- Nadal mi się to nie podoba. - oznajmił mi faraon, kiedy następnego dnia szykowałam się do wyjścia z pałacu. Może zabrzmi to dziwnie ale chciałam wyglądać dobrze. Nie byłam poza pałacem kilka miesięcy, nie wiedziałam ja bardzo zmienił się Egipt. Poza tym miałam iść na grobowiec rodziców, więc chciałam wyglądać porządnie. I może dla kogoś wydaje się to nienormalne, ale dla mnie to było coś wielkiego.
- Przecież ci nie ucieknę. - zapewniłam go.
- Nie tego się boję. - mruknął i podszedł do mnie owinął swoje ramiona wokół mojej tali i ucałował delikatnie. - Nie chcę się z tobą rozstawać.
- Ja też nie, ale muszę to zrobić. Obiecuję, że postaram się wrócić przed zachodem słońca.
- Dobrze, najdroższa. - westchnął i znów mnie pocałował, tym razem o wiele mocniej niż za pierwszym razem. - Ale kiedy tylko wrócisz będziesz już zawsze przy mnie.
- Wedle życzenia, faraonie. - uśmiechnęłam się przekornie.
- Panie.- przerwał nam ciężki głos strażnika. Spojrzałam ponad ramieniem Ramzesa i zobaczyłam dwóch potężnie zbudowanych mężczyzn, ubranych w zwykłe tuniki, aby wtopić się w tłum. Cóż, szkoda tylko, że będą górowali nad większością mieszkańców.
- Czy ty wybrałeś największych facetów w całym Egipcie? - spytałam, spoglądając na faraona z rozbawieniem.
- Nie, no skąd. - zrobił minę niewiniątka. - Sami się jakoś nawinęli...
- Mhm... Jasne.
- Oj, nie gniewaj się. Musisz być bezpieczna, a kiedy mnie nie będzie przy tobie, ci mili panowie o to zadbają. - położył dłoń na moim policzku. - Niech Bogowie nad tobą czuwają, Imtithal.
- Nad tobą również, Ramzesie. - odsunęłam się od niego i uśmiechnęłam delikatnie. Kiedy byłam już przy drzwiach odwróciłam się. Nadal stał w tym samym miejscu wpatrując się we mnie intensywnie. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i ruszyłam poza mury pałacu.
Spodziewałam się czegoś innego. Oczekiwałam, że kiedy zobaczę Egipt ponownie, zaskoczy mnie jego widok. Że poczuję tęsknotę i radość. Tymczasem nic się nie zmieniło. Jak gdybym w ogóle nie została zamknięta w pałacu. Co więcej nie poczułam nic, prócz chęci powrotu do pałacu. Mimo, że nie mieszkałam już pomiędzy ludźmi Egiptu, nadal pozostawałam Egipcjanką.
Idąc pomiędzy innymi nit na mnie nie spoglądał. Nikt nie plotkował. Nie zauważali mnie. A przecież już niedługo miałam zostać ich królową, najważniejszą kobietą państwa. Wydawało mi się jak gdyby pałac był zupełnie innym światem.
Nie wiedziałam, gdzie pochowani byli moi rodzice. Wiedziałam natomiast, że Tennes będzie wiedzieć. Jego dom był niedaleko mojego. Postanowiłam przejść obok niego, a właściwie jego zgliszczy, by chodź na chwilę przypomnieć sobie jak było kiedyś. Nie wiedziałam jak bardzo spłonął, ale byłam gotowa to ujrzeć.
Pierwsze, co mnie zdziwiło to to, że dom nadal stał. Pomyślałam jednak, że może po prostu go odbudowano. Poza tym ewidentnie ktoś tam mieszkał. Postanowiłam podejść bliżej, ale z każdym krokiem czułam, że coś jest nie tak. Mogłam się mylić, ale z wnętrza domu dochodził głos... mojej mamy. Na początku myślałam, że być może w gwarze coś mi się przesłyszało, ale im bliżej domu byłam, tym bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że w środku jest moja rodzicielka! Wiedziałam, że to niemożliwe, ale kiedy ujrzałam jej postać gdy wychodziła na zewnątrz kolana się pode mną ugięły.
To była ona. Żyła. Moja rodzicielka, mama, żyła. Stałam w miejscu wpatrując się w nią. Łzy zamazywały mi obraz i spływały po twarzy. Miałam miliony pytań, ale nie potrafiłam się ruszyć. Sparaliżowana stałam więc na środku drogi, dopóki i ona nie wyczuła mojej obecności. Obróciła się w moją stronę, a kiedy mnie ujrzała zamarła ta samo jak ja. Podniosła dłoń do ust, a jej oczy wypełniły się łzami.
CZYTASZ
✔Egipcjanka I
Romanzi rosa / ChickLitBył rozpieszczonym władcą Egiptu. Królem, który dostawał to czego chciał, samemu nie dając nic. Ja pragnęłam tylko osiągnąć swój cel. Nie wiedziałam tylko, że może się on zmienić. On zapragnął mnie. Ja pragnęłam by zginął. Wpadłam w jedną z okropn...