|love is... you and i?|

293 42 8
                                    

| hello | Nawet nie wiem, co powinnam powiedzieć. Przepraszam za tak długą przerwę, mam nadzieję, że pamiętacie i liczba wyświetleń mnie przeraża (゜ロ゜)


- Jeszcze raz - jęknąłem cicho i po raz setny dzisiaj spojrzałem na pojedynczą kartkę papieru z tekstem, który znałem już na pamięć.

- Ale było naprawdę dobrze, Min - Dae posłał mi jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów, czym jeszcze bardziej mnie rozproszył. Jego błyszczące oczy i uniesione kąciki ust, uh...

- Nie było - jęknąłem, uderzając zaraz kilka razy dłońmi o blat. - Nie rozumiesz? Krystal ma za sobą kilka dram, jest aktorsko sto mil przede mną. Jak ja wyjdę w porównaniu do niej? Czy kogoś będzie obchodziło, że nie skończyłem szkoły aktorskiej? Czy większość machnie ręką i powie 'ah, to po prostu debiutant'? Wreszcie, czy ktokolwiek mnie zauważy, czy moje fanki będą jak... - przeskoczyłem zaraz na drugą stronę stołu i podparłem głowę dłonią. - Hej, widziałaś tę krótką dramę z Xiuminem? - znowu przemieściłem się na swoje dawne miejsce. - Z Xiuminem? Masz na myśli to drewno, które stało obok Krystal?

Zerknąłem na starszego, który tylko patrzył na mnie rozbawiony. Chyba nie doczekam się czasu, w którym moje problemy będą traktowane poważnie...

- Ciebie to bawi, tak? - westchnąłem zrezygnowany, a z jego ust wyrwał się cichy chichot.

- Minseok, masz dosłownie do powiedzenia... Raz, dwa, cztery... Pięć zdań, jeśli licząc też 'Yeah' w pierwszym odcinku. Nie ma czego przeżywać, bardziej skup się na części niewerbalnej.

Zarumieniłem się i szybkim ruchem zabrałem mu kartkę. W tym tkwił cały problem, dla którego Dae teraz siedział ze mną i przerabiał po kilka razy sceny. Na razie nie potrafiłem sobie wyobrazić, jak miałbym robić to z Krystal, ale postanowiłem odsunąć jak najdalej od siebie tę myśl i wykorzystać sytuację. Jongdae siedział obok mnie i udawał czekającą na podryw łanię, a ja mogłem zrobić wszystko, powtarzam wszystko, co było w scenariuszu. Okazja życia.

- No dobra - odchrząknąłem i znowu cisnąłem gdzieś papier, czując nagły przypływ odwagi.

- Scena pierwsza, ujęcie tysiąc sześćset ósme, cut! - powiedział Dae donośnym głosem i klasnął w dłonie, co mogło być nawet śmieszne. W końcu nie potrzebowałem aż takiego zaangażowania. Szybko wziął do ręki telefon, udając, że robi sobie zdjęcia. Miałem kilkanaście sekund na to, aby niepewnie zerkać w jego kierunku i zbierać słowa, którymi powinienem zagadać. Teoretycznie. W końcu wykonałem szybki ruch dłonią przed jego twarzą, ochraniając go przed niewidzialną piłką koszykową. Chennie, jak na dziewczynę przystało, pisnął i skulił się w udawanym szoku, który no... był średni, ale nie chciałem robić mu przykrości. Zająłem się rozmasowywaniem ręki, podczas gdy powoli prostował się i ogarniał zaistniałą sytuację.

- Nie bądź mazgajem - powiedział z wyższością i wstał, aby odejść na odległość kilku kroków.

To najgorszy dla mnie moment. Czy to nie było trochę uwłaczające, aby dziewczyna mówiła w ten sposób do faceta? Okej, może nie wyglądałem na silnego, ale zdecydowanie pierwsze wrażenie nie równało się prawdzie. Chciałem zaraz zaprzeczyć i nawet pokazać mu, że w ogóle nim nie jestem, tylko pomysł przygwożdżenia go do ściany nie wyglądał w tym momencie na najlepszy.

- Wszystko w porządku? - spytał już normalnie, znowu przybliżając się do mnie.

- Co? Tak, jasne - uśmiechnąłem się i kiwnąłem grzecznie głową. - Jak było?

- Tak samo, jak w ostatnich piętnastu próbach, Min - odparł znudzony. - Idę zrobić sobie kawy. Chcesz też? Zrób sobie przerwę, nie czytaj tych durnot - mruknął, kiedy sięgnąłem po kartkę z podłogi.

ʕ•ᴥ•ʔ

- Możemy jeszcze spróbować z dniem czwartym? - spytałem błagalnie, wkładając kubek do zmywarki. - Tylko to. I daję ci spokój - złożyłem ręce i zrobiłem słodką minę w nadziei, że jak zwykle zadziała.

- Nie powinieneś już jechać do SM? - odparł podejrzliwie, mierząc mnie wzrokiem znad swojego najnowszego wydania Allure. Ten to ma najlepiej, też chcę dostawać kasę za czytanie kolorowych pisemek.

- No... powinienem? - podrapałem się po karku, spoglądając na zegarek. - Ale widzisz, manager jeszcze nie przyjechał. To jego wina, w ogóle nie dba, abym dotarł na czas w grafiku! - uniosłem się trochę, ale raczej nie wyglądało to przekonująco. Taki ze mnie aktor chyba był.

- Faktycznie, powinien już być - także sprawdził zegarek i kiwnął głową, ale nic poza tym. Stałem przez chwilę nie wiedząc, co ze sobą zrobić. W końcu usiadłem obok niego przy blacie i położyłem głowę na przedramionach.

Bez słowa przyglądałem się idealnej twarzy Jongdae. Tak łatwo potrafiłem rozpoznać, że zaczął się z tym czuć mało komfortowo, ponieważ posłał mi krótkie spojrzenie i wrócił do czytania.

- Nakładałeś dzisiaj makijaż? - zacząłem, uśmiechając się delikatnie. Miałem ochotę pogłaskać go po tych ślicznych kościach policzkowych, które jeszcze mocniej zarysowały się na moje słowa.

Przez głowę Dae prawdopodobnie przeszła myśl, że jestem niemożliwy. To po prostu było widać. W końcu lekko uniósł gazetę, trochę się zasłaniając. - Czemu? Wyglądam ładnie? - zaczął się drażnić.

Czy naprawdę tak wyglądało podrywanie? Jeśli to prawda, zaczynałem lubić z nim flirtować. Miałem ochotę drżeć ze strachu, ale jednocześnie coś pchało mnie wyraźnie do przodu, jakby całe moje ciało było ciekawe, co się stanie. Jednocześnie to sytuacja win-win, zawsze mogłem obrócić wszystko w żart.

- Tak - przyznałem zgodnie z prawdą i wciągnąłem mocno powietrze, podnosząc się. Oparłem ciało na łokciach, zbliżając się ostrożnie. - Tak - powtórzyłem, patrząc mu w oczy. - Prześlicznie.

Jongdae lekko się zmieszał. Prawdopodobnie ogarnął, że nie było to słowo ze scenariusza. Jego długie rzęsy poruszyły się szybko, kiedy kilka razy zamrugał, a kąciki ust opadły.

Postanowiłem trzymać się pozostałych wytycznych i szybko przysunąłem się jeszcze bardziej. W tym momencie mogliśmy poczuć nasze wspólne oddechy, jak nigdy wcześniej. Chciałem w tej pozycji zostać wiecznie. Moje serce biło niezwykle mocno, ale było to cholernie dobre uczucie. Tak niewiele dzieliło nas od pocałunku, a później od bycia razem.

Oddałbym praktycznie wszystko za to, by móc chodzić z Dae, trzymając go za rękę. Całować go kiedykolwiek chciałem, być nazywanym skarbem, gwiazdeczką, kochaniem i najpiękniejszym chłopakiem na świecie. Słyszeć, że jestem jego muzą i jedynym natchnieniem do pracy. Nie musiał nawet mówić tego komukolwiek oprócz mnie. Nawet jeśli mógłbym robić to tylko w określonych momentach, wszystko wydawało się dobrą propozycją.

Brakowało mi dosłownie centymetra, kiedy usłyszałem wpisywany kod do zamka mieszkania i otwierane drzwi. Spanikowany, że zobaczy to manager, zgarnąłem bluzę z krzesła i pobiegłem do wyjścia, wymijając go w korytarzu. Zamiast windy wybrałem schody i chociaż jedenaście pięter w dół nie było najmądrzejszym pomysłem, przynajmniej dotarło do mnie, co próbowałem właśnie zrobić.

Oparłem się plecami o ścianę praktycznie przy wejściu, oddychając głęboko. Niepewnie naciągnąłem na siebie materiał, wiedząc, że nie jest to odpowiedni czas do przemyśleń. Wymacałem w kieszeni pierścionek i bransoletkę, które bezmyślnie założyłem i wyszedłem z budynku w stronę samochodu managera.


|xiuchen| i need some sugarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz