#13

816 87 16
                                    

/Moon/

Przeskakując przez dość wysoki mur, ból w kończynie znów dał o sobie znać. Gdy wylądowałem na ziemi, nogi się pode mną ugięły. Miałem już tego serdecznie dość.

{Godzina wcześniej}

- Masz dwa wyjścia z tej sytuacji - mruknęła Sharron, nadal trzymając niewielki pistolet. Skierowany był w moją stronę - Albo dasz się zabić, bez żadnych narzekań...

- A ta druga opcja? - spytałem cicho.

Nadal lekko się uśmiechałem. Widziałem jak Red staje się coraz bardziej niepewna swoich czynów. Sprowadzenie jej do takiego stanu było moim początkowym planem. Ja sam czułem się w pewnym stopniu winny tego, że staram się nią manipulować.

Dziewczyna ponownie zmrużyła oczy.

- Możesz też próbować uciec - dokończyła i usiadła na krześle, które stało naprzeciw mnie.

Moja nadzieja zaczęła powoli znikać.

- To tyle? - spytałem. Red kiwnęła głową - to są chyba jakieś jaja.

- Wyrażaj się - warknęła i wzmocniła krępujące mnie łańcuchy. Spojrzałem na nią z irytacją. Czyli jednak Red jest zimną suką bez uczuć.

Dziewczyna prychnęła i uderzyła mnie w twarz. Siła jej ciosu sprawiła, że krzesło, na którym siedziałem zachwiało się niebezpiecznie. Po chwili poczułem jak z mojego nosa spływa ciecz. Oczywiście była to krew.

- Zawsze interesowało mnie to czemu wampiry krwawią - zaczęła - przecież nie żyją. 

- Wmawiaj to sobie dalej - mruknąłem. Sharron spojrzała na mnie spode łba i znów usiadła naprzeciwko mnie. 

- Skoro nie wiem tak wielu rzecz to powiedz mi po co wilkołakom jakiś Blix.

Spojrzałem na nią z szeroko otworzonymi oczyma. Mają Suna? Po co? Pomieszczenie zaczęło wydawać się ciemniejsze. Było strasznie duszno, gorąco. Co się dzieje?!

- Przestań pierdolić! - krzyknąłem. W swoim głosie wyczułem panikę. 

Sun nie może umrzeć! Musi być bezpieczny! Po prostu musi.

- Zamknij się szczeniaku - Sharron ponownie wbiła toporek w moją nogę. Nie wiem po co jej to było, ponieważ krzyknąłem jeszcze głośniej. Tym razem bez słów. - Wataha powiedziała, że mam zabić ciebie, a tamtego kolorowego dzieciaka zostawić im. Tak też zrobiłam.

- Dlaczego?!

Twarz Sharron wykrzywiła się w zdumieniu.

- Jak to dlaczego.

- Dlaczego zdecydowałaś się zostać morderczynią!? Dlaczego słuchasz się tych bezdusznych ludzi?! Dlaczego...?

Dziewczyna jednak nie odpowiedziała. Wyszła bez słowa z pomieszczenia zostawiając mnie ze swoimi zmartwieniami i narastającą paniką. Spojrzałem w dół.

- I z toporem w nodze...

/Sharron/

,,Morderczyni"... no tak... Przecież to nią jestem. Czemu więc, gdy usłyszałam te słowa z jego ust poczułam się winna? 

Wychodząc zostawiłam klucz do jego kajdanek. Na stole... który mieścił się kilka metrów od niego. Wcześniej dałam mu wybór, umrzeć lub uciec. Jeśli wykorzysta tą sposobność nie będę go gonić. Niech ucieka.

Oparłam się o zamknięte drzwi mojego pokoju. Mój wzrok od razu skierował się do tablicy... tablicy morderstw. Wszystkie osoby, których pozbawiłam życia znajdowały się właśnie tam. Ich zdjęcia były zadbane. Nie było na nich kurzu. 

Wyciągnęłam z kieszeni telefon i zadzwoniłam do mojego brata. Jak zawsze odezwała się poczta głosowa.

- Nie wiem co zrobić - mruknęłam i usiadłam na kanapie. - Tak trudno jest mi bez ciebie. Pamiętam jednak twoje słowa. ,, Kiedy ktoś będzie cię szantażować, a osobą na którą się pozwie będę ja... nie waż się poddawać. Rób wszystko po swojemu". Już wtedy byłeś chory. Majaczyłeś. Jednak tak się stało.. Więc... nie poddam się.

Rozłączyłam się i rzuciłam telefon na ziemie. Tak jak myślałam roztrzaskał się. I dobrze.

/Moon/

,,Tak, tak. Głupia dziewczyna... Głuupia, bardzo głupia. Jak można być tak głupim by zostawić kluczyk od kajdanek na stoliku

Tak rozmyślałem jednak cały czas miałem wrażenie, że to wszystko jest jej niecnym planem. Dać mi nadzieje, a potem mnie zabić. To by była najgorsza śmierć w wszechświecie. I najśmieszniejsza. 

Gdy rozpinałem kajdanki kciukami czułem się bardzo zagrożony. Wiedziałem, że nie mam zbyt wiele czasu. W każdej chwili czerwonowłosa mogła wrócić i mnie zabić. Nie powinno tak być! Ona jest tylko człowiekiem. Człowiekiem, który zna sztuki walki i wie jak posługiwać się wszelkimi rodzajami broni. Przełknąłem nerwowo ślinę, gdy usłyszałem charakterystyczny dźwięk otwierającego się zamka. Najgorsze było wyrywanie metalu z mojego ciała. Paskustwo zdążyło już wtopić się w moją skórę. Gdy było po wszystkim zauważyłem, że moje policzki są mokre od łez. No cóż... ból był ogromny. Gdy moje ręce i nogi były wolne, spojrzałem z niechęcią na żelazne narządzie wbite w moją nogę. Zacisnąłem zęby i zdecydowanym ruchem wyrwałem je z swojego ciała. Świat przede mną stał się czarny, a wszystkie dźwięki zniknęły. Umarłem? Z bólu? Oby nie. 

Po kilku sekundach wszystko wróciło do normy. No prawie wszystko. Siekiera, której się pozbyłem, nie była cała. Jej końcówka została ułamana. Więc gdzie ta końcówka jest?! Spojrzałem z przerażeniem na swoją nogę. Rana zaczęła się sklepiać ale mogłem zauważyć jeszcze srebrne ostrze. Mój oddech przyspieszył niebezpiecznie. Świetnie! Gdy się stąd wydostanę będą musieli mi odciąć nogę!

Wstałem z krzesła. Tak jak myślałem z mojej prawej nogi zaczął promieniować nieznośny ból. Nie mogłem powstrzymać już jęku. Rozejrzałem się jeszcze raz po pomieszczeniu, w którym dane mi było przeżyć najgorsze chwile swojego życia. W oczy rzuciła mi się laska oparta o stolik. Wziąłem ją i od razu wykorzystałem. Ból stał się bardziej znośny jednak nadal był odczuwalny. 

,,Sun. Najpierw muszę dowiedzieć się gdzie go zabrali. Nie wydaje mi się by Sharron kłamała na jego temat. Tylko gdzie mogą znajdować się jakieś informacje?

/Sun/

Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze. Nie dałem rady zmyć całej zaschniętej krwi. Było jej po prostu za dużo. Moje oczy wpatrywały się w moje zmęczone oblicze. Nie wyglądałem jak Sun sprzed dwóch dni. W ciągu tego czasu tak wiele się zmieniło. Walka o przeżycie była niesamowicie stresująca. A fakt, że Silver może być martwy nie pomagał mi ani trochę. 

- Sunnie, musimy już iść.

Spojrzałem pustym wzrokiem na brązowowłosego chłopaka. Bez niego już dawno zostałbym zwykłym niewolnikiem wilkołaków. Byłem mu wdzięczy za to, że mnie wyciągnął i pomógł uciec, jednak fakt, że on jest jednym z nich nie dawał mi spokoju.


Vampire School ~Yaoi~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz