Rozdział 1 cz.4 Koza Maria.

179 12 7
                                    

Weszłam szybko do swojego auta i już mogłam wrócić do swoich marzeń i swojego świata. Ruszyłam w drogę do domu. Jak zwykle Poznań o tej porze cały zakorkowany ledwie wyjechałam z winograd i już korek .
W takim tępie będę przed 20 w domu a muszę przejechać przez środek centrum. Jak ja nienawidzę stać w tych cholernych korkach. Włączyłam na chwile radio żeby posłuchać czy jakieś ciekawe wydarzenia się działy oprócz wypadków.

19:20
Jestem już prawie obok domu. Ale zauważyłam dwie duże ciężarówki firmy przeprowadzkowej  na przeciwko mojego domu. Ciekawe kto nowy się tu wprowadza w taka nudna okolice. Po tych ciężarówkach stwierdzam, że jakieś wojsko się tu wprowadza bo po co komu tyle gratów w domu .Parkuje przed domem za razem wysiadam patrząc jakie rzeczy są wyciągane z pierwszej ciężarówki.
Tylko jakieś gitary i stare bibeloty. To pewnie jakieś znowu stare małżeństwo, ale po co im gitary zastanowiłam się do momentu ,gdyż znów się poślizlam ,ale teraz  prawie przy drzwiach frontowych. Już miałam ochotę wybuchnąć ,ale nie chce wyrobić sobie złej opinii przed nowymi sąsiadami. Weszłam do domu. A na samym wejściu poczułam BIGOS. Tak właśnie  zaczyna się okres świąteczny gdzie wszystkie rodziny gotują bigos , czy to nie jest fantastyczne ? Te sztuczne uśmiechy , sztuczne życzenia ah już czuje te wspaniała magię świat. Mhm. Poszłam do kuchni żeby zerknąć do lodówki bo moj tasiemiec już pochłania mnie od środka
-Mamo widziałaś, że ktoś nowy przeprowadza się na przeciwko ?
Moja mamka to jak moja najlepsza przyjaciółka tylko ciutkę starsza ode mnie
-Tak widziałam córciu jak już się ugoszczą w swoim skromnym mieszkanku to poczęstuje ich moim smacznym bigosem na pewno im zasmakuje. A jak tam w szkole coś ciekawego? Jakieś oceny nowe dostałaś ?.
A skad może wiedzieć czy nowi sąsiedzi są z polski, a nawet jeśli są to czy w ogóle lubią bigos?. typowa moja mama Jak zwykle musi się pytać o moje oceny bo przecież nie ma dnia co by o nie, nie spytała
-Nie mamo dzisaj dali nam luz w szkole bo niedługo święta a nauczycielą już tez się nie chce nic robić.
-Tak o to super jak macie luz. - mamke mówi z lekkim zadowoleniem i zajęła sie swoim bigosem.

W między czasie zrobiłam sobie kanapkę i nalałam sok pomarańczowy, odrazu uciekłam na górę do swojego pokoju żeby już nie czuć tego zapachu. Odrazu usiadłam przed klatka moich ukochanych szczurów
-Cześć maksiu , cześć serafin tesknilscie za swoją mamą ?
Otwierając im klatkę dałam odrazu smakołyka bo ledwie usłyszeli otwierana szafkę to już chcieli roznieść cała klatkę. Pozwoliłam mi pobiegać po pokoju bo przecież już dawno po nich syfu nie sprzątałam.
Zjadłam kolacje usiadłam przy oknie, przez które było widać domek i nadal stojące ciężarówki na przeciwko. Spojrzałam na swoją gitarę. Zastanowiłam się czy jeszcze pamietam  jakiekolwiek podstawowe ruchy. Postanowiłam sprawdzić. Wstałam z poduszki i podeszłam do okurzonej gitary, przetarłam ja trochę ręka i usiadłam na poprzednie miejsce. Szczurki usiadły mi między nogami bo jak wiadomo tam zawsze ciepło. Moi kochani bezjajeczni chłopcy. Przejechałam palcem po strunach, była strasznie nie nastrojona, a z nastrojeniem zawsze mi pomagał ojciec. Lekki grymas pojawił się na mojej twarzy. Spojrzałam znów w stronę domku i ujrzałam jak jakiś gościu patrzy się prosto na mnie. To pewnie jacyś zboczeńcy albo kto wie jakiś zwiad rosyjski się tutaj wprowadził dlatego były im potrzebne dwie ciężarówki. Chyba założę sobie tutaj jakieś ciemne firany żeby mnie nie podglądali.

Ciemna postać w oknie tak jak szybko została zauważona tak i szybko zlała się z ciemnym pomieszczeniem.

Szybko wstałam z podłogi opierając gitarę o ścianę. Wzięłam moje dwa szczurki i włożyłam do klatki, a ja sama poszłam się ogarniać do spania.

7:30 budzik jak zwykle doprowadził mnie do stanu przed zawałowego. Leżę wyprostowana na łóżku i wpatruje się w moj cudowny sufit, na którym są trupy komarów i zastanawiam czy jest jakikolwiek sens iść do szkoły skoro i tak się nudzimy. Położyłam się na drugi bok nadal rozmyślając. Nagle ktoś puka do drzwi
-Proszę. - wpatruje się w drzwi ciekawe kto raczył mnie odwiedzić z samego rana
-Cześć Córcia, nie idź dzisiaj do szkoły pomożesz mi dzisiaj w zakupach musimy kupić trochę jedzenia na święta, bo wiesz ojciec musi mieć 3 dokładki bo inaczej jest głody.  - usiadła uśmiechnięta na łóżku
-Dobrze mamo nie ma problemu i tak się zastanawiałam czy dzisaj iść.- uśmiechałam się również i usiadam obok niej. Chciałam powiedzieć o wczorajszej sytuacji, która wczoraj mnie spotkała, gdy siedziałam przy oknie, ale w momencie zgodzenia się na wyruszenie na zakupy momentalnie wybiegła z pokoju jak by ja coś ugryzło. Czasami mam wrażenie, że mamke ma jakieś lekkie ADHD rozumiecie nie umie usiedzieć w jednym miejscu.
Wstałam z łóżka rozciągając się i przyglądając się ogromnej budzie na podwórku nowego sąsiada.
Po co mu aż taki duży pies co on tam jakiegoś homunculusa hoduje lekko się zdziwiłam nie powiem .
Tak jak szybko się zainteresowałam tak i szybko o tym zapomniałam. Ubrana i umalowana zeszłam na dół, mama już czekała przy moim aucie. Tata ma szczęście ze posypał tym cholernym piaskiem bo bym go chyba dzisiaj zamordowała. Zamykając drzwi od domu widziałam nowego sąsiada. Zapuszczony jak stary dziad stara siwa broda na głowie jakaś czapeczka, koszula w kratkę w dodatku przegania kozę patykiem do budy a na budzie napisane Maria. Zaraz, Zaraz koza mieszkająca w budzie ? Która jeszcze się nazywa Maria?!. Mogłam wszystkiego się spodziewać, ale nie sądziłam, że dojdzie to aż do takiego stopnia. Szybko weszłam do auta zszokowana tym co widziałam.

________________________________
Będzie mi strasznie miło jak zostawisz po sobie ślad i dasz małą gwiazdkę miły czytelniku :3

Youngblood ||ZAKOŃCZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz