|you'd better stop|

374 81 3
                                    


Zmierzwiłem swoje granatowe włosy i przygryzłem wargę, spoglądając na menagera. Czy ci ludzie naprawdę nie mogą się zlitować...

- Ale... - zacząłem znowu i wydałem niezidentyfikowany dźwięk, kiedy moja wypowiedź kolejny raz została przerwana.

- Minseok, nie. Przykro mi. Nie ma tego w planie, nie mamy tego w budżecie comebacku, trzeba było wcześniej mówić - Choi już od piętnastu minut siedział w papierach, pewnie uznając dyskusję za bezsensowną. O ile wcześniej podejmowanie wszystkich decyzji pomijając moją osobę było mi na rękę, bo chciałem sobie tylko śpiewać, to teraz cały comeback był cholern... ekhem, bardzo ważny. Bardzo ważny.

Pozwoliłem sobie przysiąść na krzesełku przed nim. Tak ociupinkę.

- Menagerze Choi - mruknąłem cicho i wysunąłem dolną wargę - Menagerze, czy mógłbyś chociaż na mnie spojrzeć? - poprosiłem zdecydowanie, ale jednocześnie zostawiając w głosie nutkę niepewności. Niech myśli, że się go boję.

Jego czarne oczy skupiły się na mnie, a ja wziąłem głęboki wdech - Czy ja wyglądam jakbym prosił o teledysk? - spytałem z lekkim wyrzutem.

- A nie błagasz mnie o to przez ostatnią godzinę? - powstrzymałem się przed prychnięciem na jego słowa. Rozegraj to dobrze, myśl.

- Nie, managerze - odparłem najmilej jak mogłem - Potrzebuję sali. Jakiejkolwiek, chociaż najlepiej 303. Kamerzysty. I pół godziny. Proszę - nachyliłem się delikatnie.

Starszy przetarł dłońmi swoją twarz. Łamie się. - I co, może jeszcze frytki do tego, Minseok?

- Jeśli to taki problem, ja za to zapłacę. Tylko...

- Skąd ja ci zgodę na to wytrzasnę?

Myślałem nad tym chwilę - Hyung - zaryzykowałem - Tylko ty potrafisz załatwić taką rzecz. Żaden manager w wytwórni nie jest taki super jak ty. Obiecuję, opłaci się to - sięgnąłem do jego dłoni i ścisnąłem ją, pochylając głowę. - B-bo j-ja... - mój głos zaczął się łamać - P-prze-przeczyt-tałem n-na f-f-forum... p-przeczytałem, że... ż-że n-n-nie um-umiem t-tańczyć... - załkałem cicho, ukrywając twarz. Pociągnąłem nosem mocno, zaciskając palce, jakby od tego zależało moje życie.

Minęła może z minuta, zanim usłyszałem, jak fotel przesuwa się po podłodze, a menager wstaje.

- Nie, tak być nie może. Idę - powiedział stanowczym głosem i zaraz wyszedł. Dopiero wtedy odważyłem się wyprostować i poprawić swoje ubranie, po czym odchrząknąłem. Zabrałem swój telefon z blatu i także opuściłem gabinet.

- I jak? - spojrzałem na Kaspera, który czekał przed pokojem. Prawdopodobnie przerwał właśnie chodzenie w kółko.

- Załatwione, hyung - uśmiechnąłem się szeroko i przybiłem z nim piątkę.

Wybacz mi, menagerze Choi. Pierwszy i ostatni raz nadużywam twojego dobrego serca.

ʕ•ᴥ•ʔ

- Jejku, jak tu pięknie - wymruczałem, wchodząc tydzień później do sali 303. Oczywiście nie dało się wcisnąć nagrywania w mój grafik, dlatego musiałem przyjść tutaj o drugiej nad ranem. Spodziewałem się, że jak zwykle wejdę sobie do prawie pustego pokoju, ale myliłem się. Niebieskie tło z chmurkami, które towarzyszyło mi przez kilka tysięcy godzin treningów zostało zastąpione czarnym, a przed nim ustawione wielkie, świecące litery, układające się w napis No other way. Niby niewiele, ale byłem więcej niż szczęśliwy.

|xiuchen| i need some sugarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz