Z drobnym opóźnieniem, ale jest! :D
also, jedna informacja: punkt z wprowadzaniem się razem zmieniam na Sylwestrową Imprezę
:3
mam nadzieję, że dobrze się bawicie i no, witamy w 2018!!!**********
"Pod twoją Gwiazdą."
-Nie powinieneś być tam? Na dole? -Kylo wskazał na szybę, za którą szerzyła się nieskończona galaktyka. Piękna, i tajemnicza. Z prawej strony, można było ujrzeć kawałek głównej bazy StarKillera. Nowa broń opierała się na dawnej Gwieździe Śmierci i właśnie przygotowywała się do strzału.
Hux stał przy oknie i obserwował wyeksploatowaną planetę.
-Mam dość. Głos mi się psuje. -burknął cicho, chrypiąc. Było prawdą, że umiał wydrzeć się głośniej od jakiegokolwiek zwierzęcia. Zdarzało się, że podczas jego przemówień, Kylo, będąc na statku, gdzieś z tyłu głowy, słyszał jego krzyk. Słowa, zachęcające żołnierzy Najwyższego Porządku do boju i ataku „w słusznej sprawie".
Generał osunął się na podłogę, siadając przy ścianie. Wciąż wyglądał za szybę, czekając na ten wyjątkowy widok; rozbłysk, rozjaśniający nieskończoną czerń. Ren zajął miejsce tuż obok niego, i również obserwował planetę.
-Co ty robisz? -spytał z irytacją, gdy Kylo otoczył jego ramiona ręką. Ten, zaśmiał się cicho i spokojnie pod nosem, ściskając go mocniej.
-W sumie... sam nie wiem. Chyba dałem się ponieść. -odparł, wzruszając ramionami. Już miał zabierać rękę, gdy Hux ścisnął jego dłoń. Wymienili między sobą zdziwienia - Kylo podejrzliwe, Hux niewinne i... zwyczajnie słodkie.
-Oh? Coś nie tak, generale?
-Z...zostaw. Tak jest w porządku. -pokręcił głową, wtulając się w jego ramię. Kylo oparł się o niego, drugą ręką gładząc jego nogę. Hux był... zmęczony. Zwyczajnie wykończony wszystkim.
Spojrzał na Kylo, swoimi hipnotyzującymi oczami. Tęczówki mieniły się we wszystkich możliwych odcieniach zieleni, zależnie od jego aktualnego nastroju. Były piękne i lśniące, głębokie, najpiękniejsze jakie mogły być. Zdarzało się, że zdawały się zmieniać kolor. Najczęściej na blady błękit, szczególnie, gdzie się ekscytował.
Hux powoli wyciągnął rękę i ściągnął jego hełm.
-Nienawidzę twoich oczu. -stwierdził z udawanym obrzydzeniem. Kylo zmarszczył się z drobnym uśmiechem, jakby nie rozumiał, o co chodzi rudzielcowi.
-Dlaczego niby? -przekręcił głowę, a parę kosmyków włosów opadło na jego czoło.
Wydarzyło się wtedy coś nieoczekiwanego. Hux gwałtownie zbliżył się do niego i... ich usta tak po prostu zetknęły się. I wtedy statkiem zatrzęsło; na StarKillerze nastąpił wystrzał. Hux przerwał, by spojrzeć za okno, na przepiękny, a zarazem najbardziej niszczycielski widok. Jednak Ren przyciągnął jego twarz z powrotem.
-Pozwól temu trwać. -szepnął, by znów go pocałować. Nie mógł przestać, ani jeden ani drugi, choć brakowało im powietrza. Całe pomieszczenie wypełniło jaskrawe, czerwone światło.
Za jednym pocałunkiem, szedł następny, i tak w kółko. Żaden nie mógł się powstrzymać, gdyż było to tak wspaniałe, wypełniające uczucie, które nigdy nie było dane im się okazać.
Wreszcie przestali, oddychając głęboko. W pokoju znów zrobiło się ciemno, a w tle, można było dojrzeć jedynie rozpadające się planety. Mężczyźni wtulili się w siebie, mocno, jakby już nigdy nie mieli się puścić.
-Nienawidzę twoich oczu, Ren. - mruknął pod nosem Hux -Bo zbyt łatwo można się w nich zatracić. -zetknął się z nim czołem. Kylo zaśmiał się cicho, unosząc brwi z niedowierzaniem.
Pozwolił mu zasnąć w jego ramionach. Był wycieńczony, a loty w przestrzeni kosmicznej, dłużące się bez końca, dnia czy nocy, spędzały sen z jego powiek. Nie sypiał ani dobrze, ani często. Ktoś wreszcie musiał mu w tym pomóc.
I ostatecznie zasnął. Pod swoją gwiazdą.
CZYTASZ
Kylux January Challenge
FanfictionChallenge, rozpocznie się 1 stycznia 2018. Będzie składać się z one shotów, po jednym na każdy dzień! >pssst, okładka to Photoshop :3<