Rozdział 12: Powiedziałeś już dość.

44 5 0
                                    

1 Grudnia

Spadł pierwszy śnieg. Nie wyglądało to zachęcająco, a wstanie z łóżka graniczyło z cudem. Po kilku minutach wewnętrznego monologu "wstać, czy nie wstać?" niechętnie powlokłam się do łazienki żeby się ogarnąć. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam jasne spodnie z wysokim stanem i chabrowy sweterek w białe kropki, po czym umyłam zęby i zrobiłam lekki makijaż  Po dziesięciu minutach plecenia włosów moja cierpliwość się skończyła. Zostawiłam je rozpuszczone. Z głębin szafy wyciągnęłam ciemnozieloną kurtkę i czarny zimowy komplet, który tak naprawdę nie był kompletem, bo brakowało jednej rękawiczki. No ale mówi się trudno, z resztą temperatura nie mogła spaść aż tak...

Myliłam się. Było zimno. Za zimno. Na szczęście na drodze nie było lodu i mogłam spokojnie dotrzeć do szkoły samochodem, co wywołało ogólne zdziwienie w naszej paczce. 

- Niby wiedzieliśmy, że masz prawo jazdy i swój samochód, ale jakoś nie potrafiliśmy połączyć tych dwóch faktów, a co dopiero wyobrazić ciebie za kierownicą - wyjaśnił mi Marcel kiedy spotkaliśmy się na parkingu.

- No widzisz, już nie musicie sobie tego wyobrażać - zaśmiałam się i zamknęłam auto.

***
Numer nieznany : Pamiętaj o czym ci mówiłam! 

Ja : Kim jesteś? O czym mam pamiętać??

Numer nieznany : Odwal się od niego. 

Ja : Od kogo? 

Numer nieznany : Jeśli tego nie zrobisz, zniszczę cię!

Ja : Kim jesteś i czego ode mnie chcesz?! 

***

- Matko! Niedługo nie będziemy się mieścić przy tym stoliku - marudził Paweł siadając między Martą i Jankiem. 

- To ja sobie pójdę - stwierdziłam i zaczęłam wstawać. Zatrzymała mnie ręka Marcela, gwałtownie ciągnąc mnie za łokieć w dół. 

- A tobie co? - spytała i posłała Jankowi znaczące spojrzenie. 

- Nic - powiedziałam stanowczo. 

- Widać, że coś z tobą nie halo - stwierdziła Ola podnosząc wzrok znad podręcznika od biologii - Widzimy się jutro wieczorem, u mnie. Zrobimy sobie babski wieczór - zarządziła blondynka zadowolona ze swojego pomysłu.

- I przez całą noc będziecie oglądać filmy, gadać o tym jacy faceci są okropni i wymyślać kolejne powody żeby się obrażać? - zapytał Paweł spoglądając na milczącą i najprawdopodobniej obrażoną Martę. 

- Tak. Dokładnie tak - odezwała się Marta akcentując każde słowo. Atmosfera przy stole zgęstniała. 

- Dobra, ja idę po wodę, chcecie coś? - zapytałam. Tak naprawdę nie chciało mi się pić, tylko szukałam powodu, żeby oderwać się od towarzystwa. 

- Ja poproszę, sok malinowy - odezwał się Janek. 

- Ja już pójdę - stwierdziła Marta. Za nią poszedł Paweł. Chwilę później nie było też Marcela i Oli. Kacpra i Beaty nie było w szkole, więc Janek siedział sam, ale nie trwało to długo, bo dosiadł się do niego Artur, kolega z drużyny.  

Kiedy stałam w kolejce patrzyłam na chłopców, a właściwie na ich plecy. Żywo o czymś rozmawiali i gestykulowali, najprawdopodobniej o meczu, który miał się odbyć w sobotę po południu. Na dźwięk sms'a wzdrygnęłam się. Przez cały dzień starałam się nie myśleć o dziwnych wiadomościach, które dostałam rano. 

Ciągły wybór (✔)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz