- Hej malutka, dasz radę.
- Louise on nie chciałby żebyś płakała.
- Skarbie on teraz jest szczęśliwy.
- Kiedyś znów się spotkacie.
- Nie martw się.Pocieszają mnie tłumy ludzi. Pociesza mnie moja rodzina. Pociesza mnie moja cholerna rodzinka. Pociesza mnie rodzinka, która kiedyś miała kompletnie w dupie mojego tatę, bo... Przecież ożenił się z tą dziewuchą która jest w ciąży z tym nieznośnym bachorem zwanym mną! Dlatego przecież trzeba się obrazić na całe życie i w ogóle nie przejmować się swoim własnym synem, bratem, wnukiem, wujkiem dopóki nie umrze, a gdy to się stanie to oczywiście trzeba udawać, że był najlepszym pierworodnym synem na świecie i że nawet gdy urodziła mu się córka i był w trudnej sytuacji to oczywiście mu pomagaliśmy... Jak zwykle gówno prawda.
Trumna z ciałem mojego Taty jest już zasypana ziemią. Na jego grobie leżą tysiące kwiatów, wiązanek i zniczy. A ja? Stoję obejmowana przez wszystkich.
Po jakimś czasie wszyscy odchodzą. Jadą na stypę. Na cmentarzu zostaję tylko ja, moja mama i dziesiątki zmarłych ludzi. Może są teraz na cmentarzu. Może mój tata jest na cmentarzu. Jest. Na pewno tutaj jest.
Moja mama odsuwa się ode mnie i podnosi moją głowę chwytając za policzki.
- Kochanie... - mówi - zostałaś mi już tylko ty. Nie pozwolę by cokolwiek i kiedykolwiek ci się coś stało.- Wiem mamo - odpowiadam z bladym uśmiechem - Kocham cię.
- Chodź, na pewno już na nas czekają.
Z tymi słowami poszłyśmy do auta.
Usiadłam na miejscu pasażera i zapięłam pasy. Moja rodzicielka zrobiła to samo.
- Jak się poznaliście?
- Kto? - pyta zdezorientowana wdowa.
- Ty z tatą.
Moja mama spięła się znacznie na to pytanie i westchnęła.
- Był lipiec, 1998 rok. Było gorąco, a ja byłam na wakacjach. Jak każda normalna 21-latka poszłam do klubu. Chciałam się pobawić z koleżanką. Wypiłam już trzy drinki i gdy miałam zamawiać czwartego pewien mężczyzna mi zabronił...
- Tata - przerywam jej.
- Wziął moją rękę i zaczął ze mną tańczyć. Pocałował mnie. To był najpiękniejszy pocałunek w moim życiu - uśmiecha się na to wspomnienie - Spędziliśmy ze sobą całą imprezę i się pożegnaliśmy. Dwa dni potem znów się przez przypadek zobaczyliśmy i wtedy umówiliśmy się na randkę. Zabrał mnie wieczorem nad jezioro. Tam rozmawialiśmy i się obściskiwaliśmy. Potem tak się potoczyło, że spotykaliśmy się już co tydzień. Przyjeżdżał do mnie. Chodziliśmy do restauracji, na spacery, do kina.... A potem poszliśmy głębiej z naszą miłością i chyba wiesz co się potem zdarzyło - uśmiecha się głupio.
- Chyba wiem - wtrącam cicho chichotając.
- Potem twój tata mi się oświadczył. Okazało się, żespodziewamy się dziecka... Ciebie. Wzięliśmy ślub. Urodziło nam się cudowne dziecko. Kupiliśmy dom i... Żyliśmy. - I w tym momencie smutek znów pojawia się na jej twarzy - Jedźmy już.
Agnes wyjeżdża spod cmentarza i szybko wyciera kciukiem jedną łzę spływającą po jej policzku.
Po około piętnastu minutach jazdy jesteśmy na sporych rozmiarów parkingu przy dużym, niebieskim budynku, w którym odbywa się stypa.
Razem z mamą wchodzimy do środka i od razu wita nas głos mamy mojej mamy.
- A gdzie wy się tak długo podziewałyście! Nie wiedzieliśmy czy czekać na Was z obiadem, czy już jeść! Wszyscy do Was dzwonili, ale wy nie odbieracie! - robi przerwę i spogląda na nasze twarze - Ojejku! Chodźcie już coś zjeść. Na pewno jesteście głodne.
CZYTASZ
Ruda lisica
FantasyLouise Fox to osiemnastolatka, która straciła wszystko. Wszystko na czym jej zależało. Dopiero wtedy dowiaduje się o kłamstwie... ~ Fragment ~ "Cudowne, piękne, sprytne, chytre, a czasem nawet złośliwe. Lisy są piękne. Rude, kochane. Lisy. Ach! Lis...