25. Przygotowania przedślubne

2.4K 116 44
                                    

W Egipcie dawno nie było zaślubin faraona. Nie takich organizowanych na tak wielką skalę. Zazwyczaj była to uroczystość przeznaczona dla rodziny faraona, a także urzędników i kapłanów. Czasami pojawiali się bogaci Egipcjanie, ale nigdy nie robiono tego poza murami zamku.

Pozycja Ramzesa XIII nie była zbyt dobra. Lud kwestionował jego władzę i wytykał nieudolność. Musiał więc pokazać, że jest godny i gotowy sprawowania władzy.

Dlatego naszą przysięgę mieliśmy sobie złożyć na oczach wszystkich mieszkańców Egiptu. To właśnie tam miałam być przedstawiona jako Wcielenie i królowa.

Nie mieliśmy też zbyt wiele czasu. Sarijah wyznaczył datę, kiedy to gwiazdy będą ustawione najkorzystniej. Stwierdził jednak, że im szybciej tym lepiej i żadne gwiazdy nie sprawią cudu. Mieliśmy więc niecałe dwa tygodnie na zorganizowaniu wszystkiego tak, jak należy.

Oczywiście nie byliśmy w tym sami. Pracowało nad tym mnóstwo ludzi, stale kręcących się po pałacu. Kiedy ich mijałam pochylali głowy w geście szacunku, lub pozdrawiali. To było dziwne, ale musiałam się do tego przyzwyczaić. Miałam być ich panią, to miało stać się codziennością.

Z faraonem widywałam się rankami i wieczorami. Całe dnie spędzaliśmy osobno, każdy zajęty własnymi obowiązkami. Oczywiście z nas dwóch to on miał więcej pracy - musiał decydować o sprawach w kraju, a jednocześnie o tym, jakie dania będą podawane na uroczystości. Oprócz tego starał się opanować zamieszki, a także zdecydować co zrobić z haremem. No i pozostawała sprawa Faizy i Tannesa. Oboje jednak zgonie uznaliśmy, że nimi zajmiemy się po zaślubinach.

Co w takim razie należało do moich obowiązków? Niewiele. Głównie chodziłam na przymiarki mojego stroju, wybierałam kolory poduszek i zasłon... Wszystko to, do czego faraon nie miał głowy.

Co do przymierzania strojów... Nie było to dla mnie tak przyjemne, na jakie się mogło wydawać. W ciągu kilu dni miałam na sobie więcej ubrań niż w ciągu całego życia.

Specjalnie na tę okazję w jednej z pustych komnat stworzono ogromną garderobę pełną ubrań i biżuterii. Na początku byłam podekscytowana widząc jak wiele tego było. Mimo wszystko byłam kobietą, więc lubiłam się stroić i czuć się ładna. Szybko jednak moje podekscytowanie przeszło w zmęczenie i ostatecznie irytację. Myślałam, że sama zdecyduje co chcę założyć, ale okazało się, że nie mam zbyt wiele do gadania. O wszystkich decydowała Abla. To jej słuchały wszystkie służące, ja mogłam tam tylko stać i wyglądać.

Po przymierzeniu kolejnej kreacji, równie ciężkiej co gustownej, miałam dość. Było mi gorąco, ciało miałam zdrętwiałe i kręciło mi się w głowie.

- Czy możemy zrobić przerwę? - zapytałam patrząc na Ablę. Siedziała przede mną wachlowana przez jedną z służek.

- Dopiero ją przymierzyłaś. - oznajmiła. - Nie bądź marudna, musimy dobrze dobrać strój.

Zacisnęłam zęby. To nie ona stała po środku dusznego pokoju w ciężkim materiale. Gdybym leżała ta jak ona, nie musiałabym marudzić.

Kolejny raz zakręciło mi się w głowie. Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy. Musiałam wytrzymać jeszcze trochę.

- Zadusisz mi małżonkę, matko, zanim w ogóle mi cokolwiek przysięgnie. - usłyszałam za sobą głos faraona. Chciałam się obrócić, ale kreacja zdecydowanie mi to utrudniała.

- Nie trwóż się synu, nie pozbędę się królowej, na którą tyle czekamy. - odparła i wstała. Teraz wszyscy byli z tyłu mnie i zupełnie nie widziałam co się dzieje. - Ale nie możemy pozwolić sobie na niedociągnięcia. Oczy Egiptu skierowane będą na nią, musi wyglądać idealnie.

✔Egipcjanka I Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz