|feel smoothly|

478 94 37
                                    

| hello | Cóż, chyba jednogłośnie zostało stwierdzone, że |inss| się nie kończy xD (wcale nie miało być tak od początku, haha). Zapraszam więc na kolejny, jeszcze nie ostatni, rozdział ^^
Pozdrowionka dla wszystkich, z którymi widziałam się wczoraj ♥


Otworzyłem powoli oczy i jęknąłem cicho, czując na policzku poszewkę mojej poduszki. Jak zwykle, obudziłem się w łóżku, na dodatek z wyczuwalnym namiotem w spodniach. Świetnie. Zapaliłem lampkę obok i sięgnąłem po telefon, aby sprawdzić godzinę. Było wpół do trzeciej i powinienem teraz smacznie wstać, bo nad ranem musiałem być już na nogach. Moja głowa opadła znowu na poduszki, a ja leniwie popatrzyłem w sufit. Nie chciało mi się nigdzie ruszać. To chyba był jedyny minus spania z Dae. Nie mogłem sobie ot tak zdjąć bielizny i coś przy nim robić.

Spojrzałem na niego. Pomimo delikatnego światła z boku i tak się nie obudził. Standardowo przejechałem kilka razy dłonią przed jego twarzą, chcąc się upewnić, czy mocno śpi. Mógłbym dniami patrzeć na roztrzepane włosy na poduszce i twarz Chenniego, która w tym momencie była idealnie obojętna. Przejechałem delikatnie palcem po jego czole, perfekcyjnym nosie, pełnych wargach i brodzie. Zaraz jednak wróciłem miejsce wyżej, które było dla mnie najbardziej interesujące.

Sprawdziłem jeszcze raz, czy się nie obudzi i nachyliłem się, łącząc nasze usta na sekundę. Z każdym pocałunkiem pokusa, aby pogłębić go robiła się powoli nie do zniesienia. Nie mogłem sobie jednak na to pozwolić. Chennie nie mógł się obudzić i zobaczyć, co robię. Jeszcze nie teraz. O ile kiedykolwiek będzie dobra pora, aby to odkrył.

Delikatnie pogłaskałem kciukiem niewielką zmarszczkę, która pojawiła się między jego brwiami. Tak, wiem, że nie całuję dobrze, Chennie. Uśmiechnąłem się szeroko i zaraz niechętnie opuściłem łóżko, kierując swoje kroki do łazienki. Takich całusów były już setki, jak nie tysiące. Przez pierwszy miesiąc nie mogłem znaleźć jednak spokoju ducha. W pewnym sensie robiłem coś czego nie chciałby, jeszcze poza jego świadomością. Czułem duże wyrzuty sumienia... ale jednocześnie nie potrafiłem już pohamować swoich uczuć. To miało być tylko na próbę. Miałem tylko upewnić się, czy na pewno Chennie podoba mi się w ten sposób.

Teraz już wiem, że przepadłem. Nie potrafiłem spędzić nocy bez tych, może trochę szczeniackich, podchodów. Z każdym kolejnym pocałunkiem coraz bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że zdecydowanie czuję to coś. Przez całe moje ciało przechodził magiczny prąd, ilekroć nasze wargi się łączyły.

Szkoda tylko, że on tego nie czuł. Chciałbym, żeby nauczył mnie porządnie całować.

Przed wejściem do łazienki, skierowałem się jednak w inną stronę i wyjąłem spośród prezentów od fanów jedno, średniego rozmiaru i dość dobrze ukryte pudełko. Razem z nim zamknąłem się w toalecie i zaraz rozwiązałem wstążkę. Zawsze starałem się, aby wyglądał jak kolejny podarunek. W środku jednak znajdowała się moja skromna kolekcja rzeczy już nie dla małych chłopców. Chociaż chętnie bym nim został dla Dae.

Za dużo fanfiction, Minseok. Sugar daddys nie istnieją.

Przyglądałem się uważnie swojej postaci w lustrze, zastanawiając się, czy Chennie chciałby, abym chodził po mieszkaniu tylko w jedwabnym, czarnym szlafroczku z koronką na dole. A może lubi inny kolor? Tylko jaki?

Podrapałem się po głowie i szybko wsunąłem pudełko do pierwszej lepszej szafki. Podszedłem do drzwi i nasłuchiwałem przez dłuższy czas. Ostrożnie otworzyłem zamek i wysunąłem głowę, rozglądając się po ciemnym mieszkaniu. Na palcach przemknąłem na korytarz do kartonów, aby zacząć w nich grzebać. Chciałem sprawdzić, jaki kolor przeważa w jego ubraniach, ale porzuciłem ten pomysł tak szybko, jak zauważyłem jedną z jego białych koszul. Zboczeniec mruknąłem do siebie, pozwalając, aby jedwabna tkanina zjechała po moim ciele na podłogę. Jej miejsce zajął zaraz dosyć sztywny materiał, ale za to przesycony ulubionymi perfumami Dae.

|xiuchen| i need some sugarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz