#14

825 77 14
                                    


/Moon/

Zdawało się, że mroczny korytarz nie miał końca.

 Idąc wolnym krokiem rozmyślałem o Sun'ie. Jeśli to co mówiła Red było prawdą to mógł być w poważnym niebezpieczeństwie. 

Po kilku sekundach dumania zauważyłem dość normalnie wyglądające drzwi, o odcieniu jasnego drewna. Ignorując ból w nodze podszedłem do nich i wstrzymałem nerwowo oddech. Jeśli moje zmysły mnie nie zawodziły ktoś był po drugiej stronie. W najgorszym lub najlepszym wypadku była to Sharron. 

Obnażając swoje kły gwałtownym ruchem otworzyłem je. Przez głowę przemknęła mi nieznośna myśl mówiąca, że jestem niesamowitym palantem. 

To co zdziwiło mnie najbardziej to wystrój pomieszczenia,  w którym się znalazłem. Nic nie wskazywało na to, że koło niego mieści się sala żywcem wzięta z jakiegoś horroru. Na samym środku leżał wielki okrągły dywan o kolorze mandarynek. Na nim stało zwykłe jednoosobowe łóżko, na którym, tak jak myślałem, leżała Red. Spoglądała na mnie spod przymróżonych powiek. W tej chwili wyglądała na naprawdę zmęczoną, fizycznie jak i psychicznie. Ubrana była w szarą bluzę i obcisłe legginsy. Czerwone włosy spięła w luźny kok. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z ostrości jej rysów i z tego, że jej uszy wyglądają jak u elfów z bajek dla dzieci. Były  spiczaste i zdobiły je czarne kolczyki. 

- Gapisz się wyjątkowo długo - syknęła i podniosła się ze swojego, jak się domyślam, łóżka. 

Rozejrzałem się jeszcze raz po pokoju w poszukiwaniu jakiejś miotanej broni... a przynajmniej czegoś co wbiłoby się w jej ciało i posłało do grobu. Ku mojemu zdziwieniu dostrzegłem jedynie zwykłe biórko, na którym leżał biały laptop i czerwone słuchawki. Przy nim stał wielki regał z mnóstwem książek. Przełknąłem niezauważalnie ślinę i wróciłem wzrokiem do Sharron. Dziewczyna sięgnęła do paska przy spodniach i wyciągnęła z niego bardzo niebezpiecznie wyglądający sztylet. 

- Tego szukasz, szczeniaku? - rzuciła kpiąco i rzuciła sztylet w moją stronę. Odsunąłem się błyskawicznie, przywołując jeszcze raz nieznośny ból. 

- Totalnie cię pogięło?! - krzyknąłem w jej stronę. 

- Po prostu podarowałam ci broń - odparła zupełnie niezwruszona - czasem takie cacko bardzo się przydaje.

- Dlaczego miałabyś to robić - syknąłem i zmróżyłem oczy. Dziewczyna zsunęła się z łóżka i wylądowała na ziemi. Przez cały czas nie spuszczałem z niej wzroku jednak gdy to zrobiła nie mogłem się powstrzymać od odwrócenia go. Po prostu nie lubiłem gdy ludzie robili z siebie głupka lub coś w tym stylu. 

- Ponieważ zaczęłam cię lubić - szepnęła wprost do mojego ucha. Całe moje ciało instynktownie przestało się ruszać - A gdy kogoś się lubi, daje mu się małe podarunki - mruknęła ponownie. Swoją ręke położyła na moich plecach. 

- Mam chłopaka, wiesz? - stęknąłem.

Red podniosła sztylet który rzuciła i skierowała go w moją stronę. Jej ruchy były płynne i zupełnie swobodne, tak jakby nie musiała się w ogóle starać by pozbawić kogoś życia. 

- Właśnie dlatego postanowiłam ci pomóc - uśmiechnęła się i podała mi swój sztylet. 

- Pomóc?

- W odzyskaniu go i zabiciu kilku nieznośnych wilczków - zaśmiała się i po raz kolejny pomachała mi bronią przed twarzą - ale do tego potrzebujesz czegoś lepszego niż kłów i pięści.

Westchnąłem i wziąłem sztylet z lekką wdzięcznością. 

- Muszę cię rozczarować - mruknąłem spoglądając jej w oczy. Jej twarz przybrała zdziwiony wyraz.

Vampire School ~Yaoi~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz