Dwa dni przed wyjazdem.
Dzisiaj są urodziny Mike'a tak! dzisiaj jest 4 maja, gdyby nie fani na instagramie to bym o tym całkiem zapomniała.. Mike się tak nie upominał jak Billie, że będzie mieć urodziny. Pewnie dzisaj chłopaki będą się już pakować nie wiem czy będę chciała im w tym towarzyszyć, będzie mi strasznie smutno na to patrzeć. Tak szybko zleciało te 5 miesięcy, a było tyle wydarzeń jak by byli tutaj conajmniej rok. Ubralam się ładnie i wzięłam prezent dla Mike. Zbiegłam na dół i ubrałam trampki. Otworzyłam drzwi i poszłam do ich domu. Weszłam tak jak do swojego.
-Cześć chłopaki!.-położyłam prezent na komodzie i sciaglam trampki.
-Cześć!.-usłyszałam równocześnie głos Mike'a i BJ. Wzięłam prezent i poszłam do kuchni.
-Wszystkiego Najlepszego Mike!.-uśmiechałam sie do niego i rzuciłam mu się na szyje. Poczułam jak mi się podniosła sukienka, ale to zignorowałam.
-Dziękuje!.-obial mnie i podniósł. To było takie urocze. Po chwili mnie postawił i położyłam ręce na jego ramionach i delikatnie się usmiechlam.
-Już Ci poprawiam..-poprawił mi sukienkę i się zaśmiał.
-Sama bym sobie poprawiła.-tez się zasmialam i oparłam się o BJ.
-Ładnie dzisiaj wyglądasz Anielka..-obial mnie ręka i się uśmiechnął.
-Dziękuje Billie.-pocałowałam go w policzek i zaczęłam bawić się jego włosami. Ah jak ja go lubie prowokować.
-Ja nie chce stąd wyjeżdżać.. spodobało mi się tutaj..
-No mi się tez tutaj spodobało.. ale w końcu trzeba wziąć się do pracy.-popatrzyłam na Mike'a, a potem na BJ.
-Może kiedyś ja was odwiedzie co wy na to?.-usmiechlam się do niech.
-Dobry pomysł! Wystarczy, że do któregoś z nas zadzwonisz i już będziesz miała miejsca w 1 klasie.-Billie mnie podsadził i posadził na stole.
-Nie będę do was dzwonić żebyście za mnie płacili chłopaki..-położyłam nogę na nogę.
-Aj.. przestań przecież się znamy, to zawsze nas możesz o coś poprosić, a zwrotu pieniędzy i tak nie będziemy chcieli.. a jak będziesz chciała zamieszkać to chociaż nie będziesz musiała wydawać na bilet.-położył rękę na moim kolanie, a chłopaki obaj na siebie spojrzeli. Nie chciałam już nic mówić, bo przecież nie będę od nich brać pieniędzy bez przesady. Odsunęłam rękę BJ i zeszłam ze stołu.
-Nie robicie żadnej imprezy z okazji twoich urodzin Mike?
-Niee.. musimy zacząć się pakować, bo Billie wziął ze sobą tyle gratów, że nie damy rady się spakować.-uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam.
-To wam pomogę co? Bo i tak nie mam co robić w domu, a tez myślałam, ze jakiś tort będzie no tuż.
-To mi możesz pomoc..-powiedzieli znow równocześnie.
-Chłopaki ja się nie rozdwoje.-zasmialam się.
-Może zróbmy tak powykladajcie wszystkie ciuchy jakie macie w szafach i pomogę wam je poskładać hm?.-spojrzałam na nich i czekałam na jakomskolwiek reakcje.
-Dobrze to najpierw do mnie.-Billie wziął mnie za rękę i poszłam z nim, a Mike za nami.
-Billie to powyciągają ubrania tylko zostaw sobie jakieś jak będziecie wyjeżdżać.-usiadłam na łóżku i patrzyłam jak wyciąga ubrania. Ja nie wiem po co on tyle ubrań wziął skoro w połowie nie chodził. A co najlepsze żadne z tych ubrań nie było ułożone!. Rzucił na łóżko ubrania.
-Czy ty od samego początku przyjazdu ułożyłes chociaż jedna rzecz w szafie?.-zaczęłam powoli składać ubrania.
-Nie.- zaśmiał się. Mogłam sie tego spodziewać. Billie przyciągnął swoją torbę obok mnie.
-Moje już te wkładać?.-pokazał palcem na złożone ubrania. Pokiwałam głowa na tak i składałam dalej. Mike wszedł do pokoju i się oparł o futryne od drzwi. Usmiechlam się do niego delikatnie.
-Już się steskniles?-zasmialam się.
-Nawet nie wiesz jak bardzo
-To co ty zrobisz jak już wyjedziecie.. chociaż wiem zajmiecie się nowym albumem i nie będziecie mieć zbytnio czasu żeby o mnie pomyśleć.-zasmialam się w duchu, bo przecież taka jest prawda.
-Ja na pewno znajdę czas.-Billie się słodziutko usmiechł i kontynuował wkładanie ubrań do torby.
-Kochany jesteś.. Tutaj masz resztę ubrań i poukładaj tak żebyś mógł zapiać torbę..-wstałam z łóżka i podeszłam do Mike. Poszliśmy razem do pokoju.
-Tez masz tak dużo ubrań jak Billie?.-spojrzałam na niego i podchodząc do szafy.
-O wiele mniej.-zaśmiał się i zaszedł mnie od tylu.
-Jak Billie to zobaczy to Cię zabije.-śmieje się i wyciągam ubrania. O dziwo większość była złożona. Uwolniłam się z jego uścisku i położyłam na łóżku ubrania.
-Aniela..-wziął torbę i położył na łóżku.
-Tak?
-Nooo... zapraszam Cię na kolacje...-zakaztusilam się, gdy to powiedział. Czy ja dobrze usłyszałam? Czy on właśnie mnie zaprosił na randkę?
-Okej uznam to za odmowę..
-Ej nie.. znaczy.. pójdę z tobą na kolacje.. tylko mnie zaskoczyłeś.-usmiechlam się. W jego oczach aż ujrzałam iskierki. To było dość urocze, ale mam nadzieje, że Mike nic więcej sobie nie wyobraża, bo jak by to teraz wyglądało.. zakochałby się, a za dwa dni musi mnie tu zostawić. Po za tym już mu mówiłam, że nie dla mnie jest takie życie.
-To ja idę się ubrać.-wziął koszule, spodnie i granitur. Zaczęłam się zastanawiać co powiemy BJ jak tylko ja i Mike wychodzimy w dodatku on będzie tak odstrzelony jeszcze będę musiała wrócić się do domu, bo przecież nie będę mogła iść w trampkach, kto wie do jakiej restauracji pójdziemy. Wkładałam jego ubrania do torby.
-Zawiazesz mi krawat?.-odwróciłam się i bardzo się zdziwiłam jak on szybko się przebrał.
-Pewnie.-wzięłam krawat i przełożyłam go przez szyje.
-Co robicie?.-Billie tak cicho wszedł do pokoju, ze aż się wystraszyłam.
-Wiąże Mike'owi krawat.
-A gdzie idziecie..?
-Ymm.. dostałam dwa bilety do teatru i no..-Nie wiem dlaczego go okłamalam może dlatego, że nie chce mu złamać serca jak to dotychczas robiłam.
-To dlaczego nie mogłaś się mnie spytać może ja tez bym się zgodził..
-Tak jakoś..
-Ja wiem dlaczego.. bo on jest wolny, a ja jestem żonaty i to nas różni, bo z nim możesz robić wszystko, a ze mną nie.-popatrzył na mnie już podirytowany i trzaską drzwiami.
-Mam nadzieje, ze nie będzie się długo dąsal.-zawiązałam krawat i poprawiłam kołnierzyk.
-Billie nie umie się długo obrażać.-zaśmiał się. Mnie to nie zbyt rozśmieszyło.
-Będę musiała jeszcze iść do domu żeby zmienić buty bo nie pójdę w trampkach.-trzymałam ręce na jego ramieniach i szczerze podobało mi się to jak wpatrzywal się w moje oczy.
-Dobra chodźmy..-lekko się usmiechlam i wyszłam z pokoju.
-A wziąłeś jakaś taksówkę żeby nas podwiozla tam?..-poszliśmy razem na korytarz.
-Ymm..
-Tak myślałam.. to zaraz zadzwonię.- ubrałam trampki.
-O której będziesz..-spojrzałam na Mike'a a potem na BJ.
-Jak będę to będę .-Mike otworzył mi drzwi. Nie musiał być aż tak nie miły.
-Moze za jakieś 2 godzinki powinniśmy wrócić..-spojrzałam na BJ i wyszłam z domu. Wyciąglam telefon i zamówiłam taxi. Poszliśmy na chwile do mnie żebym mogła ubrać szpilki.
-A gdzie znajduje się ta restauracja?.-czekaliśmy na zewnątrz na taxi.
-Ym.. na placu wolności 5, a restauracja się nazywa yy.. Deliszija..-lekko się zasmialam.
-Delicja Mike..-nadal trochę się smialam.
-No właśnie tak.-usmiechł się. Taksówka podjechała pod moj dom. Wsiedliśmy do niej i ruszył pod wskazany adres.Pół godziny później.
Byliśmy już w restauracji. Mieliśmy stolik tuż przy oknie. Za oknem widniał widok centum miasta i gdyby nie jeżdżące tramwaje jak i auta byłoby przepięknie. Nie żeby mi się tutaj nie podobało restauracja jest mała, ale bardzo przytulna, nie ma żadnego wolnego stolika zastanawia mnie, także jakim cudem Mike'owi udało się tutaj zarezerwować stolik. Wzięłam łyka wina i spojrzałam na niego.
-Mike mam pytanie.
-Słucham..
-Jakim cudem udało Ci się tutaj zarezerwować stolik?
-Przypadkiem.. dwa dni szukałem jakiejś dobrej restauracji. Trafiłem akurat na te resturacje i byłem pewien, że tak jak większość już nie będzie mieć miejsc, ale akurat jak zadzwoniłem to jakaś para zrezygnowała z rezerwacji i się udało.-zaśmiał się. Nie wiem czy mam się z tego cieszyć w końcu są to jego urodziny powinnismy wszyscy razy go spędzić, a chciał tylko ze mną.. zamiast ze swoim najlepszym przyjacielem..
-Coś nie tak..-wybudziłam się ze swoich myśli i spojrzałam na niego.
-Jest okej.-usmiechlam się delikatnie. Strasznie długo musieliśmy czekać na danie, które zamówiliśmy. Zdążyłam już wypić trzy lampki wina, a uwierzcie ja dość długo je pije. Zamówiliśmy sobie Fileta z polędwicy wołowej, z ciepłych przekąsek Mike zamówił sobie Krewetki Królewskie, a ja sobie wzięłam troć fiordową oczywiście nie dostaliśmy tego odrazu musieliśmy znów na to czekać, a jak kelner przyszedł i wziął talerze to jeszcze mówił, że danie będę gotowe za 5 minut jasne. Zapatrzyłam się znów w widoki, a Mike położył rękę na moja. Spojrzałam najpierw na swoją rękę, a później na niego. Co ten człowiek wyprawia..
-Wiem nie powinienem, ale..-wziął swoją rękę i napił się wina.
-Ale co?
-Juz nie ważne..-Billie by chociaż był szczery, ale co ja się będę..
Po 20 minutach w końcu przynieśli ostatnie dania i mogłam wreszcie zjeść te cudo.Po zjedzeniu kerner przyniósł rachunek. Mike nie chciał pokazac ile musi zapłacić. W sumie nawet dobrze bo i tak tu już nie przyjdę. Mike pomógł mi ubrać płaszczyk i wyszliśmy z restauracji. Dziwie się, że po wypiciu tylu lampek wina jeszcze umiem chodzić na szpilkach. Złapałam się Mike'a ręki i poszliśmy powolnym krokiem do postoju taksówek.
-Długo już planowales te nasze wyjście?.-spojrzałam na niego.
-Trochę.. w sumie od sytuacji, która się wydarzyła w urodziny Billie'a.- moment od jakiej sytuacji.. o jakiej sytuacji on mówi przecież ja nie pamietam.. właśnie nic nie pamietam od momentu, gdy wyszłam z pokoju BJ. Delikatnie się usmiechlam żeby pomyślał, ze wiem o co mu chodzi. Weszlismy do pierwszej taksówki.Taksówkarz podwiazl nas pod dom. Wyszliśmy z auta i Mike odprowadził mnie aż po drzwi.
-Dziękuje, że się zgodziłas na tą kolacje.-przytulił się do mnie dość czule, a ja się odwzajemniłam czułością.
-Przyjdę jutro do was i pomogę wam żeby resztę spakować.-delikatnie sie usmiechlam i złapałam za klamkę.
-Dobrze.. bo jutro już będziemy w kartony kłaść..-spojrzałam na niego i pocałowałam tylko w policzek choć miałam wrażenie, ze chciał inny pocałunek.
-To do jutra.-usmiechlam się i weszłam do domu. W końcu sciaglam szpilki tak bardzo mnie stopy bolą. Zrzuciłam z siebie płaszcz i poszłam do siebie nadal się zastanawiając co tak właściwie sie stało w tamten dzień..________________________________
Będzie mi strasznie miło jak zostawisz po sobie ślad i dasz małą gwiazdkę miły czytelniku :3
CZYTASZ
Youngblood ||ZAKOŃCZONE||
FanfictionHistoria Anieli nie jest niczym zwyczajnym mieszka na obrzeżach miasta, żyje codziennością. Jednak nie jest świadoma tego, że sam Green Day wprowadza się na przeciwko jej domu. Jeszcze nie wie jakie przygodny mogą się jej przytrafić.