13. Atak

2.2K 104 8
                                    

Samira wyszła do faraona, a ja ju dostawałam szału. Kiedy tylko zniknęła nam z oczu Faiza rozpoczęła swój atak. Najpierw tylko patrzyła i szeptała z innymi kobietami, a to jeszcze mogłam znieść. Nie obchodziło mnie to, co mówi, dopóki nie zaczęła bezpośredniego ataku.

- A więc ty miałaś być wcieleniem... - zaczęła podchodząc do mnie swoim kołyszącym krokiem. Usiadła przy mnie, jakbym ją zaprosiła. Nie odpowiedziałam jej, nawet na nią nie spojrzałam. W duchu modliłam się do Hathor, żeby Samira wróciła jak najszybciej. - Jak to jest możliwe, że jeszcze nie byłaś u faraona? Dlaczego nie słyszę o znalezieniu królowej? Hm...

Ostentacyjnie pukała się po brodzie, jakby była mędrcem rozprawiającym o wszechświecie.

- Może ktoś się pomylił...? - kontynuowała swój wywód, a ja czułam, że już długo nie wytrzymam. Powstrzymywała mnie tylko myśl, że Faiza prowokuje mnie specjalnie. - A może po prostu jesteś oszustką...

Odwróciłam się do niej unosząc brwi. Jej prowokacja zaczęła działać.

- Jesteś nią, Imtithal? Busajno? Czy to twoje prawdziwe imiona? Może oszukałaś nas wszystkich, hm? - spytała, nachylając się w moją stronę i mrużąc oczy. Kobra zaatakowała.

- Faiza - odparłam. - ...znaczy zwyciężczyni. Ale jakoś nie mogę tego pojąć. Co zwyciężyłaś? Bo jak na razie jesteś dziwką faraona, a to nie jest tytuł, którym chciałabym się szczycić. - stwierdziłam ironicznie.

Na jej twarzy pojawiła się wściekłość. Wiedziałam doskonale, że chce się na mnie rzucić, ale wiedziałam też, że nie zrobi tego. Mimo wszystko miała dobrą taktykę i zaatakowanie mnie fizycznie oznaczałoby jej słabość. Szkoda tylko, że ukazała ją już w momencie, w którym usiadła obok mnie.

Postanowiłam prowokować ją dalej.

- Przepraszam, ale może się mylę. Nie wiem jak to jest w twoim Egipcie, ale w moim dziwka faraona to co najmniej obraza.

- Ty też nią jesteś! - próbowała się bronić. Kątem oka zobaczyłam, że większość kobiet ucichła i z zainteresowaniem przyglądała się nam. Dobrze. Niech zobaczą, kto jest niestabilny.

- Tak, ale ja się tym nie szczycę, o zwyciężczyni.

Niektóre kobiety zaśmiały się cicho, a Faiza wściekła się jeszcze bardziej. Wstała ze złością.

- Kiedy zostanę królową ciebie pierwszą każę zarżnąć ku uciesze tłumu. A kiedy będziesz martwa przejdę po twoim truchle jak po dywanie, dopóki cała twoja krew nie wypłynie na piaski Egiptu! - zagroziła, warcząc niczym dzikie zwierzę.

- Dość brutalne zagranie, o zwycięska. Myślę, że jako królowa chodzenie po zwłokach innych kobiet będzie twoim głównym zadaniem.

Znów rozległy się śmiechy. Wstałam, by być na równi z nią.

- Zostań królową, Faizo, niech nie stoi ci na drodze. nawet ja. Więc przestań traktować mnie jak wroga, bo nim nie jestem. Stanę się nim jednak, jeżeli jeszcze raz usiądziesz obok mnie. - powiedziałam i znów opadłam na poduszki odwracając od niej wzrok. Nie powiedziała już nic i wróciła na miejsce. Wiedziałam, że nie zamierzała odpuszczać. Wygrałam teraz, ale jeszcze nadciągnie i musiałam być na to gotowa.

Samira wróciła niedługo potem. Minę miała zaciętą i nieco zmartwioną. Wszystkie to zauważyłyśmy, ale to Faiza podeszła do niej jako pierwsza.

- Wszystko w porządku?- spytała. - Coś złego z faraonem?

- Nie, faraon czuje się wyśmienicie. - opowiedziała Samira.

- Skąd więc ta mina?

- Imtithal, faraon chce cię bezzwłocznie widzieć. Natychmiast.

Zamarłam, Faiza również. Spojrzała na mnie z nienawistnym spojrzeniem i wiedziałam już, że przeklina mój żywot u wszystkich Bogów.

- Mnie? - spytałam, wstając z poduszek. - Jesteś pewna?

- Tak, jestem. Idź do niego. Zaprowadzę cię.

Minęłam Faizę i udałam się za Samirą. Jeżeli wcześniej mnie nienawidziła, teraz już nie miałam szans na rozejm.

- Dlaczego ja? - spytałam, kiedy szliśmy korytarzem. - Nie chciał Faizy? Kiedy cię nie było trochę się pokąsałyśmy, ale teraz ona nie będzie już prowokować - ona zje mnie żywcem.

- Przykro mi, ale to nie moja wina. Musisz z nią walczyć, pokazać jej, że nie jest jedyną dziwką w haremie.

- Mam więc zachowywać się jak ona?

- Nie, jasne że nie. Masz atakować jeszcze bardziej. - powiedziała Samira i zostawiła mnie pod wielkimi drzwiami haremu. Rozległ się stukot włóczni o podłogi, a potem drzwi otwarły się, ukazując wnętrze.




Marhaba!

Nie wiem nawet od czego zacząć. Może jak zwykle was przeproszę, że nie dodaję rozdziałów, ale tym razem mam całkiem logiczne wyjaśnienie.

Otóż w ostatnim czasie moje życie uległo zmianie. Jak już pewnie niektórzy wiedzą chodzę do Liceum Plastycznego. W ostatnim czasie dyrektor i nauczyciele dowiedzieli się o moich charakteryzacjach i zaczął się szał. Zostałam promocją szkoły, będę angażowana do przedstawień, ale to jeszcze nic. 19 grudnia wystąpię w telewizji. Nadal jest to dla mnie coś szokującego, coś w co nie mogę uwierzyć, ale to właśnie będzie się działo.

Właśnie przez to opuściłam Wattpada na trochę. Nie obiecuję, że wrócę tutaj dwoma rozdziałami na tydzień, ale postaram się wstawiać je regularnie.

Mam nadzieję, że mi wybaczycie, bo ostatnio chodzę cała w stresie, zabiegana, ale muszę się trzymać, bo można powiedzieć, że walczę o swoją przyszłość.

Co do rozdziału, no nie jest on taki, jakiego bym pragnęła, ale cieszę się, że udało mi się napisać cokolwiek.

Pozdrawiam ;*

✔Egipcjanka I Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz