21 Grudnia
Siedziałam na walizce i nerwowo stukałam paznokciami o kolano. Było mi strasznie gorąco, a jedyne co miałam ochotę zrobić, to wziąć letni prysznic i wpakować się do łóżka.
- Dlaczego to musi się dziać za każdym razem? - spytał głośno Maciek i nerwowo podrapał się po karku.
- To postanowione. Następnym razem jedziemy bez ciebie - mruknął gniewie Tomek i rzucił mi przepraszające spojrzenie. Lekko wzruszyłam ramionami i zajęłam się patrzeniem na innych ludzi.
Przed chwilą minęła pierwsza nad ranem, a tłum był niesamowity, ale nie powinno to nikogo dziwić, bo są święta. Wszędzie wisiały lampki choinkowe, gwiazdki i podrobione piernikowe ludziki z kartonu. Dopełnieniem tego wszystkiego byli pracownicy z elfimi czapkami, z czego jeden robił za mikołaja. Maluchy plątające się po lotnisku były wniebowzięte. Westchnęłam cicho i odwróciłam się do chłopaków. Dziewczyny poszły dowiedzieć się czegokolwiek na temat naszego odwołanego lotu. Mi kazały pilnować męskiej części grupy, zupełnie jakby mieli roznieść wszystko wokół.
- Możemy pogadać? - spytał Tomek siadając na siedzeniu znajdującym się najbliżej. Znów odpowiedziałam wzruszeniem ramion.
Jeśli musiałam, to niech będzie, ale mówiąc szczerze miałam dość ostatnich dwudziestu czterech godzin. Byłam wściekła i gdyby można było mordować spojrzeniem, to moi znajomi już dawno byliby martwi.
- Bardzo mi przykro, że tak się stało. Naprawdę chciałem cię tam zabrać... -
- Przestań się tak płaszczyć, nie masz u niej szans, a do tego gadasz jak jakiś potłuczony - wtrącił się Maciek i rzucił w Tomka wełnianą czapką.
- Spoko, nie ma sprawy, przecież nie masz wpływu na śnieżycę - odpowiedziałam najspokojniej jak umiałam, próbując ukryć tlący się we mnie żal.
- Nie gniewasz się?
- Nie...Emmm, mam być szczera, czy miła?
- Szczera i miła, ciekawe jak wybrniesz - odpowiedział za niego Maciek, obaj zaczęli mi się przyglądać. Westchnęłam cicho i zamyśliłam się na chwilę.
- Sorki chłopcy, ale nic z tego. Lepiej posłuchajmy co mają do powiedzenia dziewczyny - odwróciłam ich uwagę wskazując na zbliżające się koleżanki.
- Bardzo nam przykro, ale nikt nie jest w stanie zatrzymać szalejącej pogody. Na szczęście zwrócą nam pieniądze i być może dostaniemy jakieś vouchery. A teraz zostaje nam zwinąć manatki i wracać do domów.
Wszyscy jęknęli z niezadowoleniem. Właśnie zmarnowaliśmy cztery godziny naszego cennego życia na siedzenie wśród tłumów i nudzeniu się.
- Ale ja nie chcę wracać do domu...Babcia Matylda przyjeżdża za sześć godzin ze swoim wkurzającym psem. Nie zniosę tego, nie dzisiaj.
- To ta od obrzydliwych cukierków?
- Mhm. Będzie je wszystkim wciskać, tak samo jak swoje cudowne porady. "Wnusiu, ale żeby znaleźć sobie chłopaka musisz to i tamto", "Wnusiu nie możesz chodzić bez makijażu, bo jak cię jakiś chłopak zobaczy, to ucieknie", "Wnusiu, jak chcesz zatrzymać przy sobie faceta, to musisz umieć gotować i dobrze wyglądać". Ble, ble, ble - nie lubiłam swojej babci, ponieważ to mama mamy, a jak wiadomo, moja mama nie należy do miłego towarzystwa. Jest raczej szczera i bezpośrednia, chociaż ostatnio się stara.
- To może pojedziesz ze mną na dwa dni do Szczecina? Będziesz miała czas, żeby przygotować się psychicznie na rodzinną wigilię - zaproponował Tomek kiedy wszyscy staliśmy na parkingu, a Maciek pakował bagaże do swojego auta.
CZYTASZ
Ciągły wybór (✔)
Teen FictionZuza większość wakacji spędziła na próbie uporządkowania swojego dotychczasowego życia i nabrania do niego pewnego dystansu. Kiedy zaczyna myśleć, że wszystko jest takie, jak być powinno okazuje się, że los ma dla niej kilka niespodzianek. Trzy tyg...