|there is no end|

470 96 5
                                    

| hello | nie było mnie przez chwilę, na szczęście w miarę dzielnie radzę sobie z pierwszymi zerówkami w życiu ^^ dzisiaj dzielę się paczką marshmallows (chwila na przypomnienie sobie najważniejszego cytatu xiuxiu) ze wszystkimi, dziękuję! ❤❤❤



- Mhm... co... już... czwarta? - zapytałem zaspany, przytulając bardziej do siebie poduszkę. Xiumin szturchał moje ramię, ale łóżko było takie ciepłe i miłe... Instynktownie zasłoniłem się jeszcze bardziej kołdrą, pomimo, że ponowne spokojne zaśnięcie już zniszczyła myśl o konieczności wstania.

Młodszy ponownie mną potrząsnął - Chennie... Chennie, obudź się...

- Jeszcze pięć minut - mruknąłem ochryple. W sumie to on musiał dobrze wyglądać, nie ja. A nie, znowu to ja go maluję.

... czemuczemuczemuczemu

Ale Minseok jest śliczny sam w sobie, jak poślę go raz bez podkładu to przecież nic się nie stanie, prawda?

Czasami sen jest ważniejszy niż pieniądze.

- Chennie... wstawaj... stało się coś złego - powiedział cicho Xiu, na co otworzyłem od razu jedno oko - Co się stało? - odparłem natychmiast, trochę niewyraźnie przez materiał zakrywający moje usta. To, że coś było nie tak, zauważyłem od razu. Minseok był cały ubrany na czarno, w dłoni trzymał czapkę i maskę. Wyglądał jakby zaraz miał gdzieś wychodzić.

Młodszy nie odpowiedział na moje pytanie. Otworzył co prawda usta, jakby próbował coś powiedzieć, ale w końcu westchnął i tylko lekko mlasnął.

- No? - zapytałem, podnosząc się. Moja senność zniknęła od razu, chociaż jeszcze ziewnąłem, nie spuszczając z niego wzroku. Nie był jakiś zszokowany czy smutny. W pierwszym momencie pomyślałem, że stało się coś naprawdę poważnego.

- Bo ja... - zaczął cicho, skupiając się na swoich, jakże interesujących teraz, palcach.

- Zapomniałeś czegoś z domu? - dopowiedziałem, chcąc wreszcie dowiedzieć się o co mu chodziło. Sięgnąłem po swój telefon. Druga w nocy - Co przypomniało ci się o tej godzinie, Minseokkie?

- Jestem głodny - wyszeptał na co tylko jęknąłem głośno i znowu opadłem na poduszki zirytowany. Najpierw mnie budzi i straszy, a potem okazuje się, że z takiego błahego powodu.

- Zamów sobie coś i nie męcz - burknąłem, odwracając się tyłem do niego i znowu przykryłem kołdrą. Xiu zaczął delikatnie pukać mnie w plecy, a kiedy to nie przynosiło skutku, subtelny dotyk przemienił się w ostre wbijanie dłoni pod łopatkę - Co jeszcze? - zapytałem w końcu, zmęczony jego zachowaniem. Chyba tyle, ile zasugerowałem, potrafił zrobić?

- Chennie... nie bądź taki... - powiedział cicho. Naprawdę miałem wrażenie, że świat się zawali jak nie dostanie tego co chce. Xiumin był mistrzem w wywoływaniu w ludziach wyrzutów sumienia, pomimo, że nic takiego mu nie zrobili. Po prostu brzmiał jakbyś na jego oczach zabił gromadę małych, rozkosznych kotków wraz z kocią mamą, która przed chwilą lizała swoje dzieci. - Dam ci... - usłyszałem, jak coś bierze i rozpina - Dam ci 40 000 won... więcej nie mam w portfelu - westchnął cicho i znowu mnie dotknął. Tym razem to było przyjemne głaskanie po ramieniu. Chyba pomyślał, że coś takiego bardziej mnie przekona niż drażnienie.

- Gdzie? - zapytałem tylko niezadowolony. Oczywiście to nie był już pierwszy raz, ale czasami zdarzało się to częściej, czasami rzadziej. Zawsze miałem nadzieję, że wybierze lokal, który był najbliżej. Nie wiem, czym były spowodowane te jego napady głodu.

|xiuchen| i need some sugarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz