Rozdział 5 cz.1 Happy Birthday Billie!

54 7 3
                                    

Dziś są urodziny BJ. Tak! Przecież on już je przezywa od 2 tygodni, a dzisiaj to już w ogóle będzie przezywać. Ja wraz z Mike'm i Tré postanowiliśmy zapomnieć o jego urodzinach,  oczywiście w żartach żebyście sobie źle nie pomyśleli. Od samego rana byliśmy na zakupach, gdy Billie spał. Odebraliśmy tort z jego podobizna znaczy nie był podobny do siebie, ale choć trochę go przypominał.. poszliśmy do sklepu z różnymi ozdobami. Kupiliśmy serpentyny, czapeczki urodzinowe, balony i oczywiście świeczki dobrze ze ten tort jest duży.Tré poszedł na giełdę jakis starych rupieci, ciekawe co on tam kupi przecież tam nic ciekawego nie ma. A ja z Mike'm pojechaliśmy po prostu do sklepu i szczerze to nie wiem co mam mu kupić. Mike rozmawia przez telefon, poznałam po jego tonie, że to na pewno Billie i pewnie znów gada o kozie. Śmiałam się cicho. Mike tylko westchnął.
-Znów gadał o kozie...-ja nie wytrzymałam ze śmiechu i wybuchłam, gdy mi to powiedział.
-To wcale śmieszne nie jest, odkąd przyjechałem to codziennie o tej kozie gada rano, popołudniu i na noc tak żeby mi się lepiej spalo.-poklepałam go po barku.
-Zapomniałeś jeszcze o codziennym przypominaniu o urodzinach.-Nadal puchne ze śmiechu.
-O tym to już szkoda mi słów.-przegląda jakieś małe przedmioty.
-Nie mam pojęcia co mam mu kupić perfumow ma dużo, ubrań ma jeszcze raz tyle..
-Skarpetki mu kup bo wszystkie ma nie do pary.-zaśmiał się.
-Chociaż też nie wiem co mam mu kupić już wszystkie pomysły mi się skończyły.. Choć może.. Może kupimy mu jakieś nowe płyty winylowe, bo wycie the Beatles już mi przedziurawilo mozg..-spojrzałam na niego i wzięłam go pod pachę. Poszliśmy do sklepu, gdzie było pełno płyt winylowych serio.. Nigdy w życiu tyle nie widziałam. Billie znów zaczął dzwonić do Mike'a. On zaś właczyl go na głośnik.
-Mike! Wiesz co jest dzisaj za dzień?!
-No środa jak mniemam i jest godzina 16, a czemu pytasz..
-Bo.. A w sumie to nieważne.. Gdzie jestes?.-spojrzałam na Mike'a, a on na mnie i już byliśmy pewni, że łyknął haczyk jak głupia ryba.
-Jestem z Anielą w sklepie i gdzieś tak za godzinkę będziemy..-wziął płytę Cheap Trick a ja The Who
-Z Anielą?! to czemu mnie nie obudziliście bym poszedł z wami..-zazdrość aż wylewała  się z głośnika.
-Nie chcieliśmy Ciebie budzić, po za tym dawno z nią nie gadałem i tak bardzo ślicznie się dzisiaj ubrała..-uśmiechnął się do mnie, a mi się lekki rumieniec pojawił się na twarzy choć byłam ubrana tak jak zawsze.
-A weź spadaj dupku..-rozłączył się.
-No i po sprawie.-zasmial się i zapłacił za płyty.
-Zapłaciłabym sama przecież.. Oddam ci pieniądze jak przyjedziemy do domu.
-A weź przestań nie musisz..-wziął siatkę z płytami i szliśmy w strone wyjścia. Jest mi trochę głupio, że zapłacił za mnie ale co mam zrobić jak nie chce żebym mu oddala.
Poszliśmy razem do auta i pojechaliśmy do domu zabierając też po drodze Tré.
-Tré i co tam kupiłeś?.-spojrzałam w lusterko na niego.
-Taki notes.. Kupiłem u takiej jednej staruszki miła z twarzy coś tam mówiła pod nosem, ale nic nie zrozumiałem i dala mi go za darmo.-szeroko się uśmiechl.
-Nie wydało ci się to jakoś podejrzane?
-Nie.- zasmial się i kontynuował pakowanie prezentów dla BJ.

17:39
Zaparkowalam przed domem. Schowaliśmy wszystko do bagażnika uważając też na tort. Tré poszedł do domu, a ja z Mike'm jeszcze staliśmy przy aucie. Oparłam się o samochod.
-To jak to robimy żebyśmy zdążyli wszystko przyszykować..-Mike stanął na przeciwko mnie i oparł się jedna ręką o samochod.
-Może go wyślemy po jakiś alkohol pojedzie moim autem, a my szybko weźmiemy tort i prezenty Ty zaczniesz zapalać świeczki i porozrzucasz serpentyny, a potem ja z Tré będziemy dmuchać balony helem i powinno to jakoś wyglądać. Zgasimy też wszystkie światła i będziemy stać w salonie i jak wejdzie do domu i zapali światła to równoczesnie krzykniemy "happy birthday" będzie się cieszyć jak dziecko.-zasmial się.
-Dobry plan, tylko teraz musimy go namówić żeby pojechał po ten alkohol..
-Ty dasz radę go namówić przybliżysz się do niego dość blisko to aż dostanie skrzydeł.-zasmielismy się.
-EY!.-czijś głos zabrzmial na przeciwko nas.
To był Billie.. Nie był zbyt zadowolony. Podszedł do nas i szturchnął Mike'a
-Nie za blisko czasem.-billie'mu szła aż para z głowy.
-O co ci chodzi..-odsunal się i popatrzył na BJ.
-Już dobrze wiesz o co mi chodzi!.-spojrzał najpierw na mnie, a potem na Mike'a. Mike tylko zmarszczył czolo i poszedł do domu. Hmm teraz będzie dobry moment żeby go przekonać żeby pojechał kupić alkohol.
-Billie..-rzuciłam mu się na szyje, że prawie nasze nosy się stykały.
-Tak?.- położył ręce na mojej talii i się uśmiechl.
-Pojechałbys po alkohol bo.. Na weekend chce zrobić taką małą imprezę, a już mi się nie chce jechać..-zaczelam jeździć palcem po jego ramieniu.
-nie ma problemu.-musnal mnie swoimi ustami. I po co ja się na to zgodziłam. Stanęłam normalnie i zamklam swoje auto.
-A jaki alkohol mam kupić.-zbliżał się do auta Mike'a.
-Nie wiem jakieś wino, piwo, wódkę i jakieś soki też.- delikatnie się uśmiechlam i złapałam za klamkę od drzwi.
-Dobrze..-wszedl do auta i pojechal do sklepu.
Przeczekaliśmy chwilę aż zniknie za zakrętem. Szybko poszliśmy do mojego auta i wyciągnęliśmy z niego wszystkie dekoracje wraz z tortem. Chłopaki rozłożyli ławę i położyłam na nim tort. I teraz czas włożyć 44 świeczki.. To będzie wyczyn jeśli się wyrobię i nie pomylę się w liczeniu.
-1..2..3...4....5......42..43..44..uff na szczęście starczyło tortu..-zaśmiałam się cicho. Poszłam do kuchni i wzięłam talerze wraz z sztućcami, a między palcami włożyłam sobie kieliszki do wina. Położyłam wszystko na stół i ładnie położyłam. Przesunęłam tort bardziej na środek stolu i położyłam obok niego nóż. Z półki wzięłam literatki i zwykle szklanki. Położyłam na talerzach czapki urodzinowe. Zaczęłam rozsypywać serpentyny po kanapie, krzesłach, wszystkich stołach ogólnie wszędzie rozrzucilam te serpentyny, chłopaki nadmuchali prawie wszystkie balony i prawie nie było widać sufitu.
-Chłopaki czasem nie za dużo tych balonów?.-zaśmiałam się.
-Ależ skąd tyle miało być.. Tylko szkoda, że już się hel skończył bo bym z chęcią się nim nadmuchal.-smieje się.
-Trzeba powoli się ogarniać, bo niedługo nasz solenizant przyjedzie.-popatrzylam na chłopaków i położyłam prezenty na stół.
-No, no już..-Mike zaniósł pusta butle do kuchni i poszedł do salonu tym samym zgłaszając światło.
-Teraz tylko czekać aż gwiazda przyjedzie.-zasmial się i usiedliśmy razem na podłodze.

Youngblood ||ZAKOŃCZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz