17. Doubts

602 71 20
                                    

>muszę wam powiedzieć, że dawno nie zrobiłam czegoś tak artystycznego, to jest pisane co prawda ok 4 nad ranem także wiecie, faza jest niezła, ale jestem zadowolona; mam nadzieję, że i wam się spodoba! :D <


Wątpliwość.

Co to jest wątpliwość? To kiedy wiem, ale nie wiem. Waham się i miotam, i nie wiem co powiedzieć, i nie wiem czy się cofnąć czy iść przed siebie.
I czy decyzje, które podejmuję są dobre, czy to będzie prawidłowe czy nie. Czy robię tym komuś krzywdę?
Wątpliwość, to gdy idę z tobą do łóżka ale nie wiem jakie będą tego skutki. Boję się. To jest wątpliwość.

Bo miałem wiele wątpliwości, w całym swoim życiu.

Gdy cię pierwszy raz poznałem, miałem wątpliwości, czy warto. Było warto.
Gdy na ciebie patrzyłem, to nie wiedziałem czy to miłość czy pożądanie. Ale to była miłość.
Gdy mnie nienawidziłeś, miałem wątpliwości, czy to w ogóle jeszcze ma sens? Ale miało.
Gdy mną pomiatałeś, miałem wątpliwości czy mam płakać. I płakałem.
Gdy wyłem z bólu i rozpaczy, miałem wątpliwości, czy ktoś mnie słyszał. Ale słyszał.

Teraz wątpię. Stoję przy oknie i spoglądam na galaktykę. Wątpię, czy to było dobre; powiedzieć 'tak'. Zaślepienie hosnianskim złotem, tym brylantem, twoimi oczami... czy miłością i obietnicą udanego życia u twojego boku?
By od dnia dzisiejszego, nosić nazwisko „Ren". By planować rządy galaktyką, czy wychować dziecko. By planować, by marzyć i nie zatrzymywać się już nigdy. By latać, by kochać, by cieszyć się chwilą, by... tylko być z tobą.
I jeszcze raz spoglądam, na obrączkę. Lśni się, a czerwona rękawiczka świetnie podbija jej delikatną barwę. Co dla mnie oznacza? Od dzisiaj będę się nazywał Armitage Hux Ren. Dalej nie wierzę, że już za chwilę przyjdzie tu Phasma i zaprowadzi mnie do ciebie; przed ołtarz.
Ta głupiutka Phasma... kobieta cud, bez wad. Poważna i zasadnicza. Bez wątpliwości i zahamowań, robiąca to, co do niej należy.

Już tu jest. Czeka, aż do niej podejdę. A ja wtulę się w jej ramię, oboje jesteśmy wzruszeni tym wszystkim. Więc przytulę ją a ona pewnie powie mi to, co zwykle. „Wiedziałam, że tak będzie." i zacznie się głośno śmiać.
Powoli ruszymy, a z każdym krokiem, moje wątpliwości oddalą się. Phasma robi wszystko, żebym czuł się pewnie. Żebym nie miał... wątpliwości.

Aż w końcu stajemy w drzwiach i prócz zwróconych ku mnie twarzach dowódców i żołnierzy... widzę ciebie. Stoisz przy łuku, przy przeszklonej ścianie, w czarnym stroju z długą peleryną. Bo to nie garnitur. Uczesałeś nawet włosy, i wyglądają nawet przyzwoicie. Patrzysz na mnie; widzę, jak twoje oczy nagle wyglądają, jak ze szkła. Nie płacz, błagam bo i ja zacznę.

Phasma pyta się mnie, czy jestem gotowy. I znów mam wątpliwości, co mam odpowiedzieć?
Kochasz mnie? Tak.
I ja kocham ciebie.
Czy mnie zawiedziesz? Nie.
Mówisz, że nigdy więcej.
Czy mnie opuścisz? W końcu nic nie trwa wiecznie.
Jedyne, co nas rozłączy to śmierć, tak przysięgasz.
Czy to twój podstęp? Czy chcesz mnie skrzywdzić? Błagam nie krzywdź mnie więcej-

-Armitage. Czas iść. -Phasma ściska mnie za ramię, delikatnie pchając do przodu. Godzę się na to; im dłużej myślę, tym bardziej wątpię.

Aż w końcu nasze dłonie łączą się; kapłan przykrywa je płótnem, a my mamy złożyć przysięgę. Powtarzam powoli za nim.

-Ja, Wielki Marszałek Armitage Hux...
...Ślubuję uroczyście...
...moją bezgraniczną miłość, wie-wierność, uczciwość...
...wytrwał-wytrw- ah-

Łamię się. W moim gardle stanęła gigantyczna gula. Nie mogłem wydusić ani słowa, a łzy wydostały się na zewnątrz. Ciekły po moich policzkach powoli, a ja zgiąłem się wpół, prawie padając na kolana.
Tłumnie zgromadzeni goście przyglądają się mnie ze zdziwieniem, słyszę ich rozczarowane westchnienia. Jednak ty, spokojnie klękasz przy mnie i podnosisz moją twarz, by nasze spojrzenia zetknęły się. Patrzysz na mnie tak troskliwie, że nie wiem, co masz na myśli. Co chcesz zrobić.

-Zróbmy to razem. -szepczesz, pomagając mi wstać. Bez przerwania więzi naszych rąk pod płótnem, mówisz od teraz razem ze mną, od początku.

-Ja, Wielki Marszałek Armitage Hux
Ślubuję uroczyście
Moją bezgraniczną miłość, wierność, uczciwość,
Wytrwałość, w zdrowiu i w chorobie,
I że cię nie opuszczę
Aż do śmierci.

Po tym słowach, biorę głęboki wdech, gdyż moja kwestia nie jest skończona.

-Biorę również
Twoje nazwisko „Ren"
Jako swoje drugie
Dzięki czemu od dziś noszę imię
Armitage Hux Ren
I jednocześnie biorę ciebie,
Kylo Ren,
Za męża.

Znów wzdycham. Drugą kwestię udało mi się powiedzieć bez przeszkód.
A ty znowu patrzysz na mnie z wielkim uśmiechem. Jesteś zachwycony. Mówisz za kapłanem swoją kwestię, którą kończysz dokładnie tak jak ja. Możemy się pocałować.

Po weselu, siedzimy obok siebie, zastanawiając się co robić. Mamy wątpliwości. Nie wiesz, czy jestem gotowy. Ja też nie wiem, czy jestem. I czy to wszystko jest prawidłowe. I czy właśnie tak będzie wyglądać moje życie od dzisiaj? W ciągłej niewiadomej.

Widzę twoje oczy pełne nadziei. Chcesz, żebym to z tobą zrobił. Ale ja się boję. Nigdy tego przecież nie robiłem, tak na poważnie. To kolejny krok, którego nie umiem postawić samemu...
...i wtedy uświadamiam sobie, że jesteś obok mnie.

Więc pozwoliłem ci na to. Wszystko zrobiłeś powoli i delikatnie, z największą troską, jaką mogłem sobie wymarzyć. Było mi cudownie, i chciałem tylko więcej i więcej. Nie ma słów które by to opisały. Nie wiem czy to było działanie Mocy, czy ciebie, ale nigdy nie czułem się lepiej. Nie wyobrażałem sobie tego, jako przyjemności.

Tym razem, to ja na ciebie spojrzę. Śpisz już głęboko, ściskając mnie w ramionach. Jesteś zmęczony, jak i ja. Cieszę się, że jesteś moim mężem. Bez ciebie, nie byłoby tak samo. Gdy jednak znów nachodzą mnie wątpliwości. Co zrobisz, gdy powiem ci o rzeczach, o których do tej pory nie wiedziałeś? O tajemnicach i innych sekretach?

To właśnie wątpliwość. Kiedy wiem... ale nie wiem.

Kylux January ChallengeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz