- Musimy porozmawiać i nie, nie próbuj tego odwlekać. Weź na klatę, chociaż naszą kwestię, błagam, ułatwij mi życie. - wyrzuciłaś, zatrzymując mężczyznę przy wejściu do restauracji.
Tamtego wyjątkowo ponurego wieczoru, odbywała się klubowa Wigilia w Poznaniu. Śnieg padał jak opętany, ludzie gromadzili się w lokalu, a ty już ledwo trzymałaś się na nogach. Nie sypiałaś już parenaście dobrych dni, nie jadłaś, praktycznie nie piłaś. I prawda była taka, że za tym wszystkim stał właśnie kapitan Lecha, który po jednym ze swoich udanych meczów bez jakiegokolwiek pozwolenia po prostu przywarł do twoich ust, wyznając ci uczucie. Całe szczęście, że nie zrobił tego wśród publiki, ale mniejsza, chodziło o sam fakt.
Bo wcześniej byliście ledwo dobrymi znajomymi. Ty pracowałaś na stażu w kadrach klubu, mając z nim jedynie kontakt na terenie swojego budynku pracy, który on faktycznie odwiedzał bardzo regularnie w przeciwieństwie do reszty zawodników. Biegał do ciebie z każdą formalnością, udawał przygłupiego i chociaż od dawna doskonale to wiedziałaś, tamten gest był niespodziewany. W końcu parę razy tylko spotkaliście się poza pracą i najczęściej były to bezsensowne prośby pomocnika o rady dotyczące ubioru, które kończyły się zwykle kawą. A swoją drogą, trzeba było przyznać, że jego wyczucie stylu było naprawdę dobre, więc to po prostu musiało mieć drugie dno. No i miało, ale takie, którego się nie spodziewałaś.
- [T.I.], to naprawdę nie najlepszy moment-.
Zaczął kręcić głową, oczami szukać ucieczki, wiedziałaś to, bo tak wyglądał wasz ostatni tydzień, może nawet dwa tygodnie. A ty miałaś dość, dość niepewności, dość stresu, emocjonalnego bałaganu, jakim przez niego byłaś. Bo spodobał ci się, zaimponował inteligencją, poczuciem humoru, szerokim uśmiechem. Nie był ci taki obojętny.
- A kiedy ten moment nastąpi? - zapytałaś, przerywając mu poirytowana.
- Pięć minut. - niechętnie przystanął na twoje błagania, zdejmując kurtkę i wskazując na pomieszczenia dla personelu, pomiędzy którymi był korytarz w sam raz na prywatną rozmowę.
Gdy już oboje się tam znaleźliście, a pomocnik upewnił się, czy aby na pewno jesteście sami, przeszliście do rozmowy, bardzo poważnej.
- Okej, więc wezmę to na klatę. - rzucił. - Nie umiem dobierać słów, nie umiem mówić ckliwych rzeczy, ale nie potrafię też kłamać i dlatego nie mogłem tak ot spojrzeć ci w oczy. Zaczęłaś dużo dla mnie znaczyć szmat czasu temu, a z każdym dniem to stawało i staje się coraz bardziej uciążliwe. Tamtego dnia nie zapanowałem nad emocjami i sam jestem sobie winien, ale w sumie nie żałuje. Dotychczas nie doznałem niczego lepszego. - faktycznie, mówiąc to, nie uniosły się ani kąciki jego ust, ani jego oczy, nawet nie drgnęły. Po prostu patrzył prosto na ciebie, nie okazując emocji, których miał w sobie tak wiele. Dokonale tłumił je w sobie, zazdrościłaś mu tego.
- I nie mogłeś tak od razu? Nie mogłeś po prostu mi tego powiedzieć, zamiast unikać mnie jak dzieciak? - zapytałaś, dość opryskliwie.
- A co byś powiedziała? „Ja też cię kocham Maciek"? - odparł podobnym tonem. - Nie żartuj, żyjemy w realiach, w których pewnie wpakowałem się między ciebie, a twojego chłopaka. Przepraszam i to się więcej nie powtórzy. Już, możemy iść?
Przewróciłaś oczami, nie dowierzając.
- Wstrzymajmy się od kocham, ale też coś czuję i drobna rada na przyszłość - jeśli będziesz całował jakąś dziewczynę, to dowiedz się najpierw czy ma tego chłopaka, czy nie, bo trochę słabo tak wplątywać się komuś w związek. - odpowiedziałaś.
Następnie tak jak on ostatnim razem, delikatnie popchnęłaś go na ścianę, o którą już wcześniej praktycznie się opierał, a następnie pocałowałaś go. Bez wątpliwości, bez zbędnych słów.
- Nie spodziewałem się tego po tej wyciszonej dziewczynie z kadr. - powiedział, podczas gdy na jego twarzy pojawiał się uśmiech - I przez myśl by mi nie przeszło, że po tych wszystkich beznadziejnych próbach poznania cię, ty chcesz mieć ze mną jeszcze coś wspólnego.
- No, akurat z tym bywało różnie. - zaśmiałaś się.
Wreszcie miałaś wrażenie, że emocje opadły, że nareszcie będziesz w stanie normalnie położyć się spać, nie zadręczając się bezsensownymi myślami. Jemu momentalnie też zrobiło się lżej. Odetchnął, w ciągu sekund się rozpromieniając, uspokajając. Jakby całe napięcie opuściło was podczas pocałunku.
Maciek w reakcji parsknął, chwilę później całkowicie milknąc. Przyjrzał się tobie, powoli analizował coś w głowie, śledząc też każdy ruch twojego ciała.
- Możesz nie być jeszcze gotowa, rozumiem, ale ja jestem pewien jak nigdy, że się zakochałem. Dlatego musimy pójść na parę prawdziwych randek, a zobaczysz, że ty też jesteś.
- Jesteś niemożliwy. - tym razem to ty parsknęłaś. - Ale podoba mi się ten pomysł i chętnie pójdę później zjeść coś normalnego. -bo jedzenie w takim lokalu, organizowane przez klub sportowy było w dużej mierze po prostu zbyt zdrowe, jak na twoje standardy.
- Umowa stoi. - zasalutował i już chcieliście oboje udać się z powrotem do zgromadzonych, gdy nagle on przystanął. - Zapomnieliśmy o twojej szmince i o tyle, co ty jesteś trochę rozmazana, to ja pewnie mam bardzo wyjściowy kolor ust.
Wtedy oboje zerknęliście na łazienkę, która dostępna była tylko dla personelu, jak cały tamten korytarz. I nie mieliście wyboru, bo gdyby zobaczył was ktoś ze znajomych w drodze do łazienki dla gości albo co najgorsze w łazience, to wyglądałoby to dość krępująco. Bo chociaż tylko się całowaliście, nie wszyscy musieli zaraz o tym wiedzieć.
Dlatego bez zastanowienia wparowaliście do pustego pomieszczenia, na wasze szczęście. Ty poprawiłaś makijaż, on usiłował zetrzeć kolor z ust.
I chociaż to wszystko wydawało się takie pochopne, takie zakręcone, gdy razem wróciliście do towarzystwa, kapitan Lecha wydał się o niebo szczęśliwszy. Zerkał na ciebie, rzucał żartami, śmiał się, a to wszystko w ostatnim czasie było dla niego takie nienaturalne. Napięcie naprawdę uleciało z was obojga, ostatnie krępujące, stresujące dni odeszły w niepamięć. A to był jasny znak.
Wzajemnie się uszczęśliwialiście, zarówno wtedy, jak i niedalekiej przyszłości, a to było chyba najcudowniejsze, bo to na tym polega miłość. Na wspieraniu, na poparciu, na poczuciu bezpieczeństwa, zaufaniu, pociągu seksualnym, ale przede wszystkim na szczęściu, które jest bazą do każdej prawdziwej relacji.
_____________
.................nie wiem, ckliwe.
czeka kilka imaginów o piłkarzach lecha, bo w poprzedniej książce była borussia to równowaga musi byćXD! a że kocham no to🤷♂️🤷♂️
jeśli jeszcze nie śpicie to dobranoc!! a jeśli czytacie to w rano czy kiedyś tam to miłego dnia!!💙

CZYTASZ
football season
Fanfictiondruga część krótkich opowiadań o tematyce piłkarskiej! rozpoczęcie: 25/12/17 zakończenie: --/--/-- okładka robion przez @_Angelixx_