21. Thinking out loud

523 48 16
                                    

>witajcie! Czeka mnie ciężki tydzień, napraaaawdę ciężki, ale zaraz po nim mam ferie. To jednak nie istotne; słuchajcie, w komentarzach do dwudziestką, dwie duszyczki marudziły mi o Reylo (W SENSIE DLACZEGO REYLO NIE BĘDZIE CANONEM, OH GOD ZAPOMNIAŁAM DOPISAĆ). Dlatego uznałam, że czemu nie; zrobię dodatkowy rozdział i wrzucę go 1 lutego :D a tymczasem... <

Myślisz tak głośno.

Nie musisz mi mówić, o czym myślisz. Widzę to. Każda pojedyncza myśl, przewija się przez twój mózg jak wąż. I nawet nie próbujesz tego ukryć!
W Akademii jest wiele ludzi, ale to z tobą dzielę niewielki pokój. Gdy siedzisz w swoim łóżku wygodnie i tworzysz piękne rzeczy, nie posiadam się z radości. Pomysły wylewają się z twojej głowy. Istny wodospad. Spływają po twoich ramionach, skaczą po włosach i targają za policzki. Ty też je widzisz! I nie próbujesz się ich pozbyć. Jesteś szczęśliwy.

Myślisz tak głośno.

Stoisz przed lustrem. Wiem, że nie powinienem, ale co poradzę? Stanowisz przerażający, ale piękny widok. Masz na sobie tylko spodnie. Oglądasz swoje ciało. Mleczna, szlachetna cera, usiana piegami. Dotykasz swoich bioder, nieproporcjonalnie dużych w porównaniu do klatki piersiowej. Jesteś niski i chudy, mierny. Biedny. „Nigdy nie będę dobry" myślisz. I widzę te obrazy, gdy zakładasz mundur generała i jesteś z siebie dumny. I zaraz znów twarz Brendola, wmawiająca ci, że jesteś beznadziejny i nic nie warty. Tak bardzo chcę ruszyć i cię przytulić.

Myślisz tak głośno.

Strach. Strach cię pokonuje. Drgasz i otulasz się wszystkim co ciepłe. Potrzebujesz, by ktoś zamknął się w ramionach i nigdy nie puścił. Wiem, Armitage. Znam to uczucie. Jednak nie umiem ci pomóc. Twoje myśli stają się szare i poplątane, bez chęci życia. Chowają się za twoim karkiem w popłochu. Drgasz, Armie. Tak strasznie się trzęsiesz, i nie chcesz tego nawet ukryć. Nic nie mogę zrobić.

Myślisz tak głośno.

Nie powinieneś czuć skruchy. Musztra, to twoja ulubiona część dnia. Umiesz zachować żołnierzy w ryzach, jak nikt. Nawet twój zasrany ojciec tak nie potrafi! Ale dzisiaj, Brendol znów cię opieprzył. Kretyn. Kim on jest? Jakiś kiepski komendant. Armitage, pewnego dnia będziesz generałem. Wiem to. Sukces jest ci pisany, będziesz największym generałem Pierwszego Porządku. Przerośniesz go, ale nie wolno ci się przed nim kłaść!... ale jednak się kładziesz, bo się go boisz. Gdybym tylko mógł zbuntować się razem z tobą. Jednak... ten typ ma tu zbyt dużo swoich znajomych. A zafundowałbym ci jedynie wyrzucenie z Akademii.

Myślisz tak głośno.

Pewnego dnia, wracasz z zajęć. Ja skończyłem wcześniej. Znów jesteś przerażony, ale dziś jeszcze mocniej. I gdy zaglądam do twojej głowy... jest ciemno. Nie ma nic. Jesteś tylko ty, spowity, otoczony ciemnością.
I wtedy uświadamiam sobie, że nie ma czegoś takiego jak Jasna i Ciemna strona Mocy. Ani czegoś takiego jak powołanie. Wszyscy jesteśmy z Mocą. Ty również.

-Co jest? -zbieram się na odwagę, by przycupnąć przy tobie i pogładzić twoje ramię. Nie opierasz się. Znów drgasz, Armitage. Decyduję się na przekazanie ci tego, w razie gdybyś nie wiedział. Ale ty wiesz. Nie możesz przestać. Czuję twoje walące serce i płytki oddech, którego nie umiesz uspokoić. Tak bardzo się boisz.

Kładę się więc obok i otulam cię dookoła. Dokładnie tak, jak chciałeś, bym to zrobił. Skąd wiem? Myśli mi powiedziały. Dokładnie okrywam nas kocem i znów przytulam cię mocno do klatki piersiowej.
...przestajesz drgać. Obejmujesz mnie i przestajesz tak szybko zipać. Nagle... jest dobrze. Zastanawiam się, czy to dzięki mnie? Wszystko na to wskazuje. Wtulasz się we mnie jeszcze mocniej.

-Dziękuję. -szepczesz, uśmiechając się. Chcę powiedzieć, że dla przykładu twoja przyjaciółka, zrobiłaby to samo. Ale ty Armie, odpowiadasz, że to coś innego. Chcę się zapytać, co masz przez to na myśli, ale uciekasz. Wychodzisz do łazienki, jakbyś nie chciał już wrócić.
Ale wrócisz.

Spotykam cię później na balkonie. Stoisz i wpatrujesz się w otoczenie. Arkanis to piękna planeta, długo nie rozumiałem twojej nienawiści do niej. Dopóki nie przeczytałem... twoich głośnych myśli. Wtedy wszystko stało się jasne.

-Przykro mi. Twój ojciec to kretyn. -mruknąłem. Podszedłem bliżej i pogładziłem twoje ramiona. Znowu słyszę twoje myśli, mnożą się, jest ich zbyt wiele. Zwracasz ku mnie swoje oczy; tak bardzo je kocham. Są przeszklone. Smutne.
Jest ci smutno, prawda?
Wtedy zaczynasz mówić.
Pytasz się mnie, jak to jest mieć normalnego ojca? Spędzić dzieciństwo na zabawie i przyjemnościach?
Dotykam twojej dłoni i obaj zamykamy oczy. Przesyłam ci swoje wspomnienia. Wspomnienia i odczucia. A ty tak nagle wpadasz w histerię; płaczesz i śmiejesz się na zmianę. Ale ostatecznie śmiejesz się głośno. Żyjesz moim uczuciem.
Patrzysz się na mnie; ocieram twoje mokre policzki i obejmuję cię w pasie. Delikatnie wtulasz się w moje ramię i słyszę gdzieś z tyłu głowy „chciałbym, żebyś był moim chłopakiem."
Oh Armie.
Myślisz tak głośno.

((Art nie mój ale pasuje, co? ;) ))

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

((Art nie mój ale pasuje, co? ;) ))

Kylux January ChallengeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz