Rozdział 2: Sprawa załatwi się sama, o ile...

90 10 1
                                    

Siedziałam z Tomkiem ponad dwie godziny. Mój stres malał, ale i tak czułam się dosyć dziwnie w jego towarzystwie. Był jakiś...Inny. Rozmawiał ze mną o wszystkim i o niczym tak naprawdę, jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło. Może już zapomniał, tak jak zrobiłby każdy normalny człowiek? 

- A może w tym roku wybrałabyś się z nami? Lecimy do Hiszpanii. W każdym razie jest taki plan. 

Poczułam się zbita z tropu i gorączkowo szukałam wymówki, jednak okazało się to być zbyt trudne jak na takie warunki. 

- Nie wiem, zobaczymy - oznajmiłam po chwili. Zauważyłam na jego twarzy cień rozczarowania. 

- Mam nadzieję, że jednak się zdecydujesz - odpowiedział i puścił mi oczko. Przewróciłam oczami. Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. Przecież oboje wiemy, że nigdzie się z nimi nie wybiorę. 

- Jak się bawicie? - spytała Emilia siadając obok Tomka na ławce - Mam nadzieję, że dobrze. A, Zuza, Janek cię szukał, widziałam go gdzieś na dole jak coś...

- Janek? - spytałam zdziwiona - Ten sam Janek, który nie chodzi na prawie żadne imprezy? Jakim cudem ci się udało? 

- To nie było takie trudne, uwierz - odparła i posłała mi znaczące spojrzenie - Powinnaś do niego iść - ponagliła. Po raz kolejny tego wieczoru przewróciłam oczami.

Wstałam z zamiarem poszukania czegoś do picia, bo od tego całego gadania zaschło mi w gardle. Nie zdążyłam dojść do stolika, kiedy ktoś złapał mnie za rękę i pociągnął na parkiet. Nim się obejrzałam znajdowałam się w środku tańczącego tłumu, w objęciach Maćka. Widząc moją niezbyt zadowoloną minę szeroko się uśmiechnął. 

- Wyluzuj, nie będzie tak źle! - Krzyknął i zaczął mną obracać. 

Po dwóch piosenkach podziękowałam Maćkowi za taniec i wyruszyłam z ponowną misją dotarcia do jakiegoś napoju. Trudno było mi się przyznać samej przed sobą, ale chłopak miał rację, odpuściłam i naprawdę zaczynałam się dobrze bawić, a po wypiciu lemoniady czułam się jeszcze lepiej. Co za ulga! Odstawiłam pustą szklankę na bok i wróciłam do swoich znajomych. Wszyscy wyglądali na zadowolonych, część z nich zdążyła się już nieźle upić, a druga część na zmianę tańczyła lub rozmawiała. 

- Co tam? - spytałam ogół, przysiadając się do nich. 

- A nic ciekawego, obgadujemy cię - zaśmiała się Dominika popijając drinka - W sumie to nie, jak się o tobie rozmawia, to jest bardzo ciekawie - dodała po chwili i wywołała falę śmiechu. 

- Nie wiem co cię tak bawi, taka jest prawda. Twoja osoba roztacza wokół siebie wiele wątków - odezwał się Kacper. 

- Tak, dokładnie. Kacper ma rację - zawtórował mu Paweł. 

- O co wam chodzi? Jakie wątki? O czym my w ogóle mówimy? - spytałam zdezorientowana marszcząc brwi. 

- Rozmawiamy o tobie. A co do wątków, to...Hmm...No na przykład ty i Tomek, albo ty i Janek, albo dlaczego siedzisz tutaj z nami, a nie na imprezie w swoim mieszkaniu? - odpowiedziała Ola. 

- Co wy sobie znowu uroiliście, hm? - spytałam z przekąsem. Prawda była taka, że w naszej paczce przeważały pary, ja byłam sama, więc moi kochani znajomi tworzyli rożne teorie spiskowe specjalnie dla mnie. Czasami było to zabawne, a momentami miałam ochotę ich wszystkich wymordować. - Nie potrzebuję waszej pomocy w tej kwestii, ile jeszcze razy mam wam to powtarzać? 

- Pamiętaj, że już nie potrzebujesz. Sprawa załatwi się sama, o ile nie spierdolisz - zaśmiała się Marta, która pojawiła się nie wiadomo skąd - Janek cię szuka. 

Ciągły wybór (✔)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz