#12

944 82 17
                                    

/Moon/

Zapach metalu nie należał do moich ulubionych. Był on dla mnie czymś co trzeba z siebie zmyć. Wszystko przez to, że prawdziwe wampiry są ,,uczulone'' na metal.

Jedyne co mnie zaskoczyło gdy otworzyłem oczy była ciemność. Jednak gdy mój wzrok przyzwyczaił się wcale nie poczułem się pewniej.

Z jakiegoś powodu czułem się źle. Byłem ospały i słaby, a moje dłonie i nogi promieniowały okropnym bólem.

Rozejrzałem się. Czarne podłogi, ciemno szare ściany, narzędzia tortur.

Po moich plecach przeszedł dreszcz. To miejsce wyglądało jak żywcem wyciągnięte z horroru. Z bardzo strasznego horroru. Spojrzałem na swoje ręce. Zostały one przywiązane, łańcuchem, do poręczy krzesła na, którym siedziałem. Nie byłoby w tym niczego dziwnego gdybym był wampirem bez bijącego serca, uczulonego na słońce. Jednak takowym nie byłem. Metal jednak ciął i palił mi skórę. Ból ten był straszliwie potężny.

Nagle wielkie drzwi, naprzeciw mnie otworzyły się, a w nich ukazała się postać Red. Dziewczyna wolnym krokiem podeszła do mnie, a drzwi zamknęły się.

- No cóż - zaczęła - oczywistym jest to, że moim zadaniem jest zabicie cię. Jednak.... dostałam także rozkaz by trochę się z tobą pobawić.

- Gdzie jest Sun?! - krzyknąłem.

- Powinieneś zadbać o siebie - warknęła sucho i przejechała nożem po mojej nodze.

Zacisnąłem zęby, by nie wydać żadnego dźwięku, jednak bolało jak cholera.

- Tak jak już powiedziałam, mam rozkaz byś przed śmiercią zaznał niewyobrażalnego cierpienia.

Dziewczyna zbliżyła się i ścisnęła moje związane ręce. Syknąłem z bólu. Spojrzałem jej jednak twardo w oczy. Nie chciałem pokazywać tej suce moich słabości.

- Pewnie zastanawiasz się czemu metal działa na ciebie w taki sam sposób jak na Kixg'sy - mruknęła zimno nalewając jakąś ciecz do strzykawki - nauczyłam się kilku magicznych sztuczek od mojego brata.

- Brawo dla ciebie - sarknąłem, choć w środku byłem przerażony.

- Tak - westchnęła. Chwilę potem na jej twarzy pojawił się sadystyczny uśmiech - brawo dla mnie.

Czerwonowłosa bez najmniejszego ostrzeżenia wbiła strzykawkę w moją szyję. Ciecz, która w niej się znajdowała, rozlała się w moim wnętrzu.

Ból, który poczułem był nie do opisania. Nie potrafiłem powstrzymać już krzyku. Dziwna substancja rozprzestrzeniła się przez co całe moje ciało paliło się. A przynajmniej tak myślałem.

- Jakie to uczucie? - spytała Sharron nie zważając na moje krzyki.

- Kurwa wspaniałe! - wrzasnąłem.

Red cofnęła się i zmrużyła oczy. Wzięła kolejną strzykawkę.

"To są chyba jakieś żarty" - pomyślałem i warknąłem gardłowo. Poprzednia substancja stawała się coraz bardziej dokuczliwa.

Dziewczyna westchnęła i położyła ręke na moim ramieniu. Jej oczy napotkały moje. Dopiero teraz zauważyłem, że w jej wyrazie twarzy nie widać nienawiści. Raczej smutek. Uśmiechnąłem się szeroko.

Sharron odłożyła strzykawkę i wyciągnęła z swej skrytki toporek.

- Mam już dość twojego sarkastycznego humoru - warknęła i przyłożyła ostrze do mojej szyi.

To już nie było śmieszne. Ani troche. Gdzie jest Sun?!

Sharron uniosła toporek i zamachnęła się. Metal wbił się w moją nogę. Rana próbowała się zasklepić jednak fakt, że narzędzie nadal tkwiło w mojej kończynie nie był pomocny.

Wydałem z siebie jęk, który przez krótką chwilę sprawił, że oczy Red stały się nieobecne.

- Jeśli chcesz - zaczęła - mogę zakończyć twoje cierpienia. Mam na myśli twoją śmierć - dodała gdy zauważyła cień nadziei w moich oczach.

- Po prostu mnie wypuść - odparłem spokojnie - co w tym takiego trudnego?

- Wszystko! - wybuchnęła i gwałtownie wyrwała toporek z mojej nogi. Zacisnąłem szczęke i spojrzałem na nią twardym wzrokiem.

- Mogę ci pomóc. Wiem, że nie cieszy cię to co robisz - uśmiechnąłem się ciepło chociaż była to jedna z trudniejszych rzeczy, którą dane mi było zrobić.

Dziewczyna spojrzała na mnie lekko zaskoczona, lecz chwilę potem jej wzrok znów stał się zimny.

/Sharron/

On niczego nie rozumie! Nie może zrozumieć. Jest na to stanowczo za głupi. To miała być szybka robota. Zabić i nie zostawić po sobie żadnych znaków. Jednak, gdy ten palant - cholerny wilkołak - dowiedział się, że nie udało mi się wykonać zadania, postanowił, że mam go jeszcze torturować. Przecież wiedział, że nienawidzę tego robić!

Chłopak siedzący przede mną wyglądał w miarę dobrze. Nie znam się na torturowaniu wampirów, więc nie bardzo wiedziałam czy sposoby moje i Col'a będą skuteczne.

Z nogi Silvera powoli spływała ciemnobordowa ciecz. On sam wydawał się być spokojny jednak jego latające na wszystkie strony źrenice zdradzały to jak bardzo się boi.

"To jeszcze dziecko" - pomyślałam i westchnęłam.

- Co masz zamiar zrobić z tym, że w każdej chwili mogę cię zabić? - spytałam.

- I can deal with that - odparł i uśmiechnął się głupkowato.

Dzieciak z humorem.

______________________________________

Szczerze mówiąc nie miałam zamiaru kończyć w ten sposób....ale! To kara za to, że nie umiecie czytać ze zrozumieniem. W bonusie napisałam byście zgadli kim jest postać na obrazku.... Nie było ani jednego komentarza na ten temat...

Love ya

Vampire School ~Yaoi~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz