1

12.2K 249 12
                                    

- Daphne! - usłyszałam nawoływania mojego chłopaka. Natychmiast się odwróciłam, wpadając prosto w jego ramiona. Chodzę do 3 klasy liceum, mam grupkę wspaniałych przyjaciół i cudownego faceta, który jest sportowcem. Może nie kapitanem drużyny sportowej, ale też jest całkiem niezły. No i super z niego ciacho. Znam go dokładnie od 8 roku życia. Jesteśmy razem, odkąd oboje skończyliśmy 12 lat. Wiem, że to Nicolas zostanie moim mężem i ojcem naszych dzieci. Mamy zaplanowaną już całą przyszłość, co jest przepiękne. Oboje chcemy studiować prawo na Harvardzie. - Skarbie, wracasz do domu?
- Tak. Mam już koniec zajęć. - odpowiedziałam. - Idziesz na trening?
- Tak, jak zawsze. Muszę trenować. - zaśmiał się. Nico był słodkim, dobrze uczącym się chłopcem. Niestety naszą sielankę przerwał nie kto inny, jak Dylan. Pieprzony dupek, który niszczy moje życie, od urodzenia. Nasi rodzice są najlepszymi przyjaciółmi i spędzają ze sobą maksimum czasu. Jego dom jest dokładnie na przeciwko mojego. Dylan na dodatek jest najlepszym kumplem Nico. Dylan jest osobą, która mnie nienawidzi. I vice versa.
- Spieprzaj stąd, żmijo. - warknął. - Chcę pogadać z kumplem.
- Dylan, nie mów tak do mojej dziewczyny. Proszę. - ucałowałam policzek Nicolasa, ze specjalnym przeciąganięciem. Dylan był jeszcze bardziej rozzłoszczony. Kopnęłam go w kostkę i śmiejąc się, uciekłam do domu. Sądzę, że Dylan był taki ze względu, że jego rodzice są bajecznie bogaci. Chociaż moi też i nie postradałam zmysłów. Z westchnięciem czekałam na autobus. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. To Coco. Moja najlepsza kumpela.
- Hej, kiciu, co robisz? - zapytała wesoło. Coco w przeciwieństwie do mnie była strasznie wyluzowana i totalnie nie interesowała się nauką. Obecnie jest na wakacjach. W środku roku szkolnego. Roku szkolnego, który kończymy ważnymi egzaminami na studia.
- Wracam do domu. Dziś jest strasznie zimno, brr. - Colette zaśmiała się. - Jeszcze Dylan. Nie znoszę go.
- Co znowu zmalował ten dupek? Gdyby nie był tak głupi, to od razu bym go schrupała.
Przewróciłam mimowolnie oczyma.
- Mam dość jego ubliżań. Prośby Nico też nie robią na nim wrażenia. Myślę, że powinnam być dla niego jeszcze większą suką, niż jestem. - mruknęłam, wsiadając do autobusu.
- Daph, Ty już gorsza być nie możesz. Dziwię się, że Dylan to znosi. - zaśmiałam się z tego, co powiedziała Coco. - Muszę już kończyć. Pogadamy jutro, pa.

- Daphne, skarbie, zejdź na dół. - mama krzyknęła. Totalnie nie miałam ochoty nigdzie złazić, ale nie mogłam jej odmówić. To w końcu moja mama. Zbiegłam po schodach i wpadłam do kuchni, gdzie siedziała mama, tata oraz rodzice Dylana. No i on. Zmrużyłam oczy, chcąc pokazać mu, jak bardzo go nieznoszę.
- Chcielibyśmy, aby Wasze relacje się oczyściły. - zaczęła moja mama.
- Dlatego też wyjeżdżacie na miesiąc do miejsca, w którym będziecie zdani tylko na siebie. Bez telefonu, bez pieniędzy. Wyspa, na której będziecie sami, we dwoje. - dokończyła mama Dylana.
- Co? - zapiszczałam. - Mamo, nie możesz mi tego zrobić. Nie będę już nigdy obrażać Dylana, ale błagam, nie wysyłaj mnie, gdziekolwiek to jest. Co z Nico? Nie mogę go zostawić!
- Nicolas ma Cię w dupie, Ty mała kretynko. - Dylan głośno się roześmiał, ale jego mama uderzyła go pouczająco w plecy.
- Tatusiu, powiedz coś. - poprosiłam. Ale on poparł mamę. Jestem skończona.
- Kochanie, mama ma rację. Wyjazd jest dobrym pomysłem dla Waszej dwójki. Nauczycie się ze sobą rozmawiać.
- Kiedy jest ten niby wyjazd? - zapytał Dylan.
- Jutro rano.
- Nie ma mowy. - krzyczałam dalej. - Co z moją szkołą? Zaraz mam egzaminy. Może ten dupek Dylan się tym nie interesuje, ale ja chcę dostać się na Harvard. Umrę bez Nico.
- Daphne, przestań. Decyzja jest już podjęta. Jutro o 6 macie samolot. Prywatny samolot, którym polecicie w określone miejsce.

Byłam załamana. Przepłakałam prawie całą noc. Jak oni mogą robić mi coś takiego? Jestem jeszcze bardziej wściekła, że Dylan kiedykolwiek pojawił się w moim życiu. Nienawidzę go jeszcze mocniej. Nico rozmawiał ze mną wieczorem i tłumaczył, że jakoś sobie poradzimy, że on sam nie jest z tego zadowolony, ale nic już nie zmienimy, a on będzie na mnie czekał. Nicolas jest idealnym chłopakiem dla mnie i nie wiem, jak zniosę miesiąc bez niego. Poza tym, miesiąc bez toalety, bez prysznica? Jestem trochę rozpieszczona przez moich rodziców, może nawet trochę więcej, niż trochę. Właśnie wybiła godzina 4, a więc powinnam wstać. Jestem spakowana, zrobiłam to wieczorem. Zabrałam praktycznie wszystkie swoje rzeczy i nie obchodzi mnie, czy coś się nie przyda. Przyda się wszystko, bo nie wiem, gdzie wyląduję. Czy będzie tam ciepło, czy może zimno. Musi być ciepło. Muszę chociaż wykąpać się w morzu albo oceanie. Nie mam pojęcia, jak zniosę towarzystwo tego kretyna. Nie wyobrażam sobie spać na piasku, ani nic z tych rzeczy. Chcę zostać w swoim łóżku, chodzić do szkoły, być z przyjaciółmi i z Nico. Czy rodzice nie rozumieją, że ja i tak nigdy, przenigdy nie dogadam się z Dylanem? To rozpieszczony, zakochany w sobie bachor. Robił mi wielokrotnie krzywdę, ale nigdy nie potrafił przeprosić. Więc dlaczego nie miałabym się odwdzięczyć pięknym za nadobne? Jestem wściekła, jak osa. Pobiegłam z tymi myślami do łazienki, aby wziąć swój ostatni prysznic.
- Miesiąc. - szepnęłam.

Wróg Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz