Rodzice wystawili już wszystkie swoje bagaże na dwór bo wylatują sobie na „last minute". Zapomniałam w sumie gdzie, ale sam fakt, że zostawiają mnie samą z tymi dziećmi. Spojrzałam na chłopaków, którzy jak pocieszne dzieciaczki ubierali choinkę.
-Tylko nie zbijcie żadnej bombki bo ja tego sprzątać nie będę - zmierzyłam chłopaków wzrokiem, ale jak zwykle mnie nie słuchali. Żadna nowość. Mój dom traktują jak własny i wchodzą jak do własnego. Najlepiej jak by zamiast drzwi wisiała firana, bo nawet dzwonek nie jest używany. Wyszłam z domu i
pomogłam rodzicom we włożeniu walizek do auta i pożegnałam się z nimi z bólem serca. Wchodzę do domu, powiesiłam kurtkę i podszedł do mnie Billie z broda Mikołaja i czapka.
-Aniela .. poszlibyśmy do sklepu bo.. chce kupić papier na prezenty, a nie chce iść sam. - zrobił oczka jak kot ze Shreka. Nie potrafiłabym mu odmówić nawet, jeśli by nie zrobił tych swoich oczu.
-Pewnie Billie tylko ubierz się normalnie i nie wyróżniaj się z tłumu.. Proszę - widząc jego uśmiech wydaniejacy na całej jego buźce zrobiło mi się strasznie ciepło na sercu, a zarazem podejrzewałam, że zrobi coś głupiego.
Billie szybko wyszedł z domu.
-Chłopaki idziecie z nami?-poszłam do salonu i spojrzałam na nich.
-A gdzie?- Mike wytar ręce o bluzke Tré bo miał całe w brokacie i pogłaskał go po czuprynce.
-ym.. do sklepu. Billie chce kupić papier na prezenty - lekko zachichotałam widząc tą sytuację. Tré się tylko spojrzał na Mike'a i kontynuował jedzenie piernika.
-Pewnie tylko mam nadzieję, że BJ nie wymyśli czegoś głupiego bo będzie wiocha w całym sklepie i jeszcze jacyś fani będą to już w ogóle porażka chociaż już sie przyzwyczaiłem do jego głupich wybryków, ale za każdym razem wyprowadzają mnie z równowagi. - skierował się na korytarz i ubiera swoje buty. Tré podążył za nim.
-Też mam taką nadzieję, choć ta czapkę mógłby sobie zostawić bo pasuje do tego krasnala. -zasmielismy się. Ubrałam kurtkę i wzięłam telefon.
-Gdzie on poszedł, przecież pieszo do sklepu nie pójdziemy. - wyszlismy wszyscy z domu i spojrzałam na dom chłopaków. Wyszukałam numer BJ, ale oczywiście nie odbiera. Żadna nowość w sumie.
-Nie odbiera.. Zajebiecie. - otwarlam drzwi i wsiedliśmy do auta.
-Może spróbuj jeszcze raz zadzwonić może akurat nie mógł odebrać. - Tré rozsiadł się z tyłu i zapiął pasy, lekko uśmiechając się w lusterko bo widział, że na niego patrzę. Tak jak powiedział, tak zrobiłam choć i tak wątpiłam że odbierze. Po raz drugi włączyła się sekretarka.
-Zabije go kiedyś. Nie chcę mi się na niego czekać najwyżej przyjedzie sam albo po prostu napisze SMS jaki chce ten papier.- odpaliłam silnik i ruszyliśmy w drogę do sklepu. Mike włożył do odtwarzacza płytę Sex Pistols i od razu lepiej się jechało.Po półgodzinie byliśmy już na miejscu, zaparkowałam na parkingu. Wyszlismy z auta i nagle podbiega do nas mikołaj. Odrazu rozpoznałam, że to Billie. Wszędzie poznam te urocze oczy ahh.. Lekko się rozmarzyłam. Czekaj, Czekaj.. nie mogę tego robić, przecież on ma wspaniała żonę i dwóch synów. Muszę się chociaż postarać ogarnąć eh.
-Billie coś ty do cholerny na siebie włożył. Zrozumiałabym gdyby to była tylko czapka mikołaja, ale cały strój?! Nie odbierałeś telefonu, a my na ciebie czekaliśmy przed domem. - lekko się wydarłam żeby wyglądało realistycznie jak to bardzo jestem na niego zła. A tak szczerze to nie potrafię tego zrobić i w tym jest problem.
-Chciałem wam zrobić niespodziankę.. Bo wczoraj przyszedł do mnie ten o to strój -obrócił się dookoła- I tak w sumie chciałem się pochwalić. A telefon zostawiłem w domu bo się bardzo spieszyłem żeby być przed wami.. Przepraszam. - ściągnął brodę mikołaja i zrobił smutna mine bo myślał, że mnie to jakoś ruszy. Owszem ruszyło, ale nie dałam tego po sobie poznać.
-I że niby mamy z tobą wejść do tego Centrum Handlowego, gdzie ludzi jak mrówek, a ty akurat w stroju mikołaja.. Nie no dość dlaczego zawsze musisz z siebie robić pajaca ?! -Mike już wychodzi z siebie i prawie staje obok.
-No powiedziałem przepraszam -BJ patrzy tępo w asfalt. Jemu serio się zrobiło przykro. Położyłam rękę na ramieniu Mike'go żeby już się nie denerwował bo jeszcze mi na środku parkingu kopnie w kalendarz.
-Już dajcie spokój chłopcy.. Chodźmy już do tego sklepu, bo nam wszystkie papiery do prezentów wykupią i nie będziemy mogli w co spakować. - spojrzałam na obojga, a Tré tylko się przyglądał sytuacji. Weszliśmy w czwórkę do centrum. Szukaliśmy sklepu, który miał jakies fajne papiery. Zauważyłam jakiś sklep chiński.
-Chodźcie tam.- wskazałam ręka, bo mama zawsze mi wmawiała, że palcem nie wypada pokazywać. BJ przyspieszył swój krok i jako pierwszy był przy kartonie z papierami i odrazu wziął jeden, który miał narysowana małą syrenkę. Ah czy ja kiedyś już nie mówiłam, że nie raz mam przeczucie jak by Billie był moim dzieckiem. Doszliśmy chwilę później. Mike wziął papier z kraina lodu, a Tré z Kubusiem Puchatkiem. Ja oczywiście wzięłam zwykły w choinki bo mi się bardziej podobał. Chociaż nie wiem dlaczego każdy wziął inny papier skoro można bybylo kupić jeden i wyszło by taniej, ale co ja tam wiem. Poszliśmy do kasy. Kasjerka patrzyla na BJ jak by z kosmosu spadł.
-Niech pani nie zwraca uwagi na naszego przyjaciela ostatnio poprzestawialy mu się klepki. - Mike uśmiechnął się do kasjerki aż ona się zarumieniła. Billie tylko spojrzał na Mike'a i nic nie skomentował. Po zapłaceniu za jakże fajne papiery zmierzaliśmy już do opuszczenia sklepu jak z nikąd pojawiła się gromadka ludzi. Oh to pewnie ich fani.. Coś czuję, że za szybko tego Centrum Handlowego nie opuszczę. A może powinnam być ich ochroniarzem co o tym sądzicie ? założyłabym taką czapkę na głowę, włączyłabym i by świeciła jak takie policyjne światła mam nadzieję, że rozumiecie moje intencje. Minęła dłuższa chwila, gdy mogłam już się wydostać z CH. Szliśmy gromadką do auta.
-Billie, a ty czym tak właściwie przyjechałeś?- spojrzałam na niego z znakami zapytania w oczach.
-Autobusem. Spojrzałem jak on właściwie jeździ i szybko pobiegłem się przebrać i akurat na styk na ten autobus zdążyłem.- uśmiechnął się szeroko i włożył papier do bagażnika tak jak pozostali przy czym odrazu zamknal bagażnik.
-Ah no tak zapomniałam, że jeszcze jeździ tutaj ten miejski autobus. Już tak dawno nim nie jeździłam.- otwarłam drzwi od strony kierowcy i wsiadłam. A obok mnie Billie, bo jak by inaczej. Spojrzałam w lusterko czy chłopcy z tyłu mają zapięte pasy. Odpaliłam silnik i ruszylam w strone domu.
CZYTASZ
Youngblood ||ZAKOŃCZONE||
FanfictionHistoria Anieli nie jest niczym zwyczajnym mieszka na obrzeżach miasta, żyje codziennością. Jednak nie jest świadoma tego, że sam Green Day wprowadza się na przeciwko jej domu. Jeszcze nie wie jakie przygodny mogą się jej przytrafić.