nie... nie prze-przejmuj się - powiedział tak, że ledwo mogłem go zrozumieć.
- Ciiii... spokojnie - pogłaskałem go po głowie - Jeśli czujesz, że chcesz płakać to płacz, dobrze? - nie chciałem absolutnie mówić, żeby przestał. Pokiwał nią tylko, zamykając oczy. Nie przejmowałem się tym, że moja bluza robi się coraz bardziej mokra i prawdopodobnie zasmarkana.
Minseok rzadko się załamywał. Musiało mu coś wyjątkowo nie wychodzić albo coś w tym stylu. Dopiero po pół godzinie ciągłego głaskania po wodospadzie łez prawie nie było śladu. Prawie. Młodszy oddychał głęboko, pocierając pełne czarnych smug policzki, a moja bluza... cóż, nieważne, że wydałem na nią ćwierć pensji. Ściskałem jego ciało mocno, aby natychmiastowo nie wstać i nie iść po coś, aby zmyć mu makijaż, na który poświęciłem kilka godzin temu trochę czasu.
- Ktoś ci coś powiedział? - zacząłem cicho wypytywać, kiwając się lekko na boki.
- Ten... ten program... - odpowiedział po dłuższej chwili. Słyszałem, że ma zatkany nos i rozglądnąłem się za jakąś chusteczką, ale nigdzie żadnej nie było - Wyszedłem... na... głupka... bałwana... jak ciołek jakiś... - mruknął zmęczonym głosem.
Mimowolnie uśmiechnąłem się delikatnie na te określenia. Niezależnie od tego czy był smutny, zły, zestresowany czy jeszcze coś innego, nigdy nie zawodził, żeby mnie trochę rozbawić.
- Nie było tak źle. To nie twoja wina, że musiałeś przebrać się w spódniczkę. Dobrze sobie poradziłeś.
- Na pewno ktoś zobaczył mojego wężyka - jęknął zrozpaczony.
- Sam mi go pokazujesz przy każdej możliwej okazji, głuptasie.
Minseok zachichotał lekko i nawet powiedziałbym jak te wszystkie fanki, że uroczo, jakby nie jego smarki. - Czekaj - zdjąłem go ze swoich kolan i poszedłem do łazienki po kawałek papieru. Wręczyłem mu go i wróciliśmy do dawnej pozycji.
- Oh, Chennie... - westchnął Xiu, opierając czoło o moją szyję. - Przyjaciele nie powinni się przed sobą wstydzić, tak? Kiedyś powiedział mi tak Luhan.
Przygryzłem lekko wargę na jego kolejne wspomnienie o jego dawnym znajomym. - Chyba to źle zrozumiałeś - przyznałem z uśmiechem - Chodzi o problemy albo myśli, nie bieganie nago.
- Arasso, arasso! Nigdy - podkreślił - nigdy już nie zobaczysz ani milimetra mojego ciała - zaczął zasłaniać się bluzą tak mocno jak tylko mógł.
- No i dobrze - sięgnąłem już po zimnego kurczaka - Mi nie zależy, fankom się pokazuj.
- Agh, jesteś okropny - pociągnął nosem i zjechał na ziemię. - Nienawidzę cię - mruknął i wyciągnął telefon. Zrobił zdjęcie i zaraz poczułem wibrację w kieszeni.
- Przed chwilą powiedziałeś, że mnie nienawidzisz - mruknąłem z pełnymi ustami, spoglądając na opis fotki, na której mnie oznaczył - 'Chen hyung znowu mnie ratuje, dziękuję~~ Hyung jesteś daebakk!' - uniosłem lekko brew.
- Nie powiesz menagerowi, że płakałem? - zmienił temat, patrząc na mnie nadal czerwonymi oczami.
Pokręciłem tylko głową, na co dostałem szybkiego całusa w policzek i ponowne uwieszenie się na mojej szyi.
CZYTASZ
|xiuchen| i need some sugar
FanfictionXiumin jest piosenkarzem, który dzięki swojej ciężkiej pracy zdobył uznanie fanów z całej Azji. Jest znany ze swojej skromności, na jego koncie nie pojawiły się żadne skandale, a nad urodą chłopca o wyglądzie dwunastolatka rozwodzi się większość mag...