>witajcie! Tak, oryginalnie miał być wiek XIX, ale do tego, co postanowiłam napisać, pasował mi po prostu wiek XX. Po pierwsze, wyszedł dość krótko, nawet niezwykle krótko, a żeby udowodnić Wam, że ciężko tu akurat było co wymyślać, wrzucam w mediach scenę, na podstawie której pisałam dzisiejszy shot. Scena pochodzi z filmu Wielki Gatsby, i jeśli jeszcze go nie widzieliście, błagam, błagam zobaczcie go. Jest piękny 🙏🏻
No a po drugie, wrzucam też rysunek uvu mam nadzieję, że się nie gniewacie że tak krótko, i do usłyszenia!<Great as God.
Młody oficer, znalazł się w domu Huxów przypadkiem. Głowa rodziny, pułkownik Brendol należał do 15 Dywizjonu, można było powiedzieć, że zna Kylo z widzenia. Pod mundurem, Ren ukrywał swoją przeszłość i bankructwo.
Na przyjęciu spotkał paru znajomych, sam zwiedzał niezwykłą posiadłość. Słyszał, że małżeństwo Hux prócz pięknych córek, mieli również jednego syna. Oficer zastanawiał się, czy również służy on może w którymś Dywizjonie? Nigdy nie słyszał niczego o żołnierzu, noszącym imię swojego ojca.
-Nie biegaj, Armitage. -usłyszał głos pani Hux, zwracającej uwagę swojemu dziecku. Zatrzymała go na schodach, gdy lekkim truchtem uciekał na wyższe piętro.
To był on. Ich jedyny syn, ubrany w jasny, różowo biały mundur. Jego włosy były tak rude, mógł przysiąc, że wyglądały jak farbowane.
Na uwagę matki, znów ruszył w górę.
Kylo wiedział, że musi iść za nim. To było jak... impuls. Kroki stawiał powoli, obserwując jak młodzieniec oddala się, nie odzywając się do nikogo.
Znalazł go na osłoniętym balkonie, gdy wpatrywał się w gwiazdy. Zapukał w szybę, co spłoszyło chłopaka. Spojrzał na niego, rumieniąc się. Pomachał mu dłonią; miał przepiękne, zielone oczy i śnieżnobiałą cerę.
-Witaj, panie. -Kylo wyszedł do niego i ukłonił się, ujmując jego dłoń delikatnie, pocałował ją. Młody Hux zachichotał słodko.
-Witaj. Jak ci na imię?
-Jestem Kylo, panie. A ty jak zgaduję, Armitage?
-Zwracaj się do mnie po imieniu proszę. -skinął na niego. Zachowywał się niezwykle zalotnie, był... tak piękny. Tak dobrze wyglądał w świetle księżyca.
Rozmawiali cicho, a Kylo nie mógł oprzeć się wpatrywaniu się w niego. Stanął bliżej, przerywając rozmowę. Zbliżył się swoją twarzą do jego, był naprawdę.. naprawdę blisko.
Wiedział, że jeśli go pocałuje, będzie jego na zawsze przeznaczonym. Dlatego się zatrzymał. Przestał, by spojrzeć w gwiazdy. Zatrzymał się, zaczekał jeszcze chwilę, jakby czekał na odpowiedni moment.
Wiedział, że jego umysł już nigdy nie będzie tak wolny, jak umysł Boga. Że zakochanie się, całkowicie zmieni jego życie.
I wtedy dał się ponieść. Nic nie mogło go zatrzymać.
Armitage rozkwitł dla niego jak kwiat, kruchy i delikatny. Ich wzajemne przeznaczenie dopełniło się.
Niegdyś mógł być wielki, znany na cały świat, po prostu jak Bóg. Ale jego życie musiało wyglądać właśnie tak.
Jak spadająca gwiazda.
CZYTASZ
Kylux January Challenge
FanfictionChallenge, rozpocznie się 1 stycznia 2018. Będzie składać się z one shotów, po jednym na każdy dzień! >pssst, okładka to Photoshop :3<