|it's not fine|

468 91 14
                                    

| hello | Podczas tej dłuuugiej przerwy |inns| przekroczyło 1k wyświetleń... i z tej okazji nie wiem co powiedzieć xD Nigdy nie spodziewałam się, że zerkanie na moje wypociny dobije do takiej liczby... Więc po prostu chcę podziękować i wirtualnie przytulić każdą osóbkę, która tutaj wchodzi ♥ Tym bardziej głupio mi, że wypadł tego typu rozdział ._.
oczywiście, żeby nie było żadnych wątpliwości - tak samo jak Dae jestem w teamie #softtummyxiuxiu, bo na kaloryferze nie idzie się wyspać :c


- Dobra, zbieram się - mruknąłem, wstając od stolika i zacząłem zbierać swoje rzeczy. W sumie cały dzień spędziłem na wiosennych targach urodowych i mógłbym tu być codziennie. Niestety, obowiązki, oczywiście za które mi nie płacili, wzywały. Pożegnałem się z koleżankami, szczęśliwy, że dzisiaj nikt nie ciągnął mnie za ramię za każdym razem, kiedy spojrzałem w stronę płci przeciwnej. Tak całkowicie przypadkowo. Widzę. Ja widzę wszystko.

Współczuję jego przyszłej dziewczynie czy tam komukolwiek, w kim się zakochał. Jestem tylko jego przyjacielem, ale boi się, że w każdej chwili ktoś przyjdzie i mnie ukradnie, eh.

Jęknąłem cicho, biorąc wszystkie torby z rzeczami, które dostałem i podreptałem w stronę samochodu Xiu. Pozwolił mi dzisiaj wziąć to cacko, a ja wiedziałem do czego mnie to zobowiązuje.

Podjechałem pod wytwórnię i spokojnie skierowałem swoje kroki do sali ćwiczeń, aby zabrać zmęczonego Xiumina do domu. Była dopiero pierwsza i z ogromnym żalem opuściłem afterparty, ale nie chciałem się narażać tygrysowi. Nie było warto.

Uśmiechnąłem się do idącej korytarzem Victorii i kiwnąłem lekko głową w jej kierunku. Zaraz zatrzymałem się przed pokojem 709. Trochę zdziwiło mnie to, że nie wydobywała się stamtąd żadna muzyka. Czyżby Xiu już nie było? Jednak zabrał się beze mnie?

Zapukałem w drzwi i od razu wszedłem, nie czekając na żaden odzew. Trochę automatycznie, bo zwykle i tak tego nie słyszał.

Zrobiłem krok wewnątrz, oślepiony przez ostre światło. - Xiumin, za ile kończysz? Mogę odwieźć cię do...

- Nie wiem już co zrobić z taką beczką jak ty, aish. Widziałeś ty w ogóle siebie?! Spasiona, tłusta świnia. Jak ty w ogóle zadebiu... - mężczyzna spojrzał na mnie, przez co momentalnie ocknąłem się i pochyliłem, zanim wyszedłem i zamknąłem za sobą drzwi bez słowa. Przygryzłem mocno dolną wargę.

Spojrzałem na swoją dłoń, która nadal spoczywała na klamce. Po krótkiej chwili ciszy, w trakcie której prawdopodobnie miałem czas na oddalenie się od sali, ponownie rozbrzmiały krzyki, na której skalę aż sam się skuliłem. Po kilkunastu niecenzuralnych słowach i usłyszeniu, że Xiumin jest grubym, nic nie wartym beztalenciem, westchnąłem i usiadłem na ławce niedaleko. Oparłem brodę o dłoń i wbiłem wzrok w podłogę.

Doświadczyłem czegoś takiego nie raz i nie dwa. Często byłem też świadkiem takich rzeczy. Najważniejszą zasadą było 'nic nie widziałeś i nic nie słyszałeś'. Każdy dostawał takie reprymendy od czasu do czasu, za coś lub kompletnie za nic, ale doczepić się trzeba było. Nikt nie mógł mieć zbyt dobrego myślenia o sobie, aby się nie rozleniwić. Zawsze było coś do poprawienia, ale nikt nie chciał o tym rozmawiać.

Chociaż nie byłem od tego zależny, poczułem się bardzo winny całej sytuacji. Jako jedna z osób pracująca szczególnie blisko z Minseokiem, wiedziałem jaką ma skłonność do tycia. Podczas intensywnego grafiku, było w porządku jeśli jadł normalnie, ale kiedy tylko przychodziła przerwa od comebacków... praktycznie w mgnieniu oka nabywał dodatkowych kilogramów. Nawet siłownia nie pomagała, wyłącznie zmniejszenie już i tak małych posiłków.

|xiuchen| i need some sugarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz