|busted|

541 98 2
                                    


- Chen-ssi, długo jeszcze?

- Oh... Dwie minuty, nie więcej! - odkrzyknąłem i kolejny raz spojrzałem na stojący przede mną wcześniej wykonany szkic. - Iskierki... - mruknąłem sam do siebie, biorąc kolejny kosmetyk, po czym wróciłem do twarzy Xiumina.

- Do góry - powiedziałem, przybliżając pędzelek do jego oczu, a on posłusznie wykonał polecenie. Mogłem wyczuć na dłoni jego głęboki oddech i to wcale nie pomagało mi się bardziej skupić. Ja byłem zestresowany, on był zestresowany, wszyscy wokół byli jednym wielkim kłębkiem stresu.

- Xiumin, wychodzisz za pięć minut!

Wypuściłem drżące powietrze z ust. Nie cierpiałem tych wszystkich gal, mniej czasu miałem chyba tylko jeszcze na jego koncertach. W myślach tylko przeklinałem, żeby wszyscy przestali łazić wokół jak pomyleni. Kolejny raz drzwi się otworzyły, na co miałem ochotę po prostu zamknąć je przed nosem osoby stojącej za nimi i przy okazji rozwalić jej nos.

- Przepraszam... - do moich uszu dotarł nieśmiały, damski głos, na co podniosłem wzrok i skupiłem go na drugim końcu pokoju. Obserwowałem, jak dziewczyna podeszła do stylistki i zadała jakieś pytanie. Byłem za daleko i mówiła za cicho, abym mógł to usłyszeć, ale mimo wszystko uważnie chłonąłem oczami ruch jej warg.

- Chen, ała!

Moją uwagę zwrócił Xiumin, który wstał z krzesła, przykładając dłoń do oka. Automatycznie mocno się skulił i jęknął.

- Rany, co jest? - przybliżyłem się do niego i chwyciłem za ręce, zmuszając go do pokazania mi go.

- Włożyłeś mi pędzelek do oka! - wyszlochał, znowu ją podnosząc. Rzeczywiście, jego oko było czerwone i podrażnione, przez co zarówno makijaż oka, jak i połowy twarzy był po prostu zrujnowany.

- Matko, przepraszam... - powiedziałem mocno spanikowany i pomogłem mu znowu usiąść na krześle. Zacząłem nerwowo szukać jakiejś czystej chusteczki i kiedy ją znalazłem, od razu zająłem się wycieraniem łez. - No już, cichutko... - mruknąłem jak do dziecka - Przepraszam cię bardzo, mały, jakoś się zagapiłem...
Minseok nic nie odpowiedział, wyglądając jak kot, któremu ktoś stanął na ogonie.

- Kim Minseok, trzy minuty!

Odrzuciłem gwałtownie chusteczkę i chwyciłem znów pędzelek, próbując poprawić katastrofę na jego twarzy tak szybko, jak to się dało. Obok mnie zaraz ktoś się pojawił i mnie popędził, ale nawet na tym się nie skupiłem, dopóki Minseok nie został wręcz siłą zdjęty z fotela. Donghyun zaczął go rozbierać, a ja wydałem z siebie niezidentyfikowany dżwięk. Miał całkowicie rozmazany podkład. Wykorzystałem jednak tę chwilę, żeby nabrać go trochę i poprawić w czasie zakładania mikrofonu.

Opadłem wykończony na fotel i odetchnąłem tak głośno, że chyba słyszeli mnie w budynku po drugiej stronie ulicy. Nigdy więcej. Na szczęście, to było jego ostatnie wyjście dzisiaj. Nawet nie miałem już ochoty patrzeć na niego na ekranie i narażać się na niebezpieczeństwo, że kiedy zobaczę jego twarz, ciśnienie krwi przekroczy wytrzymałość moich żył.

- Kim Jongdae, zjebałeś dzisiaj mocno - wyszeptałem do siebie po kilkudziesięciu sekundach uspokajania swojego serca. Sięgnąłem po otwarty wcześniej ulubiony sok Xiumina i wypiłem go do końca, nie myśląc o późniejszych konsekwencjach. Zaraz moją uwagę przykuł średnich rozmiarów ekran, a raczej melodia, jaka się z niego wydobywała. Wyprostowałem się i oparłem wygodnie, słysząc 'Likey'.

Twice nigdy nie było moim ulubionym girlsbandem. Powiedziałbym nawet, że wcale się w nich zbytnio nie orientowałem. Ostatnio jednak, kiedy Xiumin znudzony zmieniał kanały, na chwilę wyświetliła się twarz, o której z czystym sumieniem mógłbym powiedzieć, że jest idealna. Szybko znalazłem w internecie, że właścicielka tej pięknej buzi była Momo, a także, że nie była Koreanką.

Lubiłem ładnych ludzi. Jestem strasznym estetą i uwielbiam, kiedy wszystko wokół mnie jest nieskazitelne. Momo taka była. Ponadto, miała świetną figurę i urocze imię. Serio, jak można tak się nazywać? To bardziej imię dla kota niż dla dziewczyny. Chociaż, pogłaskał bym ją tak po głowie.

Chen, staph.

Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy nadszedł moment w piosence, kiedy wszyscy skupiali się tylko na niej i jej tańcu. Minęło dużo czasu, odkąd ktoś zauroczył mnie w sposób taki jak ona. Czyli totalnie, aż dzisiaj ucierpiał na tym Xiu. Zanotowałem sobie w głowie, aby kupić mu coś, co go udobrucha.


***

- Chennie, Chennie! - Xiumin wbiegł do pokoju w pełni podekscytowany - Widziałeś to? Widziałeś? - krzyczał tak, że myślałem, że moje bębenki zaraz pękną. W dłoni trzymał statuetkę i wręcz wskoczył na mnie, ściskając mocno moje ciało.

- Widziałem - powiedziałem znacznie bardziej spokojny, ale także dumny z mojego małego Xiumina. - Gratuluję, należało ci się. 'Feeling' jest świetną piosenką - odsunąłem się lekko i spojrzałem na niego z szerokim uśmiechem.

Minseok w mgnieniu oka spochmurniał i spuścił wzrok. Spojrzał na nagrodę w swojej dłoni. Zmarszczyłem mocno brwi, nie rozumiejąc o co chodzi.

- Chennie, bo ja.. - podniósł ją i odwrócił w odpowiednią stroną do przodu - Jestem najlepszym artystą w tym roku - mruknął ze smutkiem w oczach.

O cholera.

Szybko przeczytałem napis na niej i moje serce zaczęło znowu bardzo mocno bić, widząc 'Artist of the Year'. Zanim jednak zdążyłem zareagować, położył ją na stoliku i odwrócił się do mnie plecami, aby zdmuchnąć świeczki na niewielkim torciku przygotowanym przez staff.

Przez całe, trwające godzinę świętowanie, nie znalazłem ani minuty w czasie której mógłbym go poprosić na stronę i wytłumaczyć wszystko. Rozmawiał, ściskał się z innymi i zadzwonił do wszystkich znajomych osób. Miałem wrażenie, że jeszcze trzyma się ode mnie jak najdalej. Oliwy do ognia dodało jego odkrycie, że ktoś wypił jego ulubione mleko. Świetnie.

Atmosfera pomiędzy nami w samochodzie była niewiarygodnie ciężka. Xiumin znudzony otwierał i zamykał okno, co lekko mnie denerwowało, ale ja nie miałem odwagi zwrócić mu uwagi.

- Minseokkie, bo ja... - mruknąłem niepewnie, wchodząc za nim do jego części. Manager wynajął nam jak zwykle apartament z dwoma pokojami, ale zwykle i tak druga sypialnia była pusta.

- Wiem - przerwał mi w pół zdania, odwracając się do mnie. Nieoczekiwanie, oboje jego oczu były mocno czerwone, a byłem pewny, że pędzlem trafiłem dzisiaj tylko w to lewe. - To nic, hyung. Będę pracował ciężej, abyś mógł mnie zauważyć - uśmiechnął się smutno i ukłonił. Widziałem ból i przygnębienie na całej jego twarzy. Co ja najlepszego zrobiłem...

- Nie, nie... Minseokkie... - znowu otworzyłem swoje usta, ale Xiumin od razu szybkim krokiem zniknął w sypialni, zamykając drzwi na klucz. Słyszałem, jak opiera się o nie plecami, a następnie zjeżdża na podłogę. Przejechałem dłońmi po twarzy i usiadłem na kanapie, biorąc jego nagrodę w dłonie. Prychnąłem. palcem czując napis na złotej tabliczce. Trzeci daesang... Powinien się cieszyć. W pełni zasługiwał na tą nagrodę. To było o wiele lepsze niż piosenka roku. Tymczasem ja... Po prostu się wtedy zamyśliłem. Jak mogę być takim ignorantem? Jestem dla niego ważniejszy od menagera, powinienem mu złożyć najlepsze gratulacje, tymczasem...

Co mógł sobie pomyśleć? Po tylu miesiącach przepracowanych wspólnie... Tylu godzinach wolnego czasu wykorzystanych na spotkania tylko we dwójkę... Chyba tylko to, że tak naprawdę mam go gdzieś.

Brawo, Jongdae. Jesteś z siebie dumny?

cdn.

|xiuchen| i need some sugarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz