Rozdział 1 : I tu zaczynają się kłopoty

185 14 3
                                    

13 sierpnia 

Leżałam na łóżku i z uśmiechem rozglądałam się po pokoju. Przez duże okna wpadało mnóstwo słońca, przez co wszystko wydawało się takie ciche, leniwe i uśpione. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na budzik stojący na szafce między książkami, słuchawkami, świeczkami i mnóstwem innych rzeczy. Wskazywał 8.47. Opadłam na łóżko i westchnęłam cicho zastanawiając się nad tym, co przyniesie dzisiejszy dzień. Już miałam wstawać, kiedy do pokoju wpadły Kornelia i Karolina - siostry bliźniaczki, moje przyjaciółki i współlokatorki zarazem. 

- Co się stało? - spytałam od razu, widziałam jak kipią z ekscytacji. 

- Robimy imprezę, dzisiaj, tutaj! - wykrzyczały jednocześnie. Usiadłam po turecku, patrzyłam to na jedną, to na drugą. Potrzebowałam chwili, żeby przyswoić informację. 

- Co? - to było jedyne co dałam radę z siebie wydusić - Dlaczego? To znaczy...Dlaczego dzisiaj? - spytałam zdezorientowana - Nie mogłyście mówić trochę szybciej? 

- A niby dlaczego miałybyśmy to robić? - spytała Karolina i przeczesała swoje blond włosy dłonią -  Po za tym wpadłyśmy na ten pomysł dzisiaj rano.

- No nie wiem, może dlatego, że jak już chcecie coś robić to mamy mało czasu, to raz, dwa, ja wcale nie muszę mieć ochoty na imprezowanie, a trzy, dobrze wiecie, że nienawidzę nieplanowanych rzeczy. 

- No dobra, już trudno. Ale masz ochotę na imprezowanie, prawda? - spytała Kornelia i spojrzała na mnie z nadzieją, a ja się skrzywiłam. 

- Nie za bardzo - odpowiedziałam zgodnie z prawdą wywołując ogólne rozczarowanie - ale mogę wam pomóc - dodałam szybko, a dziewczyny chętnie przyjęły propozycję. 

***

Po dwóch godzinach robienia zakupów nareszcie mogłam wyjść z supermarketu. Zostało mi jeszcze załadowanie wszystkiego do auta, odłożenie wózka i mogłam wracać do domu. Nienawidzę, kiedy inni wysyłają mnie do sklepu i to w dodatku samą. Nadal miałam przed oczyma obraz grubej  zirytowanej kasjerki, która pewne ma mnie za alkoholiczkę. Boże, czym ja się przejmuję? Naprawdę mnie obchodzi co pomyślała sobie ta kobieta? 

Nie miałam czasu na dalsze rozmyślanie nad całą sytuacją, bo rozdzwonił mi się telefon. Szukanie go trochę mi zajęło, ale wreszcie odebrałam. 

- No hej Emi, co tam? - zaczęłam rozmowę i próbowałam znaleźć klucze do auta. 

- No cześć, co dzisiaj robisz? 

- Właśnie wracam z zakupów, a potem pomagam bliźniaczkom w ogarnięciu imprezy, którą sobie wymyśliły dzisiaj rano...Rozumiesz to? Dzisiaj rano, na dzisiaj, w naszym mieszkaniu...To...Niepojęte - Próbowałam się skupić, żeby nie zgubić kluczyków z zasięgu wzroku. Były na samym dnie torby, a trzymając telefon między policzkiem i ramieniem nie byłam w stanie ich dosięgnąć. 

- A nie chcesz wpaść do nas dzisiaj wieczorem? - spytała zaciekawiona. 

- Hmm...W sumie miałam zamiar się gdzieś ulotnić kiedy skończę pomagać dziewczynom...Miałabyś coś przeciwko, gdybym zadzwoniła do ciebie za jakieś piętnaście minut? Znajdę tylko kluczyki i zapakuję rzeczy do samochodu, oki? 

- Jasne, czekam - odpowiedziała i się rozłączyła. Schowałam komórkę do tylnej kieszeni jeansowych spodenek i zajęłam się resztą. 

Oddzwoniłam do Emilii po dwudziestu minutach. 

- To jak? Wpadasz? - spytała od razu.

- Raczej tak - odpowiedziałam po chwili - mam coś ze sobą zabrać? 

Ciągły wybór (✔)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz